[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Ja dalej do niej: wiesz co, Andżela? Ty tak masz zawsze? Wiesz, z
tym rzyganiem. Bo nie wiem czy wiesz. Ale kiedyś to się może zle
skończyć. Ty tu sobie niby wszystko w porządku, spokojnie
rzygasz, ale w pewnym momencie okazuje się, że wyrzygałaś swój
żołądek. Albo przykładowo wywinęłaś się na podszewkę. Ciebie to
kręci?
Andżela obciera sobie usta i patrzy na mnie w ten sposób, że
zastanawiam się, czy nie było jeszcze ostrzej i nie zwróciła rdzenia
kręgowego wraz z mózgiem. Po czym ostatecznie zamyka oczy.
Biorę ją pod pachy. Mogłaby wrócić Izabela i chcąc się załatwić,
potknęłaby się o Andżelę, to by od razu był płacz i zgrzytanie
zębami o bałagan w domu. Wołam Nataszę. Natasza bierze ją za
nogi. Do twojego brackiego do pokoju ją wezmiemy na izbę
wytrzezwień, decyduje. No to niesiemy. Kładziemy na leżankę.
Natasza podnosi Andżeli rękę. Kęka opada. Natasza siada jej z
całej pety na brzuch. To zaraz jakiś bulgot, ja krzyczę: no uważaj
kurwa!, ale na szczęście to tylko biała bańka wylatuje Andżeli z ust
i zaraz pęka.
Ja nie wiem, skąd ty ją, Silny, wzięłeś, ale jedno jestem
pewna. To jest wadliwy egzemplarz - mówi Natasza. Nawet na
Zachód jej nie wezmą, chyba że na części zamienne. I to całe flaki
wytną jako uszkodzone, że zysk z tego będzie żaden.
Ja wtedy trochę dostaję nerwów.
Ona zgłupiała do reszty? - krzyczę, bo to już mnie
doprowadza do ostateczności, do zupełnej utraty równowagi
umysłowej. Zgłupiała całkiem do reszty? Czy ona chce mi
koniecznie problemy zrobić? Suki na chatę sprowadzić? Przecież
jak czasem, to ten dom skrzypi, taki jest pełen amfy. Przecież on
jest wytynkowany amfą. A ta idiotka sobie tu seanse samobójcze
urządza, myśli sobie, że tu i teraz można bezpiecznie wyłączyć
komputer, proszę uprzejmie, przytułek dla samobójców, dom
pobytu dziennego dla denatów, państwo z niedrogą eutanazją sobie
znalazła, ona sobie raz wreszcie powinna pomyśleć poważnie i
uzmysłowić, jaka jest umowa, że w tym domu może być, owszem,
ale tylko żywa najwyżej, a jak chce sobie samobój strzelać, to
gdzie indziej. Za furtką, ale ani milimetra bliżej.
Natasza w tym czasie, gdy ja mam to załamanie, tą histerię,
ze znudzoną miną przeprowadza na Andżeli eksperymenty
naukowe. Zagląda jej do ust, trochę się krzywiąc, maca jej po
zębach, co sobie potem rękę wyciera o spodnie. Grzebie jej w
kieszeniach spodni, grzebie jej w torebce i wywleka jakieś papiery,
szpargały, jakieś kartki.
Wez się uspokój, bo jak dobrze pójdzie, to jeszcze zrobimy
na niej jakąś kaskę mówi do mnie. Jedno papierzysko to ksero
dyplomu z obozu wędrownego w Bieszczadach za zajęcie drugiego
miejsca w biegu na orientację. To Natasza od razu drze, podarte
wtyka Andżeli do kieszeni i mówi: jak się ta wymokła księżniczka
zbudzi ze swego wiecznego snu, to pomyśli, że ostro się wkurwiła
i sama sobie podarła. Wtedy jeszcze wysmarkane dwie chusteczki,
co wyciera nimi Andżeli usta z pyłu i tego białego jadu, i również
wtyka do kieszeni i na koniec jakiś większy halun, listy jakieś.
Myślę tak sobie, co za idiotka z tej Andżeli, żeby najpierw nosić
niewysłane listy w torebce, a potem dostawać zgona przy Nataszy,
zero instynktu samozachowczego, naprawdę.
Lecz co się już stało, to się już nie odstanie, Natasza
rozdziera zębami koperty i leci do dużego, co ja lecę za nią, siadam
na tapczanie i zaglądam jej przez ramię. Natasza czyta głośno i z
trudem pierwszy list. Tam jest napisane tak. Szanowni państwo,
droga dyrekcjo. Głośno i stanowczo wnoszę protest i sprzeciw
przeciwko powstawaniu w Polsce ogrodów zoologicznych oraz
cyrków. Głośno postuluję uwolnienie z nich zwierząt i ich
ekstradycję ojczystym krajom. Głośno postuluję uwolnienie
nieletnich dzieci od obowiązku zwiedzania w ramach wycieczek
czy to szkolnych, czy niedzielnych, tych miejsc kazni,
okrucieństwa, niezawinionego cierpienia. Moim mottem jest w
życiu: chcesz, by twoje dziecko zobaczyło ból, zaprowadz je do
cyrku. Jestem uczennicą trzeciej klasy liceum ekonomicznego.
Moim hobby są między innymi zwierzęta. Razem z przyjaciółmi
założyłam organizację animacji ekologicznej, której jestem
przewodniczącą. Nie grozimy, lecz ostrzegamy. Z poważaniem
uczennica klasy trzeciej liceum ekonomicznego numer dwa,
Andżelika Kosz, łat siedemnaście.
Ona się nazywa: Kosz? - pyta Natasza, patrząc
niedowierzająco. Po czym bierze długopis z podłogi i swoim
analfabetycznym pismem pisze tak. Pe es. Zróbcie nam wszystkim
laskę. Napisałabym może i więcej, lecz teraz idę do piekła,
czastalawista, zabijemy was.
Po czym śmieje się szatańsko i kawałkiem gumy wyjętym z
buzi na powrót zakleja kopertę. Potem są dwie następne. Ten sam
list odbity przez kalkę, w tym jeden do Jolanty Kwaśniewskiej, a
drugi do ogrodu zoologicznego w Ostrowcu Zwiętokrzyskim. Na
pierszym Natasza dopisuje: pe es. W razie dalszego powstawania
obozów koncentracyjnych na potrzeby niemieckich turystów, mój
kumpel Silny zabije ciebie, twego męża i dzieci. Do zobaczenia w
piekle. A na drugim znowu to o lasce. Wtedy wraca do pokoju
mojego brackiego, a ja za nią. Andżela jakby trochę się przebudziła
i przez chwilę martwię się, że słyszała przez ścianę moje z Natasza
przeczytanie jej korespondencji. Natomiast Natasza nie widzi w
tym zero problemu. Andżela, obróć się na chwilę na bok do ściany,
co? - mówi i kiedy Andżela patrzy na nią bezrozumnie i
bezrozumnie się obraca, to Natasza wtyka jej na powrót te listy do
torebki.
A co, mam tam coś? - przestrasza się Andżela słabym
głosem. No mówi Natasza całkiem na poważnie komar ci siedział
na dupie i chciał cię ugryzć, ale zabiłam skurwla. Możesz się już
nie bać.
Dzięki - uśmiecha się Andżela dość mętnie, jak rzadko
zmieniana woda w rybkach akwariowych. Jakiej słuchasz muzyki?
Każdej po trochu - odpowiada Natasza patrząc z góry i boję
się przez chwilę, czy nie ześwirowała, nie wezmie kolumnę od
wieży i jej nie spuści na twarz.
Ale smutnej czy wesołej? - nalega Andżela, nie wiedząc o
zagrożeniu.
Może tak. a może nie - mówi Natasza, boję się, że zbiera
ślinę, by omylać Andżelę. Różnej. I wolnej, a czasem i szybkiej.
A z szybkiej jaką lubisz? - docieka Andżela. podpierając się
łokciem i wtedy dobiega z niej charkot, kaszlenie i wypluwa w
powietrze pokazną białą chmurę pyłu czy pudru.
Różną, przeważnie najbardziej to lubię teledyski - mówi na
to Natasza. Ale nie że śpiewają jakieś kurwieńcze lesby, że jak je
ktoś w tej chwili nie przerżnie, to się zesikają. Tylko ja wolę jak
mężczyzni śpiewają. Na przykład hip hop, piosenki angielskie o
tym, że dzieje się terror, że żyjemy tu w getto, no.
Też to lubię - mówi Andżela. A jakie czytasz książki? Po
czym dodaje: albo gazety?
Natasza na to odpowiada: ha, dużo by mówić. Wszystkie po
trochu. Program tele. Telegazeta. Trochę takie przygodowe, Conan
Niszczyciel, Conan Barbarzyńca, Conan sam w wielkim mieście,
to całą serię przeczytałam kiedyś. Plakaty lubię. Dowcipy. Kawały.
Programy.
To fajnie - mówi Andżela. Zupełnie jak ja. A lubisz się
odchudzać?
Na to Natasza jakby przegląda na oczy, zastyga na chwilę, po
czym nachyla się raptowanie nad Andżela tak, że Andżela przestaje [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • metta16.htw.pl
  •