[ Pobierz całość w formacie PDF ]
który uwielbiał CeCe i ich dwoje dzieci.
Mimo że ich rodzice nie byli wzorem do naśladowania, Josh i CeCe
byli szczęśliwym małżeństwem od dziewięciu lat, a znali się od czternastu.
I byli wciąż najszczęśliwszą parą, jaką znała. Dlaczego nagle zaczęła
myśleć o małżeństwie? Co za głupota!
Przyniosła kawę do salonu i postawiła na stoliku, nim przysiadła na
kanapie w bezpiecznej odległości od Brendana.
- Czy dostarczyli ci pianino w tym tygodniu? - spytał, gdy podała mu
kubek z parującą kawą.
- Tak, już się nie mogę doczekać następnego tygodnia. Na razie
ćwiczyłam gamy i pasaże, które pamiętałam z dawnych lat.
72
R S
- Niedługo zostaniesz koncertującą pianistką.
- Chciałabym. A ty grałeś na jakimś instrumencie?
- Na puzonie, w liceum. Mieliśmy bardzo ambitny zespół i pewnego
roku graliśmy nawet w Marszu Róż.
- No, to było coś!
- Przygotowania były równie ważne. Przez półtora roku zbieraliśmy
pieniądze na wyjazd.
- To masz miłe wspomnienia z liceum.
- A ty nie? Wzruszyła ramionami.
- Od szóstej klasy byłam wyższa od wszystkich chłopaków, a w
liceum tylko kilku było wyższych ode mnie. Nie grałam w koszykówkę,
więc nie mogłam się niczym zasłużyć.
- Mogłaś próbować zostać modelką. Chyba wzrost Jest tam
konieczny?
Wspaniała okazja, żeby mu powiedzieć, ale jeszcze nie była gotowa.
Wydawało jej się, że mu się podoba jej towarzystwo. Jej, Lynne. Kiedy mu
powie, kim była, nie przekona się, czy on się interesuje naprawdę nią czy
postacią słynnej modelki.
- Nie pomyślałam o tym - powiedziała lekko. Nie było to
kłamstwem, bo modelką została przypadkowo, kiedy jakiś fotoreporter
zrobił jej zdjęcie na imprezie charytatywnej, gdy po ukończeniu liceum
pracowała w banku jako kasjerka. - Dodaj do tego ładną starszą siostrę,
która była kapitanem drużyny cheerleaderek i masz obraz dziewczyny,
która zawsze była gdzieś z tyłu.
- Trudno mi to sobie wyobrazić - stwierdził. - Ja na pewno bym cię
zauważył, nawet w tym głupim okresie kiedy się jest nastolatkiem.
Zachichotała.
73
R S
- Tak myślisz?
- Wiem to. - Odstawił kubek. - Muszę iść. Jutro powinienem
uporządkować ostatnie szczegóły tego procesu.
- Och, zapomniałam! Skończył się?
- Wczoraj. - Oparł laskę o ścianę i przeciągnął się, splatając ręce na
szyi. - Dzięki Bogu.
- Z pełnym sukcesem, jak rozumiem?
- Oczywiście. - Roześmiał się.
- Gratuluję. - Uderzyła go lekko w ramię i poczuła twarde mięśnie. -
Dlaczego nie powiedziałeś wcześniej? Mogliśmy to uczcić podczas kolacji.
- Podczas kolacji - Brendan położył ręce na jej ramionach - myślałem
o tobie. - Myślał o niej? Nie wiedziała, jak zareagować. Przyciągnął ją
bliżej. - Teraz cię pocałuję.
Nie było to pytanie, ale gdy jego gorące usta znalazły się na jej
wargach, nic jej nie obchodziło. Objęła go rękami za szyję, a on przytulił ją
jeszcze mocniej. Jej ciało przeszyły parzące strzały. Nie pamiętała, żeby
kiedykolwiek odczuwała taką nieodpartą potrzebę zapomnienia się w
ramionach mężczyzny. Czy czuła kiedykolwiek, że jej ciało rozpadnie się
na kawałki, jeżeli właśnie ten mężczyzna jej nie dotknie?
Jedna jego ręka zsunęła się wzdłuż jej pleców, przyciskając ją do
twardego męskiego ciała, aż wtopili się w siebie, jakby do tego stworzeni.
Nie mogła się powstrzymać od cichego jęku.
Brendan oderwał usta od jej ust, pokrywając drobnymi pocałunkami
jej policzek, aż do ucha, gdzie odnalazł miejsce tak wrażliwe, że ugięły się
pod nią kolana, kiedy ją pieścił językiem.
- Lynne - wyszeptał jej imię tuż przy jej ciele, aż dostała gęsiej
skórki na ramionach. - Marzyłem, żeby to zrobić.
74
R S
Uśmiechnęła się, odchylając głowę, a jego usta ześlizgnęły się po jej
szyi.
- A ja marzyłam, żebyś to zrobił.
Zaśmiał się i znów jego usta odnalazły jej wargi, rozpalając ją tak, że
przywarła do niego i jęknęła. W końcu oderwał się od niej i powiedział:
- Muszę iść, zanim popchnę cię do czegoś, na co nie jesteś gotowa.
- Nie jestem - potwierdziła - ale pewnie mógłbyś to zmienić - dodała
szczerze.
Jęknął i pocałował ją ostatni raz.
- Nie utrudniaj mi tego. - Sięgnął po laskę i wymacał klamkę. -
Zadzwonię jutro.
Brendan zatrzymał się dopiero w swoim mieszkaniu. Usłyszał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]