[ Pobierz całość w formacie PDF ]

22
wyszło na jaw, że zajmuje się pan tego rodzaju interesami.
- Przerwała i jej twarz przybrała wyraz zatroskania.
- Tylko czy jest pan pewny, że ukrywanie faktów, których ujawnienie już po ślubie mogłoby
zostać uznane za oszustwo, jest rozsądne?
- Z tego punktu widzenia nie rozważałem tej sprawy odparł Artemis nieco ironicznym tonem.
- Co pan zrobi, kiedy prawda wyjdzie na jaw?
- W tonie głosu Madeline było coś więcej niż dezaprobata.
- Sądzi pan, że pańska żona po prostu przejdzie do porządku dziennego nad tym faktem?
- Pozwoli pan, że udzielę mu pewnej rady, sir.
- Madeline nachyliła się ku swemu rozmówcy.
- Jeśli zamierza pan zawrzeć małżeństwo oparte na wzajemnym szacunku i uczuciu, powinien
pan być szczery wobec przyszłej małżonki, i to od początku.
- Ponieważ nie zamierzam w najbliższej przyszłości zawierać małżeństwa, nie sądzę, bym
koniecznie musiał wysłuchiwać pani pouczeń. Madeline zamrugała. Splotła dłonie i opadła na
oparcie fotela.
- Wielki Boże! Czyżbym próbowała pana pouczać?
- Takie odniosłem wrażenie.
- Proszę mi wybaczyć, panie Hunt.
- Oparła łokcie na biurku i opuściła głowę na splecione dłonie.
- Przysięgam, nie wiem, co mnie podkusiło. Nie mam prawa wtrącać się do pana poczynań.
Chyba mój umysł nie funkcjomuje zbyt sprawnie. Jedyne, co mnie może usprawiedliwić, to
fakt, że ostatnio zle sypiam i... - .- Przerwała, uniosła głowę i skrzywiła się.
- Znów zaczynam mówić bez sensu.
- Proszę się tym nie przejmować - rzekł Artemis i po chwili dodał: - Chciałbym tylko, aby pani
wiedziała, że byłbym bardzo niezadowolony, gdyby ktoś zaczął zajmować się moimi
osobistymi sprawami. Proszę wziąć pod uwagę to, że ostatnio jestem bardzo zajęty pewnymi
szczególnie delikatnymi problemami.
- Ależ tak, oczywiście. Wyraził się pan zupełnie jasno. Nie ma powodu, by mi grozić.
- Nie wydaje mi się, żebym pani groził.
- Sir, pan jest Wanzagarianinem. Swoich ostrzeżeń nie musi pan wyrażać słowami.
Zapewniam pana, że są dla mnie całkiem oczywiste. Z jakichś powodów zaczęła go irytować
niechęć tej kobiety do wszystkiego, co miało związek z filozofią Vanza.
- Jest pani dość zuchwała jak na osobę, która ubiegłej nocy uciekła się do szantażu, chcąc
skłonić mnie do udzielenia jej pomocy.
- Szantaż? Jej wzrok wyrażał oburzenie.
- Nie dopuściłam się niczego w tym rodzaju! - Dała mi pani jasno do zrozumienia, że zna
pani moje powiązania z Pawilonami Marzeń i jest pani świadoma, że nie życzę sobie plotek na
ten temat. Proszę mi wybaczyć, jeśli zle zrozumiałem pani intencje, ale odniosłem wrażenie,
że wykorzystała pani swoją wiedzę o mnie do wymuszenia pomocy.
- Ja tylko wspomniałam o pańskich zobowiązaniach w tej sprawie - powiedziała Madeline,
rumieniąc się.
- Jakkolwiek pani to nazwie, dla mnie był to szantaż.
- Och! Oczywiście ma pan prawo do własnej opinii.
23
- Tak. Dodam jeszcze, że szantaż nie jest moją ulubioną salonową grą.
- %7łałuję, że byłam zmuszona.
- .- . ; Zakłopotanie, jakie Artemis dostrzegł w oczach rozmówczyni, było dla niego
wystarczająco satysfakcjonujące. Machnięciem ręki przerwał jej dalsze wyjaśnienia.
- Jak czuje się dzisiaj pani pokojówka? - zapytał. Madeline wydawała się zaskoczona nagłą
zmianą tematu rozmowy. Z wysiłkiem usiłowała zebrać myśli.
- Nellie czuje się niezle, chociaż porywacze zmusili ją do wypicia sporej dawki laudanum.
Nadal jest nieco senna i ma kłopoty z pamięcią.
- Latimer wspomniał, że niewiele pamięta z tego, co się wydarzyło.
- Jedyne, co sobie przypomina dość wyraznie, to kłótnia dwóch mężczyzn o cenę, jaką mieli
za nią uzyskać. Odniosła wrażenie, że porywacze zostali przez kogoś wynajęci, ale potem
jeden z nich chciał ją sprzedać komuś innemu. Madeline wzruszyła ramionami.
- Z przerażeniem myślę o tym, że właściciele domów publicznych bezkarnie kupują i sprzedają
młode kobiety. Nie tylko kobiety. Handlują również młodymi chłopcami. To przerażające. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • metta16.htw.pl
  •