[ Pobierz całość w formacie PDF ]

głębokiej i przygnębiającej ciszy. Dlatego Katon, aby zmienić nastrój i odwrócić uwagę swoich
przyjaciół od owych podejrzeń, zaczął wysuwać wszelkiego rodzaju pytania oraz wątpliwości na temat
obecnej sytuacji, a także sprawiał wrażenie, że jakoby troszczył się o losy tych, którzy właśnie
znajdowali się na morzu, jak też i tych, którzy ruszyli przez bezwodną i barbarzyńską pustynię.
Gdy współbiesiadnicy się rozeszli, Katon udał się, jak zwykle po posiłku, na przechadzkę z
najbliższymi przyjaciółmi i wydał odpowiednie polecenia dowódcom straży. Następnie, zanim udał
się do swojego domu, czulej niż zazwyczaj pożegnał się z synem oraz z każdym z przyjaciół, czym
na nowo wzbudził przeczucia co do swych zamierzeń. Po wejściu do sypialni i położeniu w łóżku
wziął do rąk dialog Platona O duszy i gdy przeczytał już większą część zwoju, spojrzał ku górze
ponad głowę i zauważył, że miecz nie wisi (zabrał go jego syn, gdy był jeszcze przy wieczerzy), zawołał
niewolnika i zapytał, kto go wziął. Kiedy ów milczał, znowu zabrał się do czytania, lecz po jakiejś
41
chwili, gdy nikt nie śpieszył się, by odnalezć jego miecz, Katon kazał niewolnikowi przynieść miecz.
Ponieważ minął jakiś czas i nikt miecza nie przyniósł, Katon skończył czytać zwój i zaczął wtedy
gwałtownym głosem wzywać jednego niewolnika po drugim i domagał się miecza. Przy tym uderzył
zaciśniętą pięścią jednego z nich tak, że rozbił ją sobie do krwi, jednocześnie pełen gniewu i
wzburzenia wrzeszczał, że jego własny syn oraz czeladz chcą go bezbronnego wydać na pastwę
wroga. Wreszcie wpadł lejąc łzy jego syn wraz z przyjaciółmi, rzucił się mu na szyję i zaczął wśród
błagań lamentować. Katon wyprostował się i ze złością spojrzał na syna; kiedy to i gdzie, wyrzekł,
zostałem uznany bez mojej wiedzy za pomylonego, tak że nikt nawet nie próbuje odwieść mnie od
moich rzekomo złych zamiarów; zamiast tego przeszkadza się mi, bym trwał przy swoich
ustalonych zasadach i czyni się mnie bezbronnym. Dlaczego to, kochany synu, nie zakujesz swego
ojca w kajdany i nie zwiążesz mu rąk do tyłu, aby nie miał możności się bronić, gdy tutaj Cezar
nadejdzie. Przecież wobec siebie samego nie potrzeba mi żadnego miecza, wystarczy tylko
wstrzymanie oddechu lub jedno tylko uderzenie głową w mur dla zadania sobie śmierci. Kiedy to
mówił, syn oraz wszyscy inni opuścili sypialnię; pozostali jedynie Demetrios i Apollonides, z
którymi Katon zaczął rozmowę w łagodniejszym tonie. Przypuszczam, że wy także postanowiliście
siłą utrzymać przy życiu człowieka, który ma już tyle lat, a więc usiądzcie tu, by mnie w milczeniu
pilnować. Albo przedstawcie mi dostateczne powody, że dla Katona wyczekiwanie ocalenia z rąk
wroga, jeżeli nie ma innej możliwości, nie będzie czymś ani ohyd-nym, ani wstrętnym. Dlaczego więc
nie powiecie mi czegoś takiego, co by mnie przekonało i na tyle oświeciło, że porzuciłbym dawne
zasady i nauki, którym przez całe życie byłem wierny, natomiast wdzięczność winienem mieć dla
Cezara, dzięki któremu nabrałem rozumu? Do tej chwili nie podjąłem jeszcze żadnej decyzji
wobec siebie, ale jak już jakąś decyzję powezmę, to oczywiste, że będę ją musiał zrealizować. Będę
w pewnym stopniu naradzać się z wami w tej sprawie, by poznać przyczyny, na których to wy i ja,
jako miłośnicy wiedzy, opieramy się. Odejdzcie więc bez obaw, a memu synowi powiedzcie, że
nie może on swego ojca nakłonić do czegoś, do czego nie potrafi go przekonać. Demetrios i
Apollonides, roniąc łzy, bez sprzeciwu wyszli z sypialni i wkrótce potem przysłano przez małego
chłopca Katonowi miecz. Katon natychmiast wyjął go z pochwy i dokładnie obejrzał, a gdy
stwierdził, że koniec i ostrze są w należytym stanie, wyrzekł: o, teraz to ja jestem panem samego
siebie! Następnie odłożył miecz na bok i znowu zabrał się do czytania zwoju, który miał podobno
dwukrotnie przeczytać. Pózniej zapadł w głęboki sen, tak że ci, którzy znajdowali się na zewnątrz, to
słyszeli. Około północy wezwał dwu swoich wyzwoleńców: lekarza Kleantesa oraz Butasa, który
zawiadywał jego sprawami publicznymi. Tego drugiego posłał nad morze, aby sprawdził, czy
wszystkie statki odpłynęły i powiadomił go o tym. Lekarzowi natomiast kazał obandażować sobie
rękę uszkodzoną uderzeniem zadanym owemu niewolnikowi. To wszystko przyniosło ulgę każdemu,
gdyż Katon jakby nabrał ochoty do życia. Zaraz wkrótce nadszedł Butas z wiadomością, że wszyscy
odpłynęli z wyjątkiem Krassusa, którego zatrzymały jakieś sprawy czy coś innego, ale i on szykuje
się do wstąpienia na statek, lecz morze jest jeszcze wzburzone, a wiatr za silny. Gdy Katon to
usłyszał, westchnął ze współczuciem za tych, co płyną, i ponownie posłał Butasa nad morze, aby go
powiadomił, czy któryś ze statków nie został przygnany z powrotem i może potrzebuje pomocy.
Już zapiały koguty i Katon znowu popadł na chwilę w lekki sen, gdy powrócił Butas z wiadomością,
że w porcie jest cicho i spokojnie. Katon więc kazał mu zamknąć za sobą drzwi, a sam legł na
posłanie, jak gdyby chciał przespać resztę nocy. Ale ledwie Butas wyszedł, Katon dobył miecz z
pochwy i wbił go sobie poniżej klatki piersiowej; ponieważ uszkodzoną ręką nie mógł się ugodzić
dostatecznie mocno i głęboko, w zmaganiu ze śmiercią spadł z łoża i potrącił z wielkim łoskotem
płytę do obliczeń i pomiarów geome-trycznych; czeladz, która to usłyszała, podniosła donośny
krzyk i wtedy jego syn i przyjaciele wpadli do sypialni. Ujrzeli Katona leżącego we krwi i z
wypadniętymi wnętrznościami, ale on jeszcze żył i rozglądał się wokoło. Spojrzenie jego wywołało
ogromne przerażenie u wszystkich. Jednak lekarz podszedł do niego i przystąpił do wsadzania nie
uszkodzonych jeszcze wnętrzności na swoje miejsce w brzuchu oraz zaszycia rany. Ale gdy Katon
ocknął się i wrócił do świadomości, odepchnął od siebie lekarza i rozszarpawszy rękoma ranę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • metta16.htw.pl
  •