[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zaciśnięty i grzmocący kułak tyrana Verdato.
Nagle kapitan spojrzał w jej stronę - że też musiał to
zrobić wÅ‚aÅ›nie teraz, gdy patrzyÅ‚a na niego! - i wy­
krzyknÄ…Å‚:
- Pani, niebawem bÄ™dzie gotowy posiÅ‚ek. Nie jedli­
śmy od świtu i musimy czymś napełnić brzuchy. Mam
nadzieję, że nie pogardzisz naszą żołnierską strawą,
księżniczko. Gdy nasycimy głód, porozmawiamy. De­
cyzje podejmowane na czczo rzadko kiedy sÄ… mÄ…dre -
powiedział i roześmiał się.
Marina odpowiedziała krótkim skinieniem głowy.
Tyle rzeczy wydarzyło się od rana, tyle razy ważył się
na szali jej los, a tu, rzecz zdumiewajÄ…ca, czuÅ‚a siÄ™ na­
prawdÄ™ gÅ‚odna. Ten nicpoÅ„ zdawaÅ‚ siÄ™ zgadywać wszy­
stko i o wszystkim myśleć zawczasu.
Niedawno polecił dwóm swoim ludziom przebadać
okolicÄ™. Marco na jego rozkaz przemieniÅ‚ siÄ™ w kucha­
rza. Dwóch innych karmiło owsem konie z garści. Gdy
wrócili zwiadowcy, kapitan wysÅ‚uchaÅ‚ ich relacji, a na­
stÄ™pnie zarzuciÅ‚ pytaniami. GestykulowaÅ‚ przy tym dÅ‚u­
gimi rękami i potrząsał głową. Zresztą wszystko było
w nim smukłe i pięknie ukształtowane.
Zlękła się, że jeszcze chwila, a rzuci na nią jakiś czar.
Nigdy jeszcze dotÄ…d nie spotkaÅ‚a podobnego mężczy­
zny. Mężczyzni w otoczeniu Ugo byli już w podeszłym
wieku i zniewalali powagą. Nie sposób było wyobrazić
ich sobie rozsyłających wokół beztroskie bądz kpiące
uśmiechy. Właściwa im była uroczysta ociężałość,
a głęboka troska o państwo zdobiła zmarszczkami ich
czoła. Dwór w Noverze był siedliskiem takiej właśnie
odpowiedzialności i powagi. Marina należała doń duszą
i ciałem.
Czy tamte lekcje, których tak pilnie się uczyła, mając
za mistrzów stryja i jego doradców, przydadzą się jej
tutaj, w tej całkiem nowej sytuacji? Wkrótce o tym się
przekona.
Zastępca kapitana, Marco, krzepki mężczyzna w sile
wieku, który mimo iż dużo młodszy, przypominał jej
z jakiegoś powodu nieszczęsnego Benedetto, podszedł
do niej z cynowym kubkiem w ręku.
- Zechciej, pani, się napić. Masz za sobą długi
i ciężki dzień.
PodziÄ™kowaÅ‚a najuprzejmiej, jak umiaÅ‚a, i przytknÄ™­
ła kubek do ust. Gdy piła chłodną, czystą wodę, zbliżył
się do niej ten, którego imienia i pochodzenia ciągle nie
znała. Spojrzała nań z wyżyn swojego szlachectwa
i czekała, aż przedstawi sprawę. Była księżniczką No-
very, a stał przed nią najemny żołdak, czyli właściwie
nikt. Co gorsza, do końca nie wiedziała, czy ma mu
dziękować, czy też raczej obawiać się go, jak bała się
Gentile.
- Jeden z moich ludzi odkrył w pobliżu wodospad
i niewielkie jezioro. Mówię o tym na wypadek, gdybyś
zechciaÅ‚a, pani, odÅ›wieżyć siÄ™ po upalnym i mÄ™czÄ…­
cym dniu. Mam w jukach ubranie, które bardziej od
tej ślubnej sukni pasuje do twego obecnego położenia.
Mogłabyś przebrać się po kąpieli, a ja ze swej strony
mogÄ™ obiecać, że żaden z nas nie zakłóci twojego odo­
sobnienia.
Zawahał się, a potem dodał z kpiącym uśmieszkiem:
- Ufam, że nie okażesz siÄ™ do tego stopnia lekkomy­
ślna, by zaryzykować ucieczkę. Nie udałoby ci się, pani,
przeżyć samej w leśnej głuszy, a poza tym Gentile na
czele swych zbirów na pewno już nas tropi. Myślę więc,
że zachowasz siÄ™ rozsÄ…dnie i zaoszczÄ™dzisz nam niepo­
trzebnych kłopotów.
Marina zapłonęła gniewem.
- Mówisz, panie, do księżniczki Novery, a nie do
głupiutkiego dziecka. Ani mi w głowie ucieczka. Znam
granice swoich możliwoÅ›ci i umiem liczyć siÄ™ z rzeczy­
wistością.
W głębi duszy była mu wdzięczna za troskę, jaką jej
okazaÅ‚. Ochoczo zrzuci zakurzonÄ… i przepoconÄ… broka­
tową suknię i włoży coś stosowniejszego, z rozkoszą
też obmyje swoje brudne ciało wodą jeziora. Jednak
gdyby on sam z tym nie wystÄ…piÅ‚, ona z uwagi na nie­
wieścią skromność nie poruszyłaby tego tematu.
- Rad jestem, pani, że o pewnych rzeczach myślimy
podobnie - rzekł, wstając i oddalając się ku miejscu,
gdzie stały konie.
Po chwili wrócił z przyodziewkiem, który okazał się
pospolitÄ… sukniÄ… z brÄ…zowego sukna, ale tak skrojonÄ…,
że ubrana w niÄ… niewiasta mogÅ‚a jechać na koniu okra­
kiem bez wystawiania na światło dzienne wstydliwych
części swojego ciała. Był tam również miękki czepiec
w ksztaÅ‚cie mÄ™skiego beretu oraz para solidnych skó­
rzanych bucików. CaÅ‚y ten strój pasowaÅ‚ bardziej wieÅ›­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • metta16.htw.pl
  •