[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wolał zaczekać na Wojbora. Kąsał przygotować wie-
czerzę i wyszedł się wyparzyć. Z ulgą pomyślał, że
skoro Bolko chce z nim rozmawiać, może zechce i po-
słuchać.
Gdy wrócił, z łazni, wieczerza już stała na stole
i czekał Wojbor, który powitawszy pana zaczął:
 W mowym dworcu jak wymiótł, w kapitulnym
takoż. Królowa w samą porę uszła wraz ze swymi
Niemcami, widno ktoś ją przestrzegł, a szkoda. Za
160
to w mieście i osadach, a nawet na błoniu nad War-
tą luda się naszło jak na wojnę. I bogdaj do woj-
v:y się gotują, bo srodze odkazują wielmożom i rycer-
stwu.
Michał marszcząc brwi zapytał:
·ð ð A byli tu jakowiÅ›?
·ð ð Pono byÅ‚o kilku, ale zmiarkowawszy, oo siÄ™
dnieje, uszli. Nie wiem, zali i waszej mdłości bezpieczno
się pokazywać.
·ð ð Skoro książę na mniie czeka, musiaÅ‚ zarzÄ…dzić,
co trzeba  odparł Michał.
·ð ð Jeno że nie masz go, bo do swej macierzy po-
jechał. Ale pewnikiem na diniach wróci  rzekł Woj-
bor,
Nie dziwne było, że po długiej nieobecności Bolko
chciał się widzieć z matfką, ale mógł ją sprowadzić na
dwór. Niezbyt stosowną porę obraJ, by się wczasować.
Niemniej Machał wolał spotkać się z nim w osadzie nad
jeziorem, gdzie rozmówić się mogli spokojnie, a prz-.-z
Dobroszkę wpłynąć na niego. Kazał przygotować dla
sjebie o świcie konia i udał się na spoczynek.
Dzień zapowiadał się upalny i Michał wyruszył
wczesnym rankiem, by przed skwarem dotrzeć do
Lednogóry. Stamtąd drożyna do osady wiodła borem,
a bliskość jeziora chłodziła powietrze. Wjechawszy na
nią, Michał ulżył zziajanemu koniowi idąc dalej pie-
szo, w odnodze jeziora wchodzÄ…cej w las napoii go,
a i.am usiadł i zamyślił się.
Rozważał, czego Bolko może chcieć i jak z nim
mówić. Znał go od dawna: zarazem porywczy i zacięty,
lekkomyślny, zbyt pewny siebie czy wprost niedbały.
Gra o wszystko, a zamiast zająć się sprawami, wybrał
się na wypoczynek. Wezwał rycerstwo i wielmożów,
by się stawili, i wyjechał nie zadbawszy nawet o ich
bezpieczeÅ„stwo. Dobija siÄ™ wÅ‚adzy, niepomny, ±e wÅ‚a-
dza jak niewola nakłada obowiązki, które wraz z ży-
ciem się kończą, i na zawsze wyrzec się będzie musiał
samotnej włóczęgi, którą tak lubił, nie zważając nawet,
że się naraża.
161
Palatyn ruszył dalej i nie 'było jeszcze południa, gdy
dotarł do osady. Dobrosza poiwitala go jak miłego
gościa, zapraszając na posiłek. Postarzała się wyraznie,
spod czepca wymykał się siwy włos. Zapytana o Bolka
odparła:
 Tyle go widuję, gdy na noc wróci. Od małości
doma nie usiedział. Może się ustatkuje, gdy pojmie
niewiastę  dodała z westchnieniem.
Palatyn nadstawił uszu. Jeśli Bolko zamierza za-
łożyć rodzinę, nie może jej wystawiać na niepewne
losy. Zapytał:
·ð ð MówiÅ‚ o tym?
·ð ð I tak, i nie  odparÅ‚a.  RzekÅ‚ mi jeno, że
skoro wnęki po nim będę piastowała. Nie będę 
powiedziała smutno.  Chciał mnie stąd zabrać, ale
tu ostanę, gdziem się rodziła. Tu choć wspomnieć mogę
tę krzynę szczęścia, a tani...  Nie dokończyła, ale
palatyn rozumiał, że nie wyniosła miłych wspomnień
z pobytu na dworze. Podziękował za przyjęcie i skie-
rował się nad jezioro. Najlżejszy powiew nie marszczył
jego lustra, wodne ptactwo schroniło się w szuwarach,
tylko kania ospałym lotem krążyła, wypatrując łupu.
W jaskrawym świetle popołudniowego słońca jak na
dłoni widoczny był pałac: na ostrowiu.
Widok jego obudził w Michale wspomnienia. Przed
trzydziestu pięciu laty z górą tam Chrobry podejmo-
wał cesarza Ottona i przybyłych z nim dostojników.
Wówczas Michał od niedawna dopiero zaczął wojaczkę,
niema! żałował, że zapowiada się długi okres pokoju.
Nie trwał długo, zaraz u progu kilkunastoletnich zma-
gań ojciec Michała życie położył.
Nawojowa! się do przesytu, osiągnął dostojeństwa
i majętności, a teras, gdy siły już nie te oo dawniej
i zbliża się starość, nie pokój zapowiada się, ale naj-
gorsza ze wszystkich wojna domowa, która wniwecz
obróci dorobek trzech pokoleń i jego własny.
Nie wiedział, kogo winić, może budowano zbyt
szybko, nim -okrzepły podwaliny potęgi, poczucie
wspólnego losu zjednoczonych pod wspólnym dachem
162plemion, nawykłych żyć własnym życiem. Prosty
naród niełacno zmienia odwieczny obyczaj, nie ro-
zumie korzyści nowego ładu, odczuwa tylko jego
ciężary.
Ale nie pora szukać winnych, przyczyn zamętu jest
wiele. Po usunięciu Rychezy zniknęła jedna z nich,
losy kraju znalazły się w rękach Bolka. Cieszy się
mirem u pospólstwa, ale czy zechce i potrafi zrozu-
mieć, że kto stoi na szczycie, nie może stać po żadnej
stronie.
Po nie dospanej nocy i jezdzie myśli Michała za-
częły się mącić, ogarniała go senność. Nie bronił się
przed nią, zapewne do wieczora czekać przyjdzie ma [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • metta16.htw.pl
  •