[ Pobierz całość w formacie PDF ]

za pierwszym razem.
- To nie ma dla mnie żadnego znaczenia - stwierdziła
Fiona - dopóki pan... mnie kocha i jesteśmy... razem.
- Jest pani tego pewna? - spytał książę. - Kocham panią
tak bardzo, że trudno mi wyrazić moje uczucia.
Fiona zrozumiała, że chce jej powiedzieć, iż przez długie
lata krył w sobie wszystko, co myślał i czuł. %7łe narzucił sobie
powściągliwość, której trudno mu się będzie pozbyć.
Wiedziała jednak, że ich wzajemna miłość będzie niczym
słońce rozpraszające ciemność lochu.
Jak już jej mówił, przyniosła mu światło, a teraz otworzyła
drzwi jego więzienia i stał się wolny. Słowa mające wyrazić,
co czuł, były nieważne. Znaczenie miało tylko to, że
odpowiadali sobie wzajemnie i byli tak sobie bliscy, że znali
swoje myśli.
- Kocham pana! - szepnęła Fiona. - A kiedy zostanę
pańską żoną, udowodnię panu... jak bardzo.
Z wyrazu jego oczu domyśliła się, że na te słowa czekał.
I znów ją całował, całował tak długo, aż jej serce zaczęło
bić jak oszalałe, zupełnie jak jego, a wzajemne pożądanie
paliło się w obojgu niczym ogień.
- Jak tu pięknie! - szepnęła Fiona.
- Ty jesteś piękna, moja najdroższa - odparł książę. Fiona
uśmiechnęła się. Stała przy oknie, przez które patrzyła na świt,
kładący na miasto złote barwy.
Mieszkali na przedmieściach Rzymu, w pałacu
użyczonym im przez jednego z przyjaciół księcia. Poniżej
Fiona widziała Tybr, dachy Wiecznego Miasta i olbrzymią
kopułę Zwiętego Piotra.
W bladym słońcu poranka cały krajobraz zdawał się
migotać, jakby dotknięty światłem niebieskim, a drzewa
cyprysowe w ogrodach były jak modlitwy skierowane w
stronę bezchmurnego błękitu nieba.
Leżąc w wielkim rzezbionym łożu książę przyglądał się
żonie, która nie zdawała sobie sprawy, iż jej ciało prześwituje
przez cienką koszulkę.
Pomyślał, że żaden z posągów bogiń, które tu oglądali, nie
dorównuje doskonałości Fiony. Nagłe pulsowanie W
skroniach, uświadomiło mu, że piękno jej ciała znów porusza
go do głębi. Uwielbiał ją za to. Jednakże kochał także
namiętność, która sprawiała, że poddawała mu się całkowicie i
bez zastrzeżeń. Nigdy nie przypuszczał, że kobieta może w
takim stopniu należeć do mężczyzny.
W uległości jednak pozostawała zawsze sobą, tak że
potrafiła ujarzmić go, i oboje jednocześnie przeżywali
największą ekstazę.
- Och, Aidenie, chodz zobacz słońce na fontannach -
zawołała Fiona. - To wszystko wygląda jak w bajce. -
Uśmiechnęła się i dodała: - Bo to jest bajka... Chodz
popatrzeć!
- Mam inny pomysł. Odwróciła głowę zdumiona.
- Jaki?
- Powiem ci, gdy do mnie podejdziesz.
- Ale ja chcę, żebyś obejrzał fontanny.
- A ja chcę patrzeć na ciebie.
Spojrzała na niego z wahaniem, czy zrobić to, o co prosił,
czy postawić na swoim.
- Chodz tutaj! - powiedział książę głębokim głosem i
odebrała to jak rozkaz.
Nie mogła się sprzeciwić, zresztą nie miała takiego
zamiaru, więc podeszła szybko do łóżka, gdzie objęły ją silne
ramiona. Książę tulił ją do siebie.
- Nie mogę znieść, kiedy mnie zostawiasz - powiedział -
nawet na chwilę.
- Kochanie, gdy słyszę takie słowa, chce mi się płakać ze
szczęścia.
- Płakać? W czasie miodowego miesiąca? Na to się nie
zgadzam! - pogroził jej książę. - Poza tym nie lubię kobiet,
które mażą się, aby dopiąć swego.
- Ale ja przecież chcę tego, czego ty pragniesz. To
przysięga, którą złożyłam w dniu ślubu, i zamierzam jej
dotrzymać.
Książę pocałował ją w czoło.
- Co w tobie jest takiego - spytał - że nie potrafię ci się
oprzeć? Trudno mi oderwać od ciebie myśli.
- Chcesz powiedzieć, że zapomniałeś o Szkocji? -
zażartowała Fiona.
- Prawie - przyznał. - Odsunąłem ją gdzieś na bok. Teraz
mogę myśleć tylko o tym, jaka jesteś delikatna i kochana, jak
bardzo chcę cię pocałować i kochać się z tobą przez
dwadzieścia cztery godziny na dobę.
W jego głosie brzmiała tak głęboka szczerość, że Fiona
zarzuciła mu ręce na szyję i wyszeptała:
- Kocham cię tak, że chciałabym ci to powtarzać bez
przerwy, ale boję się, że prędko mógłbyś się tym znudzić.
Tymczasem, mój kochany, wspaniały mężu, myślę, że
musimy zaplanować rychły powrót do domu.
- Dlaczego? - spytał książę,
- Bo chociaż pobyt tutaj z tobą jest wspaniały, wiem, że
czeka na ciebie mnóstwo spraw, w których nikt cię nie może
zastąpić. Wiem także, że teraz, gdy odzyskałaś serca twych
ziomków, musisz zająć przysługujące ci miejsce.
Były to rozsądne słowa.
Książę był zdumiony, że osoba młoda i niedoświadczona
tak trafnie potrafi samodzielnie ocenić sytuację.
- Skąd ty wiesz to wszystko? - spytał głośno. - Skąd
posiadasz wiedzę na temat rzeczy, które mają znaczenie?
- Jeśli mam intuicję, to tylko w tych sprawach, gdzie
chodzi" o ciebie - odparła Fiona. - Kocham cię i dlatego chcę,
żeby wszystko w twoim życiu było doskonałe i do tego będę
dążyć.
W przypływie namiętności przycisnęła usta do jego
ramienia i wyznała:
- Uczyniłeś mnie taką szczęśliwą. Dałeś mi słońce,
księżyc, gwiazdy do zabawy. Uświadomiłeś mi też, że jestem
najszczęśliwszą kobietą na świecie, ale teraz musimy
pomyśleć o tobie.
- Szkocja wydaje się taka odległa - powiedział książę
muskając ustami jej włosy.
- To największy komplement, jaki mogłeś mi powiedzieć
- odparła Fiona. - Jednakże jesteś tam potrzebny, kochanie.
Nie było cię bardzo długo, więc sądzę, że czeka na ciebie
mnóstwo spraw do załatwienia. Także...
Przerwała.
- Także? - spytał książę.
- Jest jeszcze... jeden powód... aby wrócić... do domu!
Mówiła tak cicho, że ledwie ją słyszał. Objął ją mocniej
ramieniem, ale spytał głosem pełnym opanowania.
- A cóż to może być?
Nie było odpowiedzi, wiec po chwili delikatnie ponowił
pytanie.
- Mam zgadnąć?
- Och, Aidenie, na pewno się domyślasz... chcę, żebyś się
cieszył, najdroższy.
- Mam się cieszyć? Ależ jestem w siódmym niebie. Jesteś
tego pewna?
- Tak myślę... i byłoby cudownie, gdybym mogła dać ci
syna i przyszłego przywódcę klanu.
Książę ułożył Fionę tak, że jej głowa spoczęła na
poduszce, i spojrzał na nią z góry.
- Sądzę, że wszyscy mężczyzni - powiedział powoli -
pragną znalezć kobietę doskonałą, idealną, o jakiej marzą w
swoich snach, ale wszyscy, jeśli są ze sobą szczerzy, uważają
to za niemożliwe. Lecz mnie spotkał ten cud, do mnie
uśmiechnęło się szczęście.
- Cieszę się, że tak myślisz - odpowiedziała Fiona - Ale
proszę, nie szukaj we mnie ideału... bo mógłbyś się
rozczarować.
- Tak się nigdy nie stanie.
Całował ją powoli wzniecając w niej płomień, który go
trawił.
I Fiona raz jeszcze poczuła, że stanowią cząstkę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • metta16.htw.pl
  •