[ Pobierz całość w formacie PDF ]

potwora jak ja. Ale, jeśli masz się poczuć lepiej, a nie gorzej, to... ja też cię kocham. Choć
jakiś czas temu wcale na to nie wyglądało.
Dotknął obłamanego rogu i skrzywił się.
 Jak myślisz, czy to zmniejszy moje... moje pożądanie o połowę?
 Nie wiem. Chciałabym wiedzieć. Ale... myślałam, że jeśli obciąć ci rogi, umrzesz
z szoku.
 Ja też. Może kapłanki kłaniały? Może dotyczyło to obu rogów? W końcu czaszka
pozostała nienaruszona i jeden z nich ciągle działa. Po prostu nie wiem.
 Przestań o tym myśleć. Zjesz coś? Kawałek niedzwiedziej pieczeni?
 To ona tak pachnie?  Stagg usiadł i głęboko wciągnął powietrze. Spojrzał na
ścierwo niedzwiedzia.
 Jak długo byłem nieprzytomny?
 Cały dzień, noc i dzisiejszy ranek. Nie martw się o dym. Potrafię rozpalić ognisko,
które nie dymi.
 Sądzę, że wszystko będzie w porządku  powiedział Stagg.  Te rogi wspaniale
regenerują organizm. Nie dziwiłbym się, gdyby odrosły.
 Będę się modlić, żeby nie odrosły  powiedziała Mary, podeszła do ogniska
i zdjęła z patyka piekące się na nim dwa kawałki mięsa. Już po chwili Stagg pożerał
113
chleb i niedzwiedzi szaszłyk.
 Musi mi się poprawiać  stwierdził.  Zupełnie nagle poczułem się tak głodny,
że zjadłbym niedzwiedzia.
Dwa dni pózniej przypomniał sobie te słowa i wybuchnął śmiechem, ponieważ...
rzeczywiście zjadł niedzwiedzia! Pozostały po nim tylko skóra, kości i wnętrzności.
Znikł nawet mózg.
Czuł, że jest gotowy do drogi. Mary zdjęła bandaż i tuż ponad kostną podstawą rogu
zobaczyli bliznę po czysto wygojonej ranie.
 Wygląda na to, że nie odrośnie  stwierdził Stagg i spojrzał na Mary.  Ale znów
się zaczęło. Czuję to samo co wtedy, kiedy od ciebie uciekłem. Tę samą potrzebę.
 Czy to znaczy, że znowu musimy się rozstać?  z jej tonu nie można było wyczy-
tać, czy cieszy się z tego, czy nie.
 Sporo ostatnio myślałem, w końcu nie miałem nic więcej do roboty. I wymyśli-
łem. Widzisz, kiedy prowadzono nas do Wielkiej Królowej, to uczucie osłabło. Myślę, że
z powodu niedożywienia. Chcę ci zaproponować, żebyśmy zostali razem. Zacznę gło-
dówkę. Będę jadł tylko tyle, żeby utrzymać się na nogach. Uniknę zbyt silnego... pożą-
dania. Będzie ciężko, ale wytrzymam.
To cudownie!  Mary zawahała się, zarumieniła i dodała:  Ale musimy zrobić coś
jeszcze. Muszę pozbyć się tego pasa. Wiem o czym myślisz, ale to nie to. Po prostu rani
mnie, ociera, ściska tak, że nie mogę oddychać.
 Kiedy tylko znajdziemy się na ziemiach DeCe odszukam jakąś farmę, ukradnę pil-
nik i pozbędziemy się tego diabelstwa.
 W porządku. Chciałam tylko, żebyś zrozumiał moje motywy  zarzuciła worek
na plecy i ruszyli w drogę.
Starali się iść jak najszybciej ale, biorąc pod uwagę pas, nie posuwali się zbyt szyb-
ko. Zachowywali największą ostrożność, czujni na każdy nieoczekiwany odgłos. Oba-
wiali się nie tylko pogoni Pantelfian, która niewątpliwie ruszyła, lecz także wrogich De-
Ceańczyków.
Przekroczyli góry Shawangunk. A kiedy wyszli na łąkę, przez którą biegła ścieżka,
dostrzegli ścigających ich wojowników, pałających chęcią zemsty za śmierć towarzyszy.
Musiało ich to zaślepić do tego stopnia, że wpadli w pułapkę DeCeańczyków. Zwisa-
li teraz z pni, do których zostali przywiązani nim poderżnięto im gardła. Pod drzewa-
mi walały się kości. Czego nie zjadły niedzwiedzie, padło łupem lisów, zaś wrony ciągle
jeszcze żerowały na tym, co przeoczyły lisy.
 Musimy być teraz podwójnie ostrożni  powiedział Stagg.  Myślę, że DeCeań-
czycy ciągle nas szukają.
W jego głosie brakowało poprzedniej energii. Ważył kilkanaście kilogramów mniej,
oczy miał podbite, jedyny róg chwiał się przy każdym ruchu głowy. Usiadł i jadł, a kie-
114
dy skończył swą maleńką porcję, patrzył na jedzącą Mary. Czasami odchodził i kładł się
tam, skąd nie mógł widzieć jak je.
Najgorsze było, że nawet we śnie nie zapominał o jedzeniu. Znił o stołach uginają-
cych się pod ciężarem smakowitych dań i o wielkich kamiennych dzbanach pełnych
zimnego ciemnego piwa. A kiedy znikało jedzenie, pojawiały się dziewczęta, których
miał pod dostatkiem podczas Wielkiej Procesji. Chociaż głodówka zmniejszyła siłę po-
żądania, było ono jednak ciągle znacznie większe niż u przeciętnego mężczyzny. Zda-
rzało się, że kiedy Mary spała, szedł do lasu, by sobie ulżyć. Odczuwał straszny niesmak,
ale i tak było to lepsze od gwałtu.
Nie ośmielił się nawet pocałować Mary. Dziewczyna najwyrazniej rozumiała go i sa-
ma nigdy nie próbowała się doń zbliżyć; ani słowem nie wspomniała też o swej miłości.
A może, myślał czasami Stagg, nigdy mnie nie kochała? Może tylko dziękowała losowi
za to, że nie zginął, a jej słowa były dowodem wielkiej ulgi?
Po tym, jak trafili na szczątki Pantelfian, opuścili ścieżkę i powędrowali przez las. Po-
ruszali się wolniej, ale bezpieczniej.
W końcu dotarli do brzegów Hudsonu. Tej nocy Stagg włamał się do stodoły i ukradł
pilnik. Musiał zabić psa; udusił więc zwierzę nim zdołało szczeknąć po raz trzeci. Wró-
cił do lasu i przez cztery godziny rozcinał pas. Stal okazała się niezwykle twarda, a poza [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • metta16.htw.pl
  •