[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jej niekorzyść. Porównaj choćby Jolantę i Ewę-Marię z twoją przyja-
ciółką Angela. Wtedy zrozumiesz, dlaczego Angela sprawiła ci taki
zawód.
Dlaczego jednak Angela przestała mnie lubić? Przecież nie
zrobiłam jej nic złego. Wyczuwam, że nie lubi mnie tak jak dawniej.
Angela zawsze zazdrościła Inez i tobie, dlatego, że wy byłyś-
cie zamożnymi dziewczętami, a ona ubogą. Nie można jej tego brać
za złe. Pozwalałyście jej zawsze brać udział we wszystkim, z czego
87
87
korzystałyście w waszych rozrywkach, w nauce. Rozpieściłyście ją,
toteż Angela zaczęła uważać, że się jej to wszystko należy. Była
bardzo dotknięta i urażona, gdy się to w końcu zmieniło.
Jestem ciekawa, czy Inez także wyda mi się taka zmieniona
rzekła Dolo.
O, nie! Inez w ciągu tego czasu wyjeżdżała kilka razy, po-
znała kawałek świata i nauczyła się bardzo wiele. Ona nie sprawi ci
zawodu.
Nie wiem również czy Inez także zauważyła tę zmianę
w Angeli.
Na pewno, moje dziecko. Ich drogi także musiały się rozejść.
Nie przejmuj się tym jednak, Dolo.
Ale może sprawiłam przykrość Angeli?
Nie obawiaj się tego. Angela była trochę skrępowana, ponie-
waż i ona wyczuła, że obecnie już nie pasuje do ciebie. Pocieszyły ją
na pewno te liczne prezenty, które jej przywiozłaś.
Wobec tego jestem bardzo rada, że przywiozłam jej parę
drobiazgów. Widziałam, że się z nich cieszyła.
Tak, Dolo, cieszyła się bardzo.
Nie mam już odwagi zapytać Janka, jak mu się podobała
Angela. Tyle mu o niej opowiadałam, opisywałam ją w tak świet-
nych barwach, że na pewno i on musiał być rozczarowany. Prawda,
Janku?
Janek roześmiał się głośno.
No, muszę przyznać, że jest bardzo ładną dziewczyną. Byłaby
znacznie ładniejsza, gdyby nie miała tej niezadowolonej miny. I sta-
nowczo patrzyła na ciebie z zawiścią.
Angela?
Tak, Dolo, ona ci zazdrości. Wuj Ludwik ma słuszność,
Angela pochodzi z innej sfery i nie jest odpowiednią towarzyszką dla
ciebie.
Dolo spojrzała na niego swymi wielkimi, pięknymi oczyma, po
czym głęboko westchnęła.
Chciałabym wiedzieć jedno...
Co takiego, Dolo?
Czy ja w swoim czasie wywarłam na was takie samo wraże-
88
88
nie, jak Angela na mnie. Czy także byłam taka niezręczna, zahukana
i trochę dzika? Ale proszę cię, Janku, powiedz mi prawdę. Co
pomyślałeś o mnie, gdy przyjechałam wtedy z Luteczkiem do
Niemiec?
Janek przypomniał sobie ów pamiętny dzień, gdy po raz pierwszy
w życiu ujrzał Dolo, wówczas na dworcu... Przypomniał sobie, jakie
wrażenie wywarł na nim jej słodki, srebrzysty głosik, jej delikatna
twarzyczka i cudne, aksamitne oczy. Już wtedy przypominała mu
cudny, egzotyczny kwiat z dalekiej krainy czarów...
Oczy jego zabłysły.
Wiem tylko jedno, Dolo odpowiedział że nigdy w życiu
nie porównałbym cię z taką Angelą Frasąuita...
Miał ochotę dodać jeszcze: Gdybyś wiedziała, jak słodko, jak
uroczo wyglądałaś wtedy! Gdybyś wiedziała, jak bardzo pokochałem
cię od pierwszego wejrzenia!" Nie wypowiedział jednak tych słów.
Oczy jego natomiast musiały zapewne zdradzić Dolo coś w tym
rodzaju, gdyż serce jej poczęło walić jak młotem. Spłoniona odwróci-
ła wzrok od Janka, aby uniknąć jego spojrzenia.
Teraz samochód wjechał na c a m p a. Były to szerokie, dalekie
równiny porośnięte wysoką, gęstą trawą. Dolores krzyknęła z rado-
ści. Jej ukochane stepy były piękne jak zawsze. One nie sprawiły jej
zawodu.
C a m p a! O, Janku, spójrz! Czy nie są wspaniałe? Ach, jak-
żebym chciała znowu pędzić na koniu przed siebie, tak, pędzić w dal
bez celu, tylko dla samej przyjemności ruchu... Ach, jakżebym chcia-
ła znowu położyć się w tej gęstej, wysokiej trawie... Ach, Boże!
Janku, prawda, jak tu pięknie?
Tak, Dolo! Tutaj doznaje się poczucia nieograniczonej swo-
body. Wyobrażam sobie jednak, że podczas upałów musi tu być
okropnie. Gdy słońce mocno przypieka, nie można pewnie wytrzy-
mać na tych campach...
Dolores zamilkła. Rozmarzonym wzrokiem powiodła w bezkre-
sną dal. Ona kochała te c a m p a, porośnięte wysoką trawą, którą
poruszał lekki wiatr tak, że falowała jak morze. Tutaj urodziła się
i wychowała, spędziła swoje beztroskie dzieciństwo. Dalej nieco, na
północny wschód, znajdowała się kopalnia. Wkrótce już ujrzy te
89
89
nagie skały, które kryją w sobie bogate skarby. A za tymi skałami
ciągną się góry, porośnięte lasem. Lubiła bardzo ten las, nieraz
jezdziła tam na wycieczki z Inez i Angelą. Jak przyjemie było pędzić
na koniu przez ten las! Panowała tam zawsze taka niezmącona,
kojąca cisza... Wśród gałęzi przemykały się różnobarwne kolibry,
podobne do uskrzydlonych klejnotów. Wspaniałe kolorowe motyle
fruwały nad ich głowami... A jeszcze dalej, za górami było morze.
Tam spędzała zawsze z rodzicami letnie miesiące. Ach jakież to
dawne czasy...
Pan Ludwik i Janek obserwowali badawczo Dolores. Czyżby się
w niej teraz zbudziło uczucie miłości dla tego kraju? Czyżby nagle
zaczęła odczuwać, że tutaj jest jej właściwe miejsce? Czyż przemówił
w niej głos krwi, dziedzictwo po ojcu? Czyżby krew ojca miała wziąć
przewagę nad krwią jej niemieckiej matki? Może Dolores pojęła
w tej chwili, że jej ojczyzna to te szerokie, wspaniałe stepy, nie zaś
Niemcy, gdzie nie ma takich rozległych przestrzeni?
Nie zapytali jej o to i tego dnia nie dowiedzieli się jeszcze, jak
Dolo zamierza postanowić o swojej przyszłości. Janek jednak pocie-
szał się słowami, jakie Dolo wypowiedziała na okręcie: Niemcy
to moja prawdziwa ojczyzna! Nigdy nie byłam w Armadzie tak
szczęśliwa jak u was..."
Pan Ludwik nie słyszał w swoim czasie tych słów, toteż nie miał
tej pociechy co Janek. Zwrócił tylko uwagę na to, że campa
uczyniły na Dolo ogromne wrażenie. Nie wiedział, o czym Dolo
myśli w tej chwili.
A dziewczyna myślała o swojej pięknej, przedwczesne utraconej
matce. Wspominała swoje całe dzieciństwo spędzone na odludziu, to
dzieciństwo, które mimo wszystko było tak słoneczne i szczęśliwe.
We wszystkich tych wspomnieniach odgrywał jednak ważną rolę
Luteczek, jej ukochany ojciec. Tak, i właśnie dlatego Dolo czuła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]