[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zebrała w sobie siły, by raz jeszcze zawołać na całe gardło:
- Pomocy!
161
ROZDZIAA DWUNASTY
Tym razem Wolf nie był zaskoczony, gdy zobaczył Claya
parkującego przed domem. Od wczoraj nieustannie
prześladowało go przeczucie, że coś wkrótce się wydarzy, coś,
co być może wyjaśni całą sprawę. Clay wyglądał na bardzo
zmęczonego, tak więc Mary automatycznie sięgnęła do szafki
po kubek. Szeryf przecież nigdy nie odmawiał kawy.
Wszedł do środka i ciężko westchnął. Od razu było jasne, o
co chodzi.
- Kto tym razem? - zapytał cicho Wolf.
- Hearst, Pamela Hearst - wyrzucił z siebie ciężko i opadł
na krzesło. Wyglądał tak, jakby uszło z niego powietrze.
Joe aż podskoczył, kiedy usłyszał tę straszną wiadomość.
Zerwał się na równe nogi.
- Możesz być spokojny, na szczęście nic jej się nie stało -
zwrócił się do Joego. - Broniła się jak lwica, jest trochę
podrapana i posiniaczona, ale nic jej nie zrobił. Długo nie
162
mogła się uspokoić, była skrajnie wyczerpana i bardzo
przerażona. Wiesz, coś w rodzaju szoku.
- Miała nie wychodzić sama z domu - westchnął ciężko
Joe.
- Nie wyszła. Napastnik zaskoczył ją na tarasie jej domu.
Położyła się na ogrodowej huśtawce z książką i zasnęła.
Twarz Joego zrobiła się blada jak kreda.
- Rany boskie, wyobrażacie to sobie! To musiało być
straszne... - jęknęła Mary.
- Pani Winston, sąsiadka Hearstów, usłyszała jej krzyk i
podniosła alarm, a wtedy ten bandzior przestraszył się i uciekł
- kontynuował Clay. - Pam powiedziała, że musiała kopnąć
go w twarz, bo jego kominiarka przesiąknięta była krwią.
Widziała też krew na jego szyi.
- Jestem pewien, że ten drań jest stąd, ostatnio znowu
znalazłem odcisk jego butów.
- Może, ale to niewiele, trudno byłoby na tej podstawie coś
udowodnić. Poza tym tylu ludzi przechodzi ulicami miasteczka
dzień w dzień, zadeptuje ślady... - Clay był wyraznie
sfrustrowany. - Sam nie wiem...
- Schronił się w jednym z domów na Bay Road, ale być
może tam nie mieszka.
- Bay Road? - Clay zmarszczył brwi i zamyślił się. - Kto
też tam mieszka? - zastanawiał się na głos.
- Wielu ludzi, ale może tym razem uda się go złapać. Każdy
facet ze spuchniętą wargą lub z rozkwaszonym nosem będzie
musiał mieć mocne alibi, bo jeśli nie, to...
- Dzień czy dwa może posiedzieć w domu i opuchlizna
zejdzie. A może zostały jakieś ślady krwi na werandzie? -
spytał Wolf.
- Nie, nic z tych rzeczy. - Clay przygładził dłonią włosy.
- Chcę pogadać z moim przełożonym, żeby wydał zgodę na
przeczesanie całego terenu, dom po domu. Może to przyniesie
163
jakieś rezultaty, chociaż nie mam pojęcia, kto to mógł być... i
kogo szukać.
Nagle Joe wstał i bez słowa wyszedł z domu. Wolf
odprowadził go wzrokiem. Dobrze wiedział, co czuł teraz jego
syn i rozumiał, że chciałby jak najprędzej znalezć się blisko
Pam. Lecz nie było to takie proste, nie mógł sobie na to
pozwolić, niektóre bariery pozostały bowiem jeszcze
nietknięte. Joe nadal nie miał wstępu do jej domu.
Clay poczekał, aż drzwi za Joem się zamknęły, po czym
krótko omiótł wzrokiem twarz Mary i szepnął:
- Ten sukinsyn nazwał Pam brudną indiańską dziwką.
Miałaś rację - pokiwał smętnie głową - to o to chodziło cały
czas.
Mary nie była w stanie wydobyć z siebie ani słowa.
- Z pewnością wokół domu Hearstów kręciło się teraz tyle
osób, że wszystkie ślady zostały zadeptane - wymamrotał
Wolf.
- Też tak sądzę, całe miasteczko dzisiaj tamtędy
przemaszerowało - potwierdził Clay.
- Myślisz, że twój szef da zgodę na przeszukanie terenu?
- Sam nie wiem, to zależy... Na pewno nie wszystkim
będzie się to podobało, a w tym roku są wybory...
Nie musiał kontynuować, wszyscy troje wiedzieli, co to
oznacza. Mary nadal milczała, zastanawiając się, kto następny
padnie ofiarą tego łotra. Czy będzie miał na tyle odwagi, by
zaatakować Wolfa albo Joego i z pewnością nie podejmie
walki wręcz, więc co, będzie do nich strzelać? Tego by nie
przeżyła. I choć na samą myśl, że ten maniak miałby ją jeszcze
raz dotknąć, robiło się jej niedobrze, to jednak nie widziała
innej możliwości wypłoszenia go z kryjówki. Musi go zwabić,
i w tym celu zacznie jezdzić do miasta sama. Nie może
siedzieć tu na wzgórzu jak ostatni tchórz, podczas gdy tamten
pewnie czyści już karabin. Jedyną przeszkodą był Wolf, który [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • metta16.htw.pl
  •