[ Pobierz całość w formacie PDF ]

co do Danausa, nie mającego nic wspólnego z sabatem, naturi i czymkolwiek innym w
tym świecie.
-A co planujesz zrobić?
-Wrócić do domu do Savannah i pozwolić by świat o nas zapomniał.
-Ahh... mi amor, nie sądzę by kiedykolwiek było to możliwe.
-Pewnie masz rację, ale musimy spróbować. Nawet jeśli tylko na chwilę.
Pukanie do drzwi odsuneło nas od siebie. Odwróciłam się i zobaczyłam Danausa
stojącego na korytarzu z torbą przewieszoną przez ramie i płaszczem zawieszonym na
drugim.-Czy to prywatne przyjęcie?
-Nie, omawiamy plany co do Budapesztu i Wenecji.-odpowiedzialam,
wymuszając uśmiech.
-Savannah-powiedział z westchnieniem. Dom. Usłyszałam szept w jego głowie.
Pózniej odwrócił się i skupił na Valerio.-Czy Clarion wie gdzie mieszkasz w Wiedniu?
-Nie, nie sądzę.-odpowiedział Valerio.-Nikt nie widział jak wchodze ani
wychodze z tego konkretnego miejsca. Kilka razy widziałem Clarion w Wiedniu, ale był
wyłącznie w miejscach publicznych. Nie powinien nas tu niepokoić.
-Czy Veyron i Odelia mogą wyśledzic mnie tak jak naturi?-zapytał, spoglądając
na mnie.
-Nie. Znalezli nas w hotelu bo nie ukryłam cię. Nie próbowaliśmy ukrywać
naszych ruchów po mieście. Z łatwością można było nas wyczuć i nie mam do tego
wątpliwości. Mogli zgadnąć że opuściliśmy miasto z Valerio i Stefanem, ale bardziej
prawdopodobne że uwierzyli że odeszliśmy do Wenecji a nie do Wiednia.
-Może nie będzie bezpieczne dla mnie zostawanie tutaj z tobą w ciągu dnia.-
skrzywił się Danaus, zaciskając dłoń na taśmie torby.-Mógłbym zatrzymać się w hotelu,
byś nie musiała się martwić że Clarion zbliży się do ciebie w ciągu dnia.
Podeszlam i położyłam rękę na jego policzku. Mogłabym spędzić całe życie na
dotykaniu go.- Z tego co wiem Valerio, nie byędziemy tutaj w godzinach dziennych. Ma
jakąś tajną kryjówkę do spania, która będzie bezpieczna. Będziesz musiał zostać w domu
aż do zachodu słońca.
-Będziesz bezpieczna?
-Całkowicie.
Poczułam jak napiecie opuszcza jego ramiona. Naturi mogli się kiedyś do mnei
dostać, ponieważ były w stanie go śledzić, i w ten sposób dochodząc do mnie. Jestem
pewna że dzięki tej sztuczce Rowe znalazł nas więcej niż raz.
-Cóż jeśli to wszystko na dzisiaj, to muszę się pożywić.- powiedział Valerio
głośniej niż trzeba, przypominając nam że nie jesteśmy sami. Przewróciłam oczami,
nadal się uśmiechając, gdy spojrzałam na mojego starego przyjaciela.-Więc pożyw się,
ale powróć trochę przed wschodem słońca. Musimy zaplanować jutrzejszy atak.
-Mmmm... brzmi jak zabawa.-powiedział znikając mi z oczu.
Tak, wreszcie nadszedł dla nas czas by być w ofensywie. Skończyć uciekanie i
gonienie własnego ogona. Usunęliśmy naturi z drogi. Wilkołaki były martwe. Nadszedł
czas by pozbyć się reszty domowników, a Veyron jest na szczycie mojej listy. Miałam
wątpliwości co do tego czy Macaire wróci po śmierci Ferko i Odeli. Chciałam zająć się
Starszym w Wenecji.
RozdziaÅ‚ Dwudziesty Ósmy
Cisza była przytłaczająca. Patrzyłam na pustą ulicę i karłowate, powykręcane
drzewa. Bez obecności naturi wiatr odszedł, pozostawiając gałęzie wyglądające jak
milczący strażnicy gęstego mroku. Zwieża warstwa śniegu pokryła ziemię, błyszcząc pod
słabą poświatą księżyca, wyglądającego zza ogromnych chmur.
Ziemie wstrzymywała oddech, w oczekiwaniu na wynik kolejnej bitwy. No i
byłam ja. Za każdym razem wkraczałam do walki, ważąc siłe i słabe strony moich
przeciwników. Ważąc moce i słobości moich sojuszników. W głowie rozważałam nasze
szanse i zbyt często wpadałam pod ostrzał. To robiło się przestarzałe.
Pośród mojego gatunku, bycie Krzesicielką Ognia miało znaczenie. Myślą i
lekkim machnięciem dłoni potrafiłam zniszczyć całą armię Nocnych Wędrowców. Kiedy
wpadałam na naturi, jedynie klan światła potrafił przeciwdziałać moim zdolnościom.
Jedynie bori mógł użyć swoich mocy, bym była pod jego bezpośrednią kontrolą. Oraz
czarnoksiężnicy... czarnoksiężnicy mogli zwalczyć moją moc szybkim zaklęciem,
pozostawiajÄ…c tylko krwiopijce z problemem postawy. W tej walce Valerio i Stefan mieli
prawdziwą przewagę, dzięki ich zdolności pojawiania się i znikania. Oczywiście, ta moc
powoli wyniszczała ich siły ale walka nie potrwa dłużej niż kilka minut, nim w końcu
jedna ze stron zostanie zdziesiÄ…tkowana.
Pomimo mojego miejsca w sabacie, znaczenie miało tylko to, że szłam tam jako
przynęta. Byłam ostatecznym celem Veyrona i pozostałych, na prośbę Macaire. Byłam
również najmłodsza i najsłabsza z naszej czwórki. Danaus nie był zachwycony naszą
decyzją, ale nic nie powiedział kiedy Stefan w końcu zabrał mnie na ulicę Veyrona i
zostawił. Wyczuwałam jak Danaus bładzi w moich myślach jak duch, wraz z Valerio.
Obaj czekali na pierwszy znak, który oznaczałby że mają się już pojawić.
Moje kroki odbijały się echem od betonu, a dzwiek odbijał się od płaskiej ściany
domu i odchodził w nicość. Oparłam się pokusie ponownego sprawdzenia czy moja broń
jest na swoim miejscu. Byłam dobrze uzbrojona z krótkim mieczem na plecach i
asortymentem noży na całym ciele. Ku przerażeniu Danausa, nie wzięłam ze sobą
pistoletu. Pistolety były bezużyteczne przeciwko nocnym wędrowcom i nie sądzę by
Clarion pozwolił mi się uchwycić dzięki kuli.
Prawdę mówiąc nie byłam pewna czy mamy zabić Clarion. Będziemy próbować
go zatrzymać wrazie gdyby próbował uciec, ale nie byłam pewna czy Valerio i Stefan
będą w stanie go śledzic jeśli to zrobi. Nie jestem pewna co potrafi czarodziej ale mam
wrażenie że może rzucić niektóre z podstawowych zaklęć taczy, blokującej naszą broń i
ataki. Mam tylko nadzieję że nie wie jak kontrolować ogień, choć nie za bardzo na to
liczyłam. Jeśli Clarion zamierzał przetrwać tę próbę, miałby czas by dowiedzieć się jak
manipulować ogniem.
Zatrzymałam się na krawędzi terenu Veyrona i wypuściałam moc z ciała, by
przeskanować starożytną budowlę. Pojedyncza świeca paliła się w frontowym oknie,
natomiast reszta domu pogrążona była w ciemności. Wewnątrz wyczuwałam kilkunastu
nocnych wędrowców i kilku ludzi. Ludzie napewno będą uzbrojeni w karabiny, które z
łatwością mogą wysadzić mózg. To był jedyny sposób by zabić nocnego wędrowca z
pistoletu- całkowicie niszcząc mózg lub serce, tak by nie mogło odrosnąć. Musiałam
pozbyć się tych ludzi zanim Danaus i pozostali postawią stopę w tym budynku.
W środku był jeden potężny użytkownik magii. Był to Clarion, który już na nas
czekał. Wyczułam go nim wogóle zauważyłam Veyronem i jego towarzyszkę Odelię.
Clarion był prawdziwym niebezpieczeństwem, a nie nocni wędrowcy, czy ludzie z
bronią. Niestety nie miałam pojęcia jak go unieszkodliwić.
Uniosłam na boki obie ręce. Wezwałam swoje moce i skierowalam je w kierunku
posiadłości, próbując postawić dom w płomieniach. To byłoby łatwe gdybym mogła
spalić całą strukturę i wszystkich wewnątrz ruchem dłoni. Wszystko mogłoby być
zakończone za jednym zamachem i z łatwością, tak bym nie musiała stawiac moich
towarzyszy w niebezpieczeństwie. Ale to nie moglo być takie proste.
Naelektryzowana energia wypełniała powietrze w domu, skiercząc jak piorun
szukający biegunu metalu. Energia stłumiła moje moce, powstrzymując mnie przed [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • metta16.htw.pl
  •