[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wilgotnymi włosami związanymi na karku, Jodie stanęła na
progu gabinetu, który Lorenzo pokazał jej poprzedniej nocy.
Mogłaby przysiąc, że nie zdradziła swojej obecności
najlżejszym dzwiękiem, podniosła tylko rękę, żeby grzecznie
zapukać do drzwi, zanim jednak zdążyła to zrobić, wiedziony
szóstym zmysłem Lorenzo stanął w progu, ujął ją za ramię i
wprowadził do środka. Dla postronnego obserwatora sposób,
w jaki jego mocne, smukłe palce obejmowały jej nadgarstek,
mógł się wydawać opiekuńczy, jak typowy gest kochanka
pragnącego podkreślić swoje prawo do kobiety.
- Już się zastanawiałem, co cię zatrzymuje.
- Nie było mnie tylko pół godziny - broniła się słabo.
- Dla nas to wieczność - powiedział miękko, rzucając jej
spojrzenie tak namiętne, że jej oczy pociemniały i rozszerzyły
się zdumieniem.
Pomyślała, że wspaniale byłoby być rzeczywiście kochaną
i pożądaną przez takiego mężczyznę.
Mężczyznę, który nie obawiał się okazywania uczuć. Ale
szybko przypomniała sobie, że ani Lorenzo jej nie kocha, ani
ona tego od niego nie chce.
- Pozwól, Alfredo, że cię przedstawię mojej przyszłej
żonie.
Prawnik był w tym samym wieku, co Lorenzo, ale nie tak
wysoki i przystojny, jak spodziewała się Jodie. Miał jednak
bardzo ładne, lśniące ciepłym blaskiem oczy i miły uśmiech.
- Lorenzo właśnie opowiadał mi o tobie. Myślałem, że
przesadza, ale teraz widzę, że po prostu oddał ci
sprawiedliwość - komplementował ją ciepło.
Jodie wiedziała, że to tylko uprzejmość, ale nie mogła się
powstrzymać i posłała mu uśmiech, od którego na policzkach
zrobiły jej się dołeczki. Od razu dobrze się poczuła w jego
towarzystwie.
- Nic dziwnego, że spieszy ci się do ołtarza, Lorenzo -
mówił dalej Alfredo. - Na twoim miejscu...
- Ale nie jesteś na moim miejscu, prawda? - uciął
Lorenzo, co Jodie odebrała jako nieznośną arogancję.
Prawnik jednak nie wydawał się obrażony. Roześmiał się
tylko.
- Nie potrzebujesz być zazdrosny, mój przyjacielu.
Właśnie pytałem Lorenza, gdzie się spotkaliście. Pewno w
czasie którejś z jego podróży na tereny dotknięte
kataklizmami. Lorenzo bywa tam często jako doradca
rządowy przy naszych programach pomocy. - Zwrócił się do
niego: - Tak jak zleciłeś, zagwarantowałem pokrycie kosztów
opieki medycznej dla dzieci uczestniczących w programie
wymiany protez kończyn. - Alfredo odwrócił się do Jodie i
obdarzył ją czarującym uśmiechem i lekkim wzruszeniem
ramion. - Na pewno już wiesz, że twój przyszły mąż ma serce
i kieszeń otwarte dla potrzebujących. Spotkałaś go w trakcie
pracy charytatywnej?
Jodie przypomniała sobie rzucane wcześniej pod adresem
Lorenza oskarżenia i poczuła, że twarz jej płonie. Kątem oka
zauważyła grymas na jego twarzy i zrozumiała, że jej przyszły
mąż nie jest zadowolony z wynurzeń Alfreda.
- Jodie nie ma nic wspólnego z pracą charytatywną -
powiedział. - Spotkaliśmy się jakiś czas temu, w Anglii.
Zamierzałem przywiezć ją tutaj, żeby poznała babkę, niestety
los chciał inaczej... co przywodzi mi na myśl wdowę po moim
kuzynie, Caterinę.
- Nie będzie mogła zgłaszać żadnych żądań odnośnie do
Castillo, jeżeli ożenisz się, wypełniając wolę babki.
- Odnośnie do Castillo nie, ale Caterinie wydaje się, że
ma jakieś prawa do mnie - wyjaśnił Lorenzo.
Alfredo zmarszczył brwi.
- To niemożliwe - oznajmił.
- Właśnie. Ale, jak obaj doskonale wiemy, ona jest
wyjątkowo zachłanna. Zasugerowała mi nawet, że wolą babki
było, bym ożenił się z nią. Pozbawiła Gina pieniędzy i
zszargała jego nazwisko, a teraz wydaje się jej, że to samo
będzie mogła zrobić ze mną.
- Rzeczywiście, krążą o niej takie plotki - zgodził się z
zażenowaniem Alfredo.
- A ja nie życzę sobie żadnych plotek na temat mojego
małżeństwa i mojej przyszłej żony. Przypuszczam, że kilka
słów szepniętych we właściwe ucho mogłoby zachęcić do
ignorowania wszystkich wypowiedzi Cateriny - zasugerował
delikatnie.
- Doskonały pomysł - zgodził się Alfredo. Jodie w
milczeniu obserwowała, jak gładko i subtelnie Lorenzo
doprowadza do rozbrojenia Cateriny. Z pewnością był
groznym przeciwnikiem. I ten bezwzględny, arogancki,
niebezpieczny mężczyzna dobrowolnie poświęca swój czas i
pieniądze ofiarom wojen i katastrof...
- Przygotowałem dokumenty, które powinniście oboje
podpisać. Najbardziej pomocny okazał się kardynał.
Proponuje kościół pod wezwaniem Matki Boskiej we
Florencji. Pierwsze zapowiedzi mają zostać ogłoszone w
najbliższą niedzielę, więc za ponad dwa tygodnie będziecie się
mogli pobrać.
Zapowiedzi? Zlub kościelny? Skoro ich małżeństwo miało
być tylko tymczasową umową, nie potrzebowało kościelnej
celebry. Wystarczyłby zwykły ślub cywilny. Jodie zrobiła
krok naprzód, ale Lorenzo szybko odgrodził ją od Alfreda.
Poczuła jego palce zaciskające się wokół nadgarstka, a w jego
oczach, kiedy podniósł jej zaciśniętą dłoń do ust, wyczytała
ostrzeżenie.
- Dobra robota, Alfredo - pochwalił, nie spuszczając Jodie
z oka. - Prawda, kochanie? - Jego wargi pieściły kostki jej
dłoni, każdą po kolei, aż bezwolnie rozluzniła zaciśniętą pięść.
- Przygotowałem też stosowne dokumenty w kwestii
finansów. Jeden do podpisania przez Jodie, w którym
rezygnuje z żądań finansowych w stosunku do ciebie w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • metta16.htw.pl
  •