[ Pobierz całość w formacie PDF ]
eside, dwa plastry betafenethylaminy kupionej od Bruce a, zwitek nowych jenów,
pół paczki yeheyuanów i shuriken. Rzucił chip Freeside. przez ramię i słyszał, jak
stuknął w rosyjski wymiatacz. Chciał postąpić tak samo ze stalową gwiazdą, ale
odbity chip kredytowy trafił go w potylicę, odskoczył, uderzył o sufit i przeleciał
nad lewym ramieniem Maelcuma. Syjonita oderwał się od przyrządów i spojrzał
groznie. Case popatrzył na shuriken, po czym, słysząc odgłos dartej podszewki,
wcisnął go do kieszeni.
Tracisz Niemowę, chłopie oznajmił Maelcum. Mówi, że miesza
w systemie bezpieczeństwa. Garvey dokuje jako łódka z Babilonu. Czekają na
nią. Niemowa nadaje za nas kody.
Będziemy nosić skafandry?
Za ciężkie. Maelcum wzruszył ramionami. Nie wyłaz z siatki, dopóki
ci nie powiem.
Wystukał ostatnią sekwencję i złapał dwa różowe, wytarte uchwyty po obu
stronach pulpitu. Case widział, jak zielony kwadrat maleje o końcowe parę mili-
metrów i nakłada się na czerwony. Na mniejszym ekranie Haniwa obniżył dziób,
by minąć powłokę wrzeciona, i znieruchomiał. Garvey wciąż wisiał mu pod brzu-
chem jak schwytana larwa. Holownik zadzwięczał i zadygotał. Wyskoczyły dwa
stylizowane ramiona i pochwyciły smukły, owadzi kadłub. Straylight wysunął żół-
ty prostokąt, który wygiął się i mijając Haniwę sięgnął do Garveya.
Zza falujących łańcuchów uszczelniacza dobiegł głośny zgrzyt.
Uważaj, chłopie ostrzegł Maelcum. Zaraz będzie grawitacja.
176
Kilkanaście niewielkich przedmiotów równocześnie stuknęło o podłogę, jak-
by przyciągał je silny magnes. Case wstrzymał oddech, gdy wewnętrzne organy
skokowo dostosowały się do innej konfiguracji przestrzeni. Dek i konstrukt bole-
śnie uderzyły go w nogi.
Zacumowali do wrzeciona i wirowali razem z nim.
Maelcum przeciągnął się, poruszył ramionami. Zdjął z włosów fioletową siat-
kę i potrząsnął długimi lokami.
Jeśli czas ważny, chłopie powiedział to idziemy.
Rozdział 19
Villa Straylight jest strukturą pasożytniczą, przypominał sobie Case, gdy mi-
jając frędzle uszczelniacza, przeciskał się przez przedni luk Marcusa Garveya.
Straylight wysysa z Freeside powietrze i wodę; nie ma własnego ekosystemu.
Rura tunelu, którą wysunął dok, była wersją tej, przez którą czołgał się do
Haniwy, bardziej skomplikowaną i przystosowaną do warunków rotacyjnej gra-
witacji wrzeciona. %7łebrowany tunel poruszany integralnymi, hydraulicznymi si-
łownikami, każdy segment obramowany pierścieniem tworzywa antypoślizgowe-
go. Pierścienie służyły też za szczeble. Tunel wymijał Haniwę; na odcinku, gdzie
łączył się z Garveyem, był poziomy, lecz zakręcał ostro do góry i w lewo, zgodnie
z krzywizną powłoki jachtu. Maelcum wspinał się już po pierścieniach, używając
tylko lewej ręki. W prawej trzymał Remingtona. Miał na sobie poplamione luzne
spodnie, zieloną nylonową kurtkę bez rękawów i wystrzępione tenisówki o ja-
skrawoczerwonych podeszwach. Tunel uginał się lekko za każdym razem, gdy
chwytał kolejny pierścień.
Karabinki na prowizorycznym pasie nośnym wbijały się w ramię pod ciężarem
Ono-Sendai i konstruktu Płaszczaka. Case czuł teraz wyłącznie strach, uogólnio-
ne przerażenie. Stłumił to uczucie, zmusił się, by odtworzyć w pamięci wykład
Armitage a na temat wrzeciona i Villi Straylight. Rozpoczął wspinaczkę. Ekosys-
tem Freeside był ograniczony, ale nie zamknięty. Syjon posiadał system zamknię-
ty, zdolny do istnienia przez całe lata bez wprowadzania materiałów z zewnątrz.
Freeside produkowało własną wodę i powietrze, ale wymagało stałych dostaw
żywności i regularnego uzupełniania odżywczych składników gleby. Villa Stray-
light nie wytwarzała niczego.
Chłopie odezwał się niegłośno Maelcum. Chodz tu do mnie.
Case przesunął się w bok na cylindrycznej drabinie i pokonał ostatnie pierście-
nie. Tunel kończył się gładką, nieco wklęsłą klapą o średnicy dwóch metrów. Hy-
drauliczne siłowniki znikały w elastycznych powłokach, umocowanych do obu-
dowy włazu.
I co. . .
Case zamknął usta, gdy klapa ruszyła w górę. Niewielka różnica ciśnień
178
dmuchnęła mu w oczy drobnym pyłem.
Maelcum przeczołgał się przez krawędz i Case usłyszał cichy trzask zwalnia-
nego bezpiecznika Remingtona.
To tobie się spieszy szepnął Maelcum.
Po chwili Case stał już przy nim.
Właz znajdował się w środku okrągłej, wysoko sklepionej komory, wyłożonej
niebieskimi kafelkami antypoślizgowymi. Maelcum szturchnął Case a i wskazał
palcem: we wklęsłej ścianie tkwił wbudowany monitor. Na ekranie wysoki młody
człowiek o rysach Tessier-Ashpoola strzepywał coś z rękawów ciemnego płasz-
cza. Stał obok identycznego włazu, w identycznej komorze.
Najmocniej pana przepraszam. Głos dobiegał z kratki umieszczonej nad
klapą. Case podniósł głowę. Oczekiwaliśmy pana trochę pózniej, w doku osio-
wym. Jedną chwileczkę.
Młody człowiek na ekranie niecierpliwie potrząsnął głową.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]