[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wadzą dyskretny zakład dla obłąkanych w Kalkucie. Mały Jonathan wylądował
w pobliskiej szkole z internatem. Raz w miesiącu miał odwiedzać chorego ojca.
W ciągu paru lat Akademia Bradshawa dla Chłopców w Kalkucie wpoiła
młodemu Bridgemanowi podstawy wiedzy i zachowania. Jonathan nauczył się
jeść z zamkniętą buzią, radzić sobie z rzymskimi cyframi i łacińskim alfabetem
i siedzieć cicho nawet podczas długiego porannego nabożeństwa. Wszyscy spo-
dziewali się, że wróci w góry i poświęci się mało wyszukanemu zajęciu; może
włoży mundur i zostanie wysłany gdzieś daleko, gdzie brak ogłady i rozwijający
się alkoholizm nie narobią zbytniego zamętu. Nie wzięli pod uwagę cudownych
zdolności uzdrowicielskich Sióstr Mniejszych i ich głównego psychiatry  matki
przełożonej.
Siostra Agnes, zwalista słoweńska zakonnica z twarzą niczym wypolerowany
orzech włoski i usposobieniem jucznego wielbłąda, nie chciała mieć do czynienia
203
z obłąkanymi. Kierując się surowymi zwyczajami wyniesionymi z rodzinnej wio-
ski w górach, wprowadziła zimne kąpiele, odosobnienie i religijne reprymendy,
które przynosiły szokujące rezultaty. Według powszechnej opinii (błędnej) siostra
Agnes uzdrawiała swoich pacjentów śmiertelnym strachem. W rzeczywistości,
gdy gwałtowne zmiany temperatury i barwna wizja męki piekielnej nie przynosi-
ły pożądanych efektów, siostra uciekała się do walki zapaśniczej. Rozbierała się,
nacierała oliwą i prowadziła najbardziej opornych podopiecznych na tyły klasz-
toru, gdzie dawała im wycisk, stosując chwyty i rzuty, które niegdyś uchroniły
jej cnotę przed zakusami miejscowych pasterzy, oszalałych po paru miesiącach
samotności na górskich halach.
Metoda siostry Agnes sprawdziła się na ojcu Jonathana. Po wołaniu o litość
i złożeniu przyrzeczenia, że nigdy więcej nie tknie alkoholu, w cudowny spo-
sób odzyskał zdrowie psychiczne. Nikt nie przypuszczał, że kiedykolwiek stam-
tąd wyjdzie, tymczasem krótko po piętnastych urodzinach syna Bridgeman se-
nior zjawił się w szkole trzezwy i porządnie ubrany. Oświadczył, że pragnie, by
Jonathan kontynuował naukę, a potem studiował na jednym ze słynnych uniwer-
sytetów. Był prawdziwie odmienionym człowiekiem. Dyrektor uścisnął mu rękę,
uniósł brwi na widok wielkiego srebrnego krucyfiksu na szyi (fanatyczne oddanie
kościołowi rzymskokatolickiemu było efektem ubocznym kuracji siostry Agnes)
i w duchu uśmiał się z ojcowskich nadziei. Ale Jonathan bardzo się postarał. Opa-
nował wielosylabowe słowa, nabrał ogłady i rozumu, co zrobiło wrażenie nawet
na jego najzacieklejszych krytykach w Akademii Bradshawa.
Niestety, lata smakowania herbacianego trunku nadszarpnęły zdrowie pana
Bridgemana. Rok po wyjściu spod opieki sióstr zmarł. Po otwarciu testamentu
okazało się, że połowę majątku zapisał siostrze Agnes, a drugą połowę (zadziwia-
jąco dużą) swemu synowi. Majątkiem syna miał zarządzać radca prawny rodziny
Bridgemanów w Londynie, niejaki pan Spavin.
 Dlatego tu jestem, stary  mówi Jonathan, serdecznie poklepując Bob-
by ego po plecach.  Jutro rano płynę do Anglii. Ten Spavin ma się mną opie-
kować, póki nie skończę dwudziestu jeden lat. Nie wiem, co myśleć. Nigdy nie
widziałem tego gościa. Jakiś przyjaciel mojego dziadka. A jeśli to stary tyran?
Cholernie męczące żebrać za każdym razem o parę szylingów. I szczerze mó-
wiąc, nie lubię samej nazwy kraju. Słyszałem, że tam jest potwornie zimno. Byłeś
tam?
 Tak  odpowiada Bobby.  To znaczy nie. Nie byłem. Większość życia
mieszkam tutaj.
 Hm. . .  Bridgeman kiwa mądrze głową.  Myślałem, że się tam urodzi-
łeś. To zawsze widać.
 Nie masz żadnych krewnych?
204
 %7ładnych, o których bym wiedział. Ostatni w rodzie. Strajk czy nie, to moja
ostatnia noc na wolności i nie mam zamiaru siedzieć w hotelu. Moje rzeczy są już
na statku. Do badania jutro rano nieważne, w jakim jestem stanie, no nie?
 Chyba nie.
 Jasne, że nie! I powiem ci, że moje jaja są jak dwa dojrzałe melony. Chcia-
łem przelecieć w pociągu mieszaną siostrzyczkę, ale się nie dała. Powiedziała, że
pociągnie za hamulec bezpieczeństwa. Zimna suka. A powinna być wdzięczna.
Takim nie dogodzisz. Chcę dużej dziewczyny No wiesz, takiej z balastem z przo-
du i z tyłu. Takie lubię. Nie ma nic gorszego niż chuda dziwka, nie?
Kiedy skręcają w labirynt ciemnych uliczek prowadzących ku Falkland Ro-
ad, Bobby rozgląda się wokół nerwowo. Ten Bridgeman to jego szansa. Na razie
wszędzie panuje spokój. Nieliczni przechodnie obrzucają ich bacznym wzrokiem.
Bobby prezentuje udawaną obojętność, Bridgeman powoli i z namysłem stawia
stopy. Dwaj pewni siebie angielscy chłopcy na przechadzce.
Duże dziewczyny można znalezć w Goa House. Maria Francesca jest zasko-
czona. Posyła Bobby emu niespokojne spojrzenie, gdy Bridgeman z trudem dra-
pie się po schodach i wchodzi do środka. Dziś są jedynymi klientami. Wszystkie
lokatorki Goa House siedzą w salonie, popijają herbatę i zagryzają lepkimi słody-
czami z kokosem. Rząd uśmiechniętych żujących buz. Na widok takiego wyboru
pulchnych, odsłoniętych ciał Bridgeman klaszcze w ręce z radości.
Z miejsca ciągnie Terezę, bezsprzecznie największą spośród tutejszych miło- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • metta16.htw.pl
  •