[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nie powinno być istotne. Ale było. Lubiłam was obu. Wiedziałam tylko, że obaj
pochodzicie z krwi Amberu. Nie chciałam, żeby spotkała was krzywda. Najtrud-
niej było, kiedy wyjechałeś. Myślałam, że Luke zwabił cię w góry Nowego Mek-
syku, żeby cię zabić. Podejrzewałam już wtedy, że chodzi o ciebie, ale nie miałam
pewności. Kochałam Luke a. Opanowałam ciało Dana Martineza i nosiłam pi-
stolet. Podążałam za tobą wszędzie, gdzie tylko mogłam, chociaż wiedziałam, że
gdyby spróbował cię skrzywdzić, czar zmusi mnie, bym strzelała do człowieka,
którego kocham.
 Ale to ty strzeliłaś pierwsza. My tylko rozmawialiśmy przy drodze. On
strzelał w samoobronie.
 Wiem. Ale wszystko wskazywało na to, że jesteś w niebezpieczeństwie.
Zabrał cię w miejsce idealne do egzekucji, w idealnym czasie. . .
 Nie  przerwałem.  Twój strzał chybił, a ty wystawiłaś się na to, co
nastąpiło potem.
 Nie rozumiem, o co ci chodzi.
 Obawiałaś się, że będziesz musiała strzelić do Luke a. Rozwiązałaś ten
problem, doprowadzając do sytuacji, gdy on cię zastrzelił.
 Nie mogłam tego zrobić. Rzucono na mnie czar.
 Może nieświadomie. Zatem działało tu coś silniejszego od czaru.
 Naprawdę w to wierzysz?
 Tak. I teraz możesz już to przyznać. Zostałaś uwolniona od zaklęcia. Matka
mi o tym mówiła. Ty mi mówiłaś. . . tak myślę.
Kiwnęła głową.
 Nie wiem dokładnie, kiedy czar został zdjęty. . . ani jak. Ale zniknął. Mimo
to w razie potrzeby nadal próbowałabym cię osłonić. To dobrze, że ty i Luke
naprawdę jesteście przyjaciółmi i. . .
 Więc po co te tajemnice?  wtrąciłem.  Czemu nie powiesz, że byłaś
Gail? Zrobisz mu niespodziankę. . . miłą.
 Nie rozumiesz? Nie pamiętasz, że ze mną zerwał? Teraz mam kolejną szan-
sę. Wszystko się powtarza. On. . . bardzo mnie lubi. Boję się powiedzieć:  Je-
stem tą dziewczyną, z którą zerwałeś . Mógłby zacząć sobie przypominać powo-
dy i dojść do wniosku, że miał wtedy rację.
 To bez sensu  stwierdziłem.  Nie wiem, jaki podał ci powód. Nigdy mi
o tym nie wspominał. Powiedział tylko, że się pokłóciliście. Ale jestem pewien,
że to pretekst. Wiem, że cię lubił. Jestem przekonany, że zerwał z tobą, ponieważ
był synem Amberu, który wracał do domu, żeby wykonać pewną bardzo paskud-
ną robotę. W tym obrazie nie mieściła się zwyczajna dziewczyna z Cienia. Zbyt
dobrze odegrałaś swoją rolę.
122
 Czy dlatego ty zerwałeś z Julią?  zapytała.
 Nie.
 Przepraszam.
Zauważyłem, że od początku naszej rozmowy czarna ścieżka poszerzyła się
o jakieś trzydzieści centymetrów. Przyszedł czas na pewne zadanie matematyczne.
Rozdział 10
Jechaliśmy dalej. . . Sześć kroków wzdłuż ulicy miasta, wśród ryku klakso-
nów, nasz czarny szlak obramowany śladami hamowania pół kilometra po czarnej,
piaszczystej plaży, nad zielonym morzem, z falującymi palmami po lewej stronie
przez lśniącą, śnieżną równinę pod kamiennym mostem, gdy nasza droga jest su-
chym, czarnym korytem strumienia potem na prerię i znowu w las. Tygrys nie
drgnął nawet, kiedy Dalt wybił nogą przednią szybę samochodu i odłamał antenę.
Zcieżka rozszerzała się ciągle. Teraz była dwa razy szersza niż wtedy, kiedy na
niej stanąłem. Częściej pojawiały się nagie drzewa: wyrastały niby fotograficzne
negatywy swych barwnych towarzyszy, stojących ledwie kilka metrów od szla-
ku. Gałęzie i liście tych ostatnich poruszały się, my jednak nie czuliśmy wiatru.
Dzwięki  nasze głosy, stuk końskich kopyt  dobiegały przytłumione. Podąża-
liśmy przez wieczny zmierzch, chociaż kilka kroków obok  którą to wycieczkę
podejmowaliśmy wiele razy  mogło trwać południe lub głęboka noc. Martwe
z wyglądu ptaki siedziały na czarnych gałęziach drzew, choć czasami zdawały
się poruszać, a szorstkie, chrapliwe głosy, jakie nas niekiedy dobiegały, mogły
pochodzić od nich.
Raz po prawej stronie szalał pożar innym razem jechaliśmy chyba u stóp lo-
dowca po lewej. Szlak poszerzał się stale  nic podobnego do wielkiej Czarnej
Drogi, którą opisał mi Corwin, ale mogliśmy już jechać nim obok siebie.
 Luke  odezwałem się.
 Tak?  odpowiedział z lewej strony. Nayda jechała teraz po mojej prawej,
a Dalt obok niej.  O co chodzi?
 Nie chcę być królem.
 Ja też nie  zapewnił.  Mocno cię naciskają?
 Boję się, że jeśli wrócę, złapią mnie i ukoronują. Wszyscy, którzy stali mi
na drodze, zginęli gwałtownie. Oni naprawdę chcą wsadzić mnie na tron, ożenić
z Coral. . .
 Zaczekaj  przerwał mi.  Mam dwa pytania. Pierwsze: czy to coś da?
 Logrus uważa chyba, że tak, przynajmniej na pewien czas. Ale właśnie na
tym polega polityka.
124
 Drugie  dokończył.  Jeśli twoje uczucia wobec Dworców zbliżone są
do moich wobec Kashfy, nie pozwolisz, żeby szlag je trafił, gdy możesz temu
zaradzić. Nawet jeżeli to oznacza osobiste niewygody. Jednak nie chcesz wziąć
korony. Musiałeś zatem opracować jakieś inne metody ratunku. Jakie?
Przytaknąłem. Szlak skręcił ostro w lewo i ruszył pod górę. Coś małego i ciem-
nego przecięło nam drogę.
 Mam pomysł. . . właściwie nawet nie pomysł  wyjaśniłem.  Chcę go
omówić z ojcem.
 Niezłe wymagania  zauważył.  Czy chociaż wiesz na pewno, że on
żyje?
 Rozmawiałem z nim całkiem niedawno. Bardzo krótko. Jest gdzieś uwię-
ziony. Jestem pewien jedynie tego, że przebywa w pobliżu Dworców. . . Stamtąd
i tylko stamtąd mogę go dosięgnąć przez Atut.
 Opowiedz o tej rozmowie  poprosił.
Opowiedziałem: o czarnym ptaku i całej reszcie.
 Wygląda na to, że niełatwo go będzie stamtąd wyciągnąć  ocenił. 
I myślisz, że twoja matka za tym stoi?
 Tak.
 Myślałem, że tylko ja mam takie problemy rodzinne. Ale to się zgadza,
skoro twoja matka szkoliła moją.
 Jak to możliwe, że my jesteśmy normalni?  zapytałem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • metta16.htw.pl
  •