[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nazbyt łacno cnót tych caput mortuum. yąda-li się odeń miłości i nienawiści,
mam na myśli, miłości i nienawiści, jak ją pojmują bogi, kobiety i zwierzęta:
to uczyni, co może, i da, co może. Atoli nie trzeba się dziwić, że jest tego
niewiele, gdyż w tem właśnie okazuje się nieszczerym, kruchym,
zagadkowym i zbutwiałym. Milość jego jest wymuszona, jego nienawiść
sztuczna i przedstawia się raczej jako tour de force, jako próżnostka i przesada.
O tyle jeno jest szczery, o ile przedmiotowym być może: jedynie w pogodnym
swym totalizmie jest jeszcze naturalny, jeszcze naturą. Jego zwierciedląca się i
wiekuiście wygładzająca dusza nie umie już twierdzić, ni przeczyć: nie
rozkazuje i nie burzy niczego. Je ne meprise presque rien powiada za
Leibnitz'em: nie przesłyszmyż i nie lekceważmyż tego presque! Nie jest też
człowiekiem wzorowym; nie wyprzedza nikogo, nie zdąża za nikim; stoi wogóle
za daleko, by miał powód wybierać między złem a dobrem. Biorąc go tak długo
za filozofa, za cezarowego siewcę i mocarza kultury, za wiele okazywano mu
czci i przeoczono, co w nim najistotniejsze, jest on narzędziem, potrosze
niewolnikiem, acz niewątpliwie najdoskonalszym rodzajem niewolnika, sam w
sobie zaś niczem presque rien! Człowiek przedmiotowy jest narzędziem,
drogocennem, łatwo się psującem i mętniejącem narzędziem mierniczem oraz
cackiem zwierciadlanem, którego należy szczędzić i szanować; lecz nie jest
celem, nie jest wylotem i wzlotem, nie jest człowiekiem koronującym, którym
reszta bytu się usprawiedliwia, nie jest kresem a tem mniej początkiem,
poczęciem i pierwszą przyczyną, czemś krzepkiem, potężnem, na sobie
wspartem, co chce panować: raczej jeno kruchą, wydętą, delikatną, ruchliwą
formą glinianą, co na jakąś treść i zawartość wprzód czekać musi, by się
następnie według niej uksztaltować, - zazwyczaj człowiekiem bez treści i
zawartości, człowiekiem niesamoistnym. Niczem więc też dla kobiet, in
parenthesi.
Kiedy filozof daje dziś do zrozumienia, iż nie jest sceptykiem, czytelnik,
mam nadzieję, wyczuł to z co tylko nakreślonego opisu przedmiotowego ducha?
to caly świat słucha go niechętnie; ludzie patrzą nań z niejaką bojaznią, o tyle
rzeczy radziby spytać, spytać... zaś śród lękliwych słuchaczów, których obecnie
tak wielu jest w tłumie, zwie się on odtąd niebezpiecznym. Zda się im, iż
obalając sceptycyzm, budzi w dali jakieś grozne, niedobre szmery, jakby
próbowano gdzieś nowego materyału wybuchowego, dynamitu duchowego,
może nowo odkrytej rosyjskiej nihiliny, pessymizmu bonae voluntatis, który nie
tylko przeczy, przeczenia pragnie, lecz także okropna myśl! przeczenie w
czyn wprowadza. Na ten rodzaj dobrej woli woli rzeczywistego czynnego
zaprzeczenia życia niema dziś wedle powszechnego uznania lepszego środka
uspokajającego i nasennego od sceptycyzmu, łagodnego przyjemnego do
drzemki usposabiającego maku sceptycyzmu; na ducha oraz jego podziemne
wichrzenia zapisują lekarze epoki nawet Hamleta. Niepełneż już uszy nasze
niedobrych szmerów? powiada sceptyk, ten miłośnik spokoju i w swoim rodzaju
nieledwie stróż bezpieczeństwa: to podziemne nie jest okropne! Uciszcież się
wreszcie, wy pessymistyczne krety! Sceptyk bowiem, delikatna ta istota, trwoży
się nader łatwo; przy każdem nie, a nawet już przy każdem stanowczem
twardem tak sumienie jego wzdryga się nawykowo i uczuwa coś gdyby
ukąszenie. Tak! i Nie! sprzeciwia się to jego morałowi; na odwrót lubi ze
szlachetną powściągliwością święcić gody swej cnoty, powiadając naprzykład
za Montaigne'm: cóż ja wiem? Lub za Sokratesem: wiem, iż nic nie wiem. Albo:
tu niedowierzam sobie, tu żadne drzwi nie stoją przede mną otworem. Albo:
dajmy na to, iż stałyby otworem, czemuż zaraz wchodzić? Albo: cna co się
zdały wszystkie przedwczesne hypotezy? Nie stawiać zgoła żadnych hypotez
jest niemal oznaką dobrego smaku. Trzebaż koniecznie wszystko krzywe
prostować zaraz? Zatykać każdą dziurę jakiemiś pakułami? Niedość-że na to
czasu? Niemaż czas czasu? On, wy dyable syny, nie możecież poczekać?
Niepewność ma także swój czar, Sfinks jest także czarodziejką Cyrce, Cyrce
była także filozofką. Tak pociesza się sceptyk; i to prawda, że potrzeba mu
niejakiej pociechy. Sceptycyzm bowiem jest najuduchowieńszym wyrazem
pewnej nader złożonej właściwości fizyologicznej, którą w zwyczajnym języku
zwie się wątłością i słabowitością nerwową; powstaje ona za każdym razem,
ilekroć przez długi czas oddzielone od siebie stany lub rasy nagle i zupełnie się
pokrzyżują. W nowem
pokoleniu, któremu drogą dziedziczności przeszły w krew gdyby rozmaite
miary i osądy, wszystko jest niepokojem, zaburzeniem, wątpieniem, próbą;
najlepsze siły działają hamująco, cnoty nawet przeszkadzają sobie wzajem w
rozroście i spotężnieniu, w ciele i duszy brak równowagi, ośrodka ciężkości,
pewności w wahnieniach. Co wszakże w mieszańcach takich najbardziej
chorzeje i wyrodnieje, to wola: nie znają już niezależności w postanowieniach,
rzezkiego uczucia rozkoszy w chceniu, w snach nawet wątpią o wolności
woli. Nasza Europa dzisiejsza, widownia bezmyślnych nagłych prób rdzennego
pokrzyżowania stanów a więc i ras także, jest zatem sceptyczna od góry do dołu,
raz owym ruchliwym sceptycyzmem, przeskakującym niecierpliwie i pożądliwie
z gałęzi na gałąz, to znów ponurym ni to pytajnikami brzemienna chmura, i
woli swej nieraz śmiertelnie sytym! Bezwład woli: gdzie też nie dotarło już
dzisiaj to kalectwo! I do tego jak wystrojone nieraz! Jak kusząco wystrojone!
Dla choroby tej istnieją najpiękniejsze stroiki i kłamliwe osłonki; i że większość
tego, co naprzykład jako przedmiotowość, naukowość, l'art pour l'art, czyste, z
wolnej woli poczęte poznanie wystawia się dzisiaj na widok publiczny, jest jeno
wystrojonym sceptycyzmem i bezwładem woli, za to europejskiej choroby
rozpoznanie poręczyć jestem gotów. Choroba woli nierównomiernie
rozpostarła się w Europie: najsilniej i najróżnorodniej przejawia się tam, gdzie
kultura zakorzeniła się już oddawna, zanika zaś w miarę tego, o ile pod sutym
zachodniego wykształcenia płaszczem kryje się jeszcze lub znów
barbarzyniec. Zatem we Francyi dzisiejszej, jak to łacno zmiarkować i dłońmi
wyczcuć, chorzejc wola najciężej; a Franeya, która celowała zawsze w
mistrzowskiej umiejętności przetwarzania najfatalniejszych nawet przejawów
ducha swego w czar i ponętę, jako szkoła i wystawa wszystkieh uroków
sceptycyzmu okazuje dziś w całej pełni swą przewagę kulturalną nad Kuropą.
Siła woli, mianowicie długiego jednej woli trwania, jest już nieco krzepsza w
Niemczech, w północnych zaś Niemczech krzepsza znów niż, w środkowych;
znacznie krzepsza w Anglii, Hiszpanii i na Korsyce, tam dzięki flegmie, tu zaś
ciasnej głowie, nie mówiąc już o Włoszech, które są za młode, by wiedziały,
czego chcą, i które dowieść muszą dopiero, czy mogą chcieć, ale najkrzepsza
i najbardziej zdumiewająca na owych olbrzymich rozłogach, gdzie Europa ni to
przelewa się do Azyi, w Rosyi. Tam siła woli gromadzi się i przybiera oddawna,
tam czeka groznie wola niepewna, czy przejawi się jako wola zaprzeczenia
lub potwierdzenia swego wyładowania, wyrażając się zapożyczonem u
fizyków dzisiejszych, ulubionem ich słowem. Nie tylko wojny indyjskie i
zatargi azyatyckie uwolnić mogą Europę od największego jej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]