[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wprowadziłem panią do ciepłego
pokoju i zmusiłem do jedzenia.
Powinienem był położyćpanią do
łóżka. Musiała się pani błą kać
po torfowiskach przez wiele
godzin, a między Altarnun i
"Jamajką " jest bardzo dużo
niebezpiecznych miejsc, w ogóle
trzęsawiska są o tej porze roku
najniebezpieczniejsze. Kiedy
pani odpocznie, zawiozę panią
bryczką do domu i sam
wytłumaczę wszystko oberżyś
cie,
jeżeli tylko pani pozwoli.
- O, nie, nie - zawołała
Mary. - Jeżeli domyś
li się
choć
by połowy tego, co dzisiaj
zrobiłam, zabije mnie i pana
również. Pan nie rozumie. To
straceniec, nie cofnie się
przed niczym. Nie, w najgorszym
razie postaram się wdrapaćna
ganek, a stamtą d przez okno do
swego pokoju. On nie może się
dowiedzieć że byłam tutaj ani
,
że pana spotkałam.
- Czy aby nie ponosi pani
wyobraznia? - rzekł pastor. -
Myś
li pani pewnie, że jestem
oziębły i nieczuły, wiem, ale
żyjemy przecież w
dziewiętnastym wieku i ludzie
nie mordują się nawzajem bez
powodu. Mam chyba takie samo
prawo zawiezćpanią goś
cińcem,
jak pani wuj. Ale skoro już
zaszliś
my tak daleko, czy nie
są dzi pani, że lepiej będzie,
jeś
li wysłucham do końca całej
historii? Jak się pani nazywa i
od jak dawna mieszka pani w
"Jamajce"?
Mary ogarnęła spojrzeniem
blade oczy w bezbarwnej twarzy,
aureolę doś
ćkrótko przyciętych
białych włosów i pomyś
lała
znów, jak dziwnym fenomenem
natury jest ten człowiek, który
może miećrównie dobrze lat
dwadzieś
cia jeden lub
sześ dziesią t i którego miękki,
ć
sugestywny głos mógłby zmusić
ją do wyznania wszystkich
najskrytszych tajemnic. Mogła
mu ufać tego przynajmniej była
,
pewna. Zwlekała jednak,
szukają c właś
ciwych słów.
- No, ś
miało - ponaglił z
uś
miechem. - Słyszałem w życiu
niejedną spowiedz. Nie tu, w
Altarnun, ale w Irlandii i w
Hiszpanii. Pani opowieś
ćnie
zadziwi mnie tak bardzo, jak
pani są dzi. Istnieją inne
ś
wiaty poza oberżą "Jamajka".
Słowa jego sprawiły, że
spokorniała i zawstydziła się
trochę. Miała wrażenie, że on
mimo delikatnoś
ci i dobroci
pokpiwa z niej i w głębi duszy
ma ją za młodocianą
histeryczkę. Zaczęła więc czym
prędzej opowiadaćurywanymi,
nieporadnymi zdaniami, opisują c
najpierw ów pierwszy sobotni
wieczór w barze i powracają c
następnie do dnia swego
przyjazdu. Opowieś
ćbrzmiała
nieprzekonywają co nawet dla
niej samej, a wielkie znużenie
utrudniało jej jeszcze sprawę,
toteż ustawicznie brakowało jej
słów, musiała robićpauzy,
namyś
laćsię, powtarzała rzeczy
raz już powiedziane. Pastor
cierpliwie wysłuchał
wszystkiego do końca, nie
robią c uwag ani nie zadają c
pytań, wcią ż jednak czuła na
sobie badawcze spojrzenie jego
białych oczu. Strach, który
przeżywała, ustawiczna udręka i
rozterka wydawały się, gdy
teraz sama siebie słuchała,
rojeniami bujnej wyobrazni,
rozmowa zaśw barze między
wujem a nieznajomym stała się
wręcz stekiem bzdur. Wyczuwała
raczej, niż dostrzegała,
niedowierzanie pastora, starała
się więc rozpaczliwie stuszować
tę tak ś teraz i
mieszną
przesadnie barwną historię, w
rezultacie czego wuj, ten
czarny charakter całej
opowieś
ci, stał się tylko
zwykłym, nie wylewają cym za
kołnierz despotą wiejskim,
który raz na tydzień sprawia
żonie lanie, furgony zaś
utraciły swą grozę, zamieniają c
się w normalne wozy ciężarowe,
jadą ce nocą , żeby przyspieszyć
dostawę towarów. Wizyta
dziedzica z Północnego Wzgórza
rankiem tego dnia zachowała
pewną siłę przekonywają cą , ale
pusty pokój znów podważył
wiarygodnoś
ćsprawy i w końcu
jedyną prawdopodobną częś
cią
relacji było opowiadanie o tym,
jak Mary zabłą dziła wieczorem
na torfowiskach.
Kiedy skończyła, pastor wstał
i zaczą ł chodzićpo pokoju.
Pogwizdywał cichutko i bawił
się obluzowanym, zwisają cym na
nitce guzikiem przy surducie.
Wreszcie staną ł plecami do
kominka i spojrzał na Mary, ale
z oczu jego nie potrafiła nic
wyczytać
.
- Wierzę pani oczywiś
cie -
rzekł po chwili. - Nie wyglą da
pani na kłamczynię i wą tpię,
czy wie pani w ogóle, co znaczy
słowo historia. Ale w są dzie
całej tej historii nie dano by
wiary - w każdym razie nie w
tej formie, w jakiej ją pani tu
opowiadała. Za bardzo zakrawa
na bajkę. I jeszcze jedno: to
oburzają ce, wszyscy zdajemy
sobie sprawę, ale przemyt
uprawia się w całym kraju, a
większoś
ćurzędników i sędziów
cią gnie z niego pokazne zyski.
Gorszą ca rewelacja, co? Mogę
jednak zapewnić że tak jest.
,
Gdyby prawa były surowsze,
kontrola byłaby ś lejsza i
ciś
przytulne gniazdko pani wuja w
"Jamajce" dawno by zostało
zlikwidowane. Miałem okazję
rozmawiaćparę razy z panem
Bassatem, są dzę, że to uczciwy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]