[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Mnie także nie było lekko, dręczyły mnie wyrzuty sumienia - szepnął. - Ja także w
ostatnim czasie zachowywałem się nie tak, jak powinienem. Najbardziej męczyło mnie,
że nie pojechałem z tobą na zabawę dożynkową do miasta. %7łałowałem poniewczasie, że
nie starałem się lepiej ciebie zrozumieć. Byłem taki zrozpaczony, Franciszko, tak wiele
chciałem ci wyznać.
Podniosła głowę i spojrzała na niego ze zdziwieniem. Jego twarz nagle wydała jej się
obca, widziała w niej napięcie, cierpienie....
- Co chciałeś mi wyznać? Powiedz teraz!
Zacisnął palce na jej ramieniu, a potem wstał gwałtownie.
- Nie, teraz jest już za pózno. Może będzie lepiej, jeśli nie wypowiem tych słów! -
uśmiechnął się niepewnie. - Wydaje mi się, że przypadkowo położyłem cię na tej samej
sofie, na której siedziałaś, gdy miałaś cztery lata.
Dokładniej przyjrzeli się meblowi. Czerwony aksamit wypłowiał, ale wzdłuż brzegów
nadal był ozdobny sznurek.
- To na pewno ta sama. Tak bardzo się cieszę, że cię widzę. To dziwne uczucie... No nie,
znowu brak mi słów - wyznała onieśmielona. - Ale tak bym chciała usiąść ci na kolanach
albo położyć się obok ciebie, porozmawiać i pożartować. Teraz wszystko jest takie
trudne.
Roześmiał się niepewnie. Przez długą chwilę zmagał się ze sobą, ale wreszcie położył
się obok.
- Spróbujmy - rzekł. - Masz dwanaście lat i leżysz na moim ramieniu, o, tak, i opowiadasz
mi, co się dziś wydarzyło.
101
Minione lata rozwiały się jak pył... Wystarczyło, że zamknęła oczy, poczuła pod głową
jego ramię, na policzku jego oddech i znów była niewinnym dzieckiem. Widziała w nim
starszego brata. Przysunęła się bliżej, przytuliła.
- Lepiej przepytaj mnie z lekcji - zamruczała. - Nie chce mi się opowiadać o
wydarzeniach dzisiejszego dnia. - No dobrze. Co zadał ci Miro? = jego głos brzmiał
dziwnie obco.
Był dziś jakiś inny, nie taki jak zwykle. Poczuła ukłucie w sercu. Już kiedyś go takim
widziała, jeden jedyny raz. Kiedy całował ją, pijany. Teraz jednak alkohol nie mącił mu
umysłu. Zapomniała o Mirze, jego lekcjach. Zaczęła mówić o czymś zupełnie innym.
- Wiem, że strasznie cię raniłam w tym ostatnim okresie. Ale prawdą jest, że i ty mnie
dotknąłeś: Najbardziej bolało mnie to, że nie pozwoliłeś mi się opiekować sobą w czasie
choroby. Gotowa byłam uczynić wszystko, by ci pomóc, a ty wpadałeś w złość, kiedy
tylko zbliżyłam się do ciebie.
- To dlatego, że się wstydziłem, Franciszko. Ty, taka młodziutka, piękna i ja... nie, moja
droga, nie mogłem. Pokiwała głową.
- To nie byłoby dla mnie nieprzyjemne, bo strasznie cię kochałam. Ale rozumiem.
- No - rzekł naraz - co z lekcjami Mira?
- Przepraszam! Miałam się nauczyć pierwszej zwrotki hymnu narodowego.
- Specjalnie tak mówisz, bo znasz go na pamięć! A powiedz, co jest napisane na puszce
od ciastek na górnej półce!
- Bez pracy nie ma kołaczy - rzekła triumfalnie. - A na karteczce ukrytej w pozytywce?
- Sier...
Drgnęła i ukryła twarz w dłoniach. Siergiej wstał i próbował odsunąć jej ręce.
- Wybacz, Franciszko, zauważyłem ją, kiedy pojechałaś na zabawę dożynkową. Dlatego
szukałem cię bez wytchnienia, bezradny i zrozpaczony. Musiałem cię odnalezć, by ci
powiedzieć, że nie tylko tobie było ciężko przez te ostatnie lata. Franciszko, ukochana
moja! Ja również cierpiałem. Na początku tak jak ty broniłem się przed miłością. Jestem
przecież od ciebie dużo starszy. Poza tym ty taka delikatna i piękna, a ja prosty chłop...
Ale to, co czuliśmy, było czyste i piękne. Nigdy nie miałem odwagi, by ci powiedzieć, jak
rozpaczliwie cię kochałem! A teraz jest za pózno. Ty, jedna z najbogatszych kobiet w
kraju, i ja... stajenny.
102
W jego głosie zabrzmiała bezgraniczna gorycz. Teraz wyznał Franciszce już wszystko.
Czy jednak uczucie, jakim go darzyła, było tym, którego pragnął? Czy dostrzegała w nim
mężczyznę? A może był to jedynie wytwór jego wybujałej fantazji? Pewnie przeraził ją
swymi słowami...
Powoli odkrywała twarz. Dłonie zsuwały się jakby z niedowierzaniem, a potem pogładziły
jego policzek. - Siergiej - wyjąkała niepewnie. - Siergiej?
Złapał oddech i podniósł głowę, by na nią spojrzeć. - Powiedziałaś! - zawołał
uszczęśliwiony. - Wreszcie powiedziałaś! Po raz pierwszy udało ci się wymówić moje
imię!
- Siergiej - powtórzyła, a oczy jej lśniły. - Siergiej, Siergiej... Czy tobie też się wydaje, że
mnie kochasz? Ze to nie jest tylko moje urojenie? Naprawdę odwzajemniłeś wtedy mój
pocałunek? Siergieju, mój ukochany
Bez pośpiechu, tak jakby czas nagle przestał płynąć, pochylił się nad Franciszką. Jej
usta były na pół otwarte, wargi lśniące i kuszące. Poczuł na szyi jej drżące dłonie.
Delikatnie przyciągnął ją do siebie. Franciszka przymknęła oczy i cicho jęknęła, gdy ich
usta się spotkały.
Kiedy wypuścił ją z objęć, popatrzyli na siebie w skupieniu, pełni oczekiwania i napięcia,
porażeni tym, co się stało. Ale on znowu wziął ją w ramiona, jakby przyciągany
niewidzialną siłą. Ich pocałunki stawały się coraz gorętsze. Stracili poczucie czasu i
miejsca. Siergiej już zapomniał o dzielącej ich przepaści. Całował szyję ukochanej, a
jego dłonie sunęły odkrywczo wzdłuż jej ciała.
- Siergiej - jęknęła.
Popatrzył w jej twarz, na której malowało się szczęście i uniesienie. Oczy Franciszki
błagały, by ofiarował jej całą swoją miłość. Niecierpliwymi dłońmi ściągnął z niej piękną
suknię, a ona, wsunąwszy ręce pod koszulę, gładziła go po szyi i plecach, szepcząc
nieprzerwanie jego imię w radosnym upojeniu. Popatrzyła na niego i usta jej zadrżały.
- Och, Siergieju - rzekła żałośnie. - Tak długo za tobą tęskniłam.
- Tak, Franciszko - wyszeptał odurzony szczęściem. - I ja za tobą, tak wiele lat...
Siergiej zeskoczył z siodła i zsadził Franciszkę z jej konia.
- To tutaj, kochanie! - zawołał, usiłując przekrzyczeć szum wody. - Tutaj jest twój
zaczarowany pałac. Franciszka ze smutnym uśmiechem popatrzyła na potężny, lśniący
[ Pobierz całość w formacie PDF ]