[ Pobierz całość w formacie PDF ]

być dumny? Co zrobimy z wilkoludami, które powinny odzyskać wolność i żyć w
przychylnym im kraju? Jak odeślemy Tsi-Tsunggę do domu, gdzie zajmą się nim lekarze
ze szpitala?
Nie otrzymał na te pytania ani jednej odpowiedzi, zaproponował więc zmęczony:
 Jeśli udało wam się uspokoić tę furię, to może wysłuchamy teraz opowieści
wilkoludów?
23
 Chętnie zaprosilibyśmy was do stołu  powiedział Ram.  Niestety, nie możemy wam
zaufać.
 Wiemy  odparł jeden z wilków.  Sami też sobie nie ufamy.
Indra spojrzała na nich z uwagą.
 Czy wy nie macie żadnych imion? Posługiwanie się omówieniami jest męczące. Wciąż
mówimy: ten sympatyczny wilk, ten duży i grozny...
 Owszem, imiona też mamy  odparł  sympatyczny , a w jego warknięciu słychać było
rozbawienie.  Ja mam na imię Gere, a mój brat to Freke.
 Niemożliwe!  zawołała Indra.  Tak się nazywały wilki Odyna!
 Tak jest  potwierdził Gere.
 Ale przecież nie możecie być... A zresztą, co tam, niech wam będzie, dobrze, że w
ogóle można się do was jakoś zwracać. Dziękuję!
112
Wiedziała, że i Gere, i Freke dałoby się przetłumaczyć jako żarłoczny, chciwy, uznała
teraz, że może to i odpowiednie określenia. Z pewnością coś w tym było, że otrzymali
takie właśnie mitologiczne imiona.
 Ale chwileczkę  niecierpliwił się Jori.  Pominęliśmy przecież punkt piąty i szósty. Czy
się mylę?
 Nie mylisz się  odparł Faron.  Ale o tym, że Tsi jest ranny, wszyscy wiemy i akurat
teraz nic więcej niej możemy w tej sprawie zrobić. A rozpatrzenie punktu szóstego
zabrałoby nam zbyt wiele czasu. Lepiej więc... Niech Gere albo Freke opowiedzą o
sobie.
Gere ustąpił miejsca bratu.
On pewnie nie zechce mówić, pomyślała Indra.
Ale zechciał. Miał głębszy głos niż Gere i nawet na pierwszy rzut oka było w nim
znacznie więcej agresji. Mimo to zaczął spokojnie rozmawiać.
Najpierw Faron chciał się dowiedzieć, w jaki sposób i którędy wyszli na wolność. %7łeby
ekspedycja mogła pójść tą samą drogą.
Wilk błysnął zębami.
 To się nie uda. Znalezliśmy otwór, który jest widoczny tylko od tamtej strony i tylko z
tamtej strony można go otworzyć. Z zewnątrz nie ma nawet śladu, ja myślę, że oni go
zamykają przed intruzami. Po prostu żadne przejście nie istnieje.
 Jasne  przytakiwał Faron.  Ale my potrafimy korzystać nawet z tak zamaskowanych
dróg. Jeśli to konieczne, otworzymy każde drzwi. Powiedzcie więc, gdzie to jest.
 Wysoko w górskiej ścianie, na tamtym brzegu krwistej rzeki.  Sami nigdy byśmy przez
nią nie przeszli.
 To dlaczego żaden z was nic nie powiedział, kiedy tam byliśmy?
 Nigdy tam nie byliście. %7łeby zejść do tej doliny, musieliśmy się namęczyć jak dzikie
zwierzęta, a już będąc na dole, pokonywaliśmy znaczne odległości w terenie, w którym
wasze pojazdy nie mogłyby się nawet ruszyć. W końcu dotarliśmy do tak zwanych
ciemnoczerwonych róż, do tej samej okolicy, gdzie mieszkała dziewczyna. Nie, w żaden
sposób nie odnajdziemy miejsca, w którym wyszliśmy na zewnątrz.
Faron westchnął.
 A więc nie pomożecie nam? No trudno. A co jest przed nami? Skończą się te czarne
róże i co dalej?
 Nie wiemy. Moim zdaniem macie rację, że poruszamy się po spirali, która prowadzi do
centrum Gór Czarnych, ale my sami tego nie widzieliśmy, słyszeliśmy tylko, że tak jest.
 Od kogo?
 Od innych więzniów.
 Więc jesteście więzniami?
 No pewno! Tam wewnątrz jest mnóstwo takich jak my. Ale jest też liczny i silny oddział
zaufanych, ochroniarzy zła. Trudno się od nich uwolnić.
Usłyszeli zniecierpliwiony głos Belli, która wciąż siedziała przywiązana do krzesła z
zasłoniętymi oczyma. Staro poszedł do J2, żeby się położyć. Zmartwienia go
przytłoczyły. Marco obiecał mu, że odzyska swoją dobrą córkę, ale sam książę nie miał
pojęcia, jak się do tego zabrać. Tak samo miała się sprawa wilkoludów, chociaż w ich
113
przypadku będzie o wiele trudniej. Mają w sobie wilczą krew, a wilki z natury są
drapieżnikami.
Wielu obecnych pamiętało jednak, jak to kiedyś Marco zdołał zmienić nastawienie
pewnego gatunku zwierząt i z drapieżników stały się pod jego wpływem spokojnymi
trawożernymi istotami. Dlaczego więc teraz nie miałby tego zrobić? Różnica polegała
tylko na tym, że te tutaj przybyły z przenikniętych złem Gór Czarnych. Co prawda uciekły
stamtąd, ale zainfekowane tym, co się tam kryje. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • metta16.htw.pl
  •