[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Wyjdę na chwilę przypudrować nos - oznajmiła Mitchowi.
Pocałował ją czule w policzek, po czym wrócił do przerwanej rozmowy.
Wyszła na balkon, odetchnęła świeżym powietrzem i z ulgą zrzuciła z nóg ośmiocenty-metrowe
szpilki.
Przeżyła z Mitchem cudowne chwile, lecz tutaj czuła się równie obco jak w domu jego matki. Jakby
była ledwie tolerowanym intruzem.
Zapatrzyła się na odległe kolorowe światła portu. Mimo żywionych złudzeń, w głębi duszy wiedziała,
że nie należy do świata Mitchella Stuarta. Powinien zjawić się tu z kobietą, która pojmuje niuanse tego
przepychu i blichtru. Zbyt wiele ich dzieli. Zresztą sam tego dowiódł, wyrzucając jej wizytówkę.
NOC W REZYDENCJI
109
Drgnęła, gdy ktoś położył jej na ramieniu ciepłą dłoń.
- Mitch!
- Ty drżysz. - Wpatrywał się w nią płonącym wzrokiem. - Wracajmy do domu.
Zgodziła się z wahaniem. Kiedy pożegnali się z Thomasem oraz resztą znajomych Mitcha i usiedli na
tylnym siedzeniu limuzyny, zagadnÄ…Å‚:
- Więc o czym chciałaś mi powiedzieć, zanim nam przeszkodzono?
- Chodzi o mojÄ… ciotkÄ™.
- Tylko mi nie mów, że znalazła następne bezdomne koty!
- Nie. Sprzedała posiadłość, a także cenny obraz po dziadku, i ofiarowała mi pieniądze, które za niego
otrzymała.
- Rozumiem. Jaka to suma?
- Czterokrotnie większa niż kredyt z twojego banku.
- Dlaczego nie poinformowałaś mnie o tym wcześniej?
- Z początku byłam zbyt zaskoczona i oszołomiona. Potem wyjechałeś, a nie chciałam mówić o tym
przez telefon. - Gdy znów w milczeniu tylko kiwnął głową, dodała pośpiesznie: -Oczywiście, zwrócę
pożyczkę łącznie z wszystkimi opłatami manipulacyjnymi.
110
ROBYN GRADY
- Myślisz, że tym się martwię? - rzucił z kamienną miną.
- Więc czym?
- Niczym ważnym.
- Proszę, powiedz - rzekła, dręczona złymi przeczuciami.
- Poręczyłem za ten kredyt - oznajmił z ociąganiem.
Ujęło ją, że tak postąpił, choć znali się wówczas zaledwie dwa dni, zarazem jednak poczuła się, jakby
ją sobie kupił. Powiedziała mu przecież, że nie chce jego litości.
Wyprostowała się, odwróciła wzrok.
- Nie musiałeś tego robić.
To pierwsza rysa na ich związku, znak, że Kopciuszek już wrócił z balu. Potwierdziło się jej
przeświadczenie, że Mitch powinien był zjawić się na tym przyjęciu z kobietą ze swojej sfery, która
pojmuje jego subtelne aluzje, zna siÄ™ na winach, lata na zakupy do Hongkongu i nie mieszka w
walącym się domu. Z kimś, kogo prawdziwie szanuje, a nie traktuje z wyższością.
Była dla niego tylko przelotną przygodą i nie zmieni tego nawet otrzymany od ciotki milion dolarów.
Chciała jak najszybciej znalezć się u siebie, zanim piękna suknia zmieni się z powrotem w łachmany
Kopciuszka.
NOC W REZYDENCJI
111
Reszta drogi upłynęła im w milczeniu. Gdy zajechali na miejsce, Mitch otworzył drzwi i rzekł:
- WejdÄ™ z tobÄ….
- Proszę cię, nie. -Nadal unikała jego wzroku.
- Wobec tego zadzwonię jutro. Vanessa wysiadła, a gdy samochód ruszył,
powlokła się do frontowych drzwi. Zastanawiała się z bólem, co będzie, jeśli Mitch jednak więcej się
nie odezwie. Wchodząc po schodkach, usłyszała w nocnej ciszy narastający warkot. Mocniej ścisnęła
torebkę, odwróciła się i ujrzała wracającą limuzynę, z której wyskoczył Mitch. Podszedł do niej
szybkim krokiem i wziÄ…Å‚ jÄ… w ramiona.
- Porywam cię do siebie - oznajmił.
- Ależ...
Przerwał jej pocałunkiem.
Podczas jazdy milczeli. Kiedy weszli do salonu, Mitch opadł na pluszowy fotel, niecierpliwie zerwał
krawat, rozpiął kołnierzyk koszuli i przyjrzał się Vanessie, która przystanęła niepewnie pośrodku
pokoju. Choć miała na sobie wytworną wieczorową suknię, wydała mu się krucha i bezbronna.
Podczas pobytu w Melbourne starał się
112
ROBYN GRADY
skupić na obowiązkach zawodowych, lecz nocami myślał wyłącznie o Vanessie. Pragnął wskoczyć w
pierwszy samolot i przylecieć do niej... chociaż wiedział, że to szaleństwo. Wprawdzie pociągała go
urodą, inteligencją i zmysłowością, ale, jak powiedział Garretowi, nie jest już nastolatkiem. Praca
musi pozostać dla niego najważniejsza.
Jednak tak długo czekał na tę noc i nie chciał, by zakłóciło ją nieporozumienie z powodu bankowego
kredytu.
Wstał z fotela. Jeszcze zanim wypowiedział swoją prośbę, wyobraził sobie jej efekt.
- Ness... zdejmij sukienkÄ™.
Otworzyła szeroko oczy, zawahała się, ale usłuchała. Jedwabna suknia opadła na podłogę. Vanessa
stanęła przed nim naga, oddychając szybko. Mitch chłonął wzrokiem jej kuszące kształty. Serce
waliło mu mocno. Zrzucił smoking, po czym podszedł do Vanessy, ujął ją za rękę i poprowadził do
sypialni.
Kiedy znalezli się w łóżku, zdjął jej majteczki i zaczął ją pieścić.
- Mitch... och, Mitch... doprowadzasz mnie do szaleństwa!
- Tak jak wcześniej ty mnie.
- Więc to twoja zemsta? - szepnęła z uśmiechem.
NOC W REZYDENCJI
113
- Nie, nasza nagroda. Pocałował ją namiętnie, a potem kochali się z nadzwyczajnym zapałem.
ROZDZIAA ÓSMY
Następnego ranka pani Stuart, ubrana w czerwoną jedwabną suknię, zeszła po szerokich schodach
rezydencji i uściskała na powitanie syna. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • metta16.htw.pl
  •