[ Pobierz całość w formacie PDF ]

które wygra³ na loterii w jakimS dziwnym, wêdrownym weso³ym miasteczku
przenosz¹cym siê z miejsca na miejsce w czarnych, milcz¹cych wozach, oku-
lary obdarzone przedziwn¹ moc¹ ujawniania tego, co niewidoczne, zimne i
budz¹ce lêk.
Tancerze w kostiumach k¹pielowych  p³omienie ognisk nadawa³y ich
skórze barwê roztopionego br¹zu  potrz¹sali ramionami i zataczali biodra-
mi ko³a, kucali i ko³ysali siê, machali gibkimi rêkami jak skrzyd³ami albo
chwytali palcami rozSwietlone powietrze. Joemu zdawa³o siê, ¿e ka¿dy z
bawi¹cych siê jest jednoczeSnie realn¹ postaci¹ i marionetk¹ poruszan¹ przez
niewidzialnego mistrza. Dziêki ukrytym sznurkom marionetki wyra¿a³y ra-
doSæ, mruga³y szklanymi oczami, uSmiecha³y siê drewnianymi ustami, wy-
bucha³y Smiechem niewidocznych brzuchomówców, a wszystko po to, by
101
oszukaæ Joego, by zwiedziony uwierzy³, ¿e to dobry, przyjazny Swiat, który
wzbudza zachwyt.
Min¹³ grupê dziesiêciu czy dwunastu m³odych ludzi w spodenkach k¹-
pielowych. Ich le¿¹ce bez³adnie kombinezony po³yskiwa³y niczym stos fo-
czych skór albo wypatroszonych wêgorzy czy innych morskich stworów.
Wbite w piasek deski surfingowe rzuca³y cieñ, jak kamienny kr¹g Stonehen-
ge. Cia³a m³odzieñców wydawa³y siê wype³nione testosteronem. Nie byli
nawet zdolni zachowywaæ siê ha³aSliwie, funkcjonowali na zwolnionych ob-
rotach  mrukliwi, niemal uSpieni mêskimi fantazjami.
Tancerze, gawêdziarz i jego s³uchacze, surfiSci i wszyscy inni, których
Joe mija³, przypatrywali mu siê z uwag¹. To nie by³a tylko jego wyobraxnia.
Czu³ na sobie rzucane ukradkiem spojrzenia.
Nie zdziwi³oby go, gdyby wszyscy pracowali dla Teknologik, czy te¿ dla
tego, kto nim rz¹dzi³.
Z drugiej strony, choæ  zdawa³oby siê  pogr¹¿ony w szaleñstwie, by³
na tyle przytomny, by zdawaæ sobie sprawê, ¿e straszliwe wydarzenia, któ-
rych Swiadkiem by³ u Delmannów, odcisnê³y na nim swe piêtno. Horror, któ-
ry wci¹¿ prze¿ywa³ na nowo, uwidacznia³ siê w bruzdach na twarzy, nadawa³
oczom matow¹ barwê osamotnienia, przyt³acza³ barki, nape³nia³ go gniewem
i przera¿eniem. Kiedy tak szed³ po pla¿y, mijani ludzie widzieli w nim udrê-
czonego cz³owieka, a bêd¹c mieszkañcami wielkiego miasta, doskonale zda-
wali sobie sprawê z zagro¿enia, jakie stanowi udrêczony cz³owiek.
Natkn¹³ siê na ognisko, wokó³ którego siedzia³a spora grupa pogr¹¿o-
nych w milczeniu m³odych mê¿czyzn i kobiet o ogolonych g³owach. Mieli
na sobie szafirowoniebieskie szaty i bia³e tenisówki, w lewym albo prawym
uchu z³oty kolczyk. Mê¿czyxni byli bez zarostu. Kobiety nie umalowane.
Niektórzy, bez wzglêdu na p³eæ, wydawali siê tak uderzaj¹co atrakcyjni i tak
doskonale prezentowali siê w swoich odzieniach, ¿e Joe od razu ujrza³ w
mySlach sektê Dzieci z Beverly Hills.
Przygl¹da³ im siê przez kilka minut, podczas gdy oni, pogr¹¿eni w me-
dytacyjnym milczeniu, wpatrywali siê w ogieñ. Kiedy w koñcu zwrócili na
niego uwagê, przestraszyli siê tego, co w nim dostrzegli. Ich oczy przypomi-
na³y spokojne rozlewiska, w których dojrza³  niczym blask ksiê¿yca na wo-
dzie  pokorn¹ g³êbiê akceptacji, byæ mo¿e dlatego, ¿e w³aSnie to pragn¹³
zobaczyæ.
Trzyma³ w rêku torebkê od MacDonald sa, która kry³a papierowe opa-
kowania po cheeseburgerach, pusty kubek po coli i chusteczki higieniczne,
którymi star³ sobie z d³oni krew. Dowody. Cisn¹³ torebkê w ogieñ, a potem
jeszcze przez chwilê przygl¹da³ siê ludziom z sekty, którzy patrzyli, jak pa-
pier gwa³townie siê zajmuje, czernieje i znika.
Odchodz¹c zastanawia³ siê, co wed³ug nich stanowi sens bytu. Wyobra-
zi³ sobie, ¿e w szalonej spirali i bezustannym pêdzie w dó³, jakim jest ¿ycie,
ci wyznawcy w b³êkitnych szatach znalexli prawdê i osi¹gnêli stan oSwiece-
nia, który nadawa³ ich egzystencji jakiS sens. Nie pyta³ ich o to, gdy¿ ba³ siê,
102
¿e us³yszy jeszcze jedn¹ wersjê tego samego, przepe³nionego smutkiem po-
bo¿nego mySlenia, na którym tylu innych opiera³o sw¹ nadziejê.
Gdy znalaz³ siê z dala od ognisk, tam, gdzie rz¹dzi³a noc, przykucn¹³ na
krawêdzi szemrz¹cej fali i obmy³ rêce w p³ytkiej, s³onej wodzie. Nabra³ tro-
chê mokrego piachu i tar³ nim d³onie, usuwaj¹c z wg³êbieñ miêdzy k³ykciami
i spod paznokci Slady krwi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • metta16.htw.pl
  •