[ Pobierz całość w formacie PDF ]
łóżko. Leżało teraz roztrzaskane, jak całe moje życie.
Ubrałam się w spodnie od dresu i koszulkę, owinęłam szkatułkę w koc, który wyszarpnęłam
z ramy łóżka, i zeszłam na dół. Chociaż zegar właśnie wybił drugą w nocy, w domu nikt nie spał.
Spade i Rodney siedzieli z Ianem w saloniku. Mencheresa nie było, co wcale mnie nie
rozczarowało. Widok Patry go zdenerwował, to oczywiste. Jakaś część mnie mu współczuła. Kiedy
żenił się z Patrą, kochał ją. Nie okazał się dobrym sędzią jej charakteru, ale cóż... nikt nie jest
doskonały. Ten błąd prześladował go nawet tysiące lat pózniej.
Bardzo dobrze ci dzisiaj poszło, Cat odezwał się Ian. Chociaż wyglądasz jak gówno.
Normalnie zareagowałabym jakąś sarkastyczną uwagą, ale teraz byłby to dla mnie zbyt duży
wysiłek. Zamiast tego usiadłam na kanapie i położyłam szkatułkę na podłodze obok siebie.
No i co z tego?
Musisz się wyspać po raz setny stwierdził Spade.
Gdybym mogła zasnąć, nie siedziałabym tu z wami i nie wysłuchiwała twojego
marudzenia. Czy Anubus już powiedział coś interesującego?
Ian spędził z nim najwięcej czasu. Cóż, on i kilku jego sadystycznych przyjaciół. Anubus bez
wątpienia wolałby, żeby po prostu go nie zabili. Ale oni oczywiście tego nie zrobili. Bez względu
na to, jak bardzo ich prosił.
Jak dotąd cholernie mało odburknął z irytacją Ian. Ten sukinsyn nawet nie wie, jak
zginął Crispin i kto jeszcze znajdował się na tamtej stacji oprócz wampirów, które widzieliśmy.
Niemożliwe, żeby nic więcej nie wiedział, ale upiera się, że tak właśnie jest.
Po prostu musimy bardziej się postarać stwierdził ponuro Rodney. Wykazać się
większą kreatywnością.
Zwięta racja zgodził się Spade.
Pomasowałam skronie, żeby powstrzymać nasilającą się migrenę.
Ian ma rację powiedział szybko Spade. Jesteś w okropnym stanie i nie pociągniesz
długo bez snu. Czy mam...?
Ty nie możesz jej pomóc. Ja mogę.
Spade spojrzał z gniewem naTateła, który właśnie wszedł do pokoju, Ian i Rodney też
zmierzyli go nieprzyjaznym wzrokiem. Tate nie dał po sobie poznać, czy ich reakcja zrobiła na
nim wrażenie, i usiadł obok mnie.
Tate, może powinieneś wyjść. Westchnęłam. Oni wszyscy w myślach grają w piłkę
twoją głową.
Tate zignorował moje słowa i podał mi buteleczkę z pigułkami.
Zadzwoniłem do Dona. Lek jest dostosowany do twojej krwi, Cat. Dzięki niemu zaśniesz.
Właśnie dlatego nie było mnie tyle godzin. Pieszo poszedłem do apteki, żeby nikt nie śledził
samochodu albo nie spisał numerów rejestracyjnych.
Pozostali trzej mężczyzni byli równie zdumieni, jak ja. Wzięłam fiolkę do ręki.
Dziękuję. Powiedziałam to szczerze, bo już nie mogłam doczekać się nicości snu. Może
choć na kilka godzin uwolnię się od cierpienia.
Tate podał mi szklankę wody.
Nie ma za co.
Połknęłam przepisaną dawkę i opadłam na kanapę. Drewniane pudełko wciąż leżało obok
mnie, wraz z zamkniętymi w nim słowami, jedynym substytutem Bonesa. Po kilku minutach
poczułam, że opuszcza mnie napięcie. Pigułki były silne, a ja miałam szybki metabolizm.
Dobra robota, chłopie powiedział Spade, kiedy zaczęłam odpływać. Może w końcu
będzie z ciebie jakiś pożytek.
Bones i ja zgadzaliśmy się, że chcemy dla niej jak najlepiej odparł cicho Tate.
Różniliśmy się jedynie w opiniach, co to oznacza.
Bones...
Jego imię odbiło się echem w mojej głowie, kiedy zapadałam w błogą nieświadomość.
Może będę o tobie śnić.
Obudził mnie hałas. Gdzieś w głębi domu rozległ się krzyk, a po nim tupot nóg. Te dzwięki
wdarły się w mój niespokojny sen, wywołany przez leki.
Co, do...? usłyszałam zdumiony głos Spadea.
Niech mnie diabli porwą!
Czy to Ian? Nie mogli zachowywać się trochę ciszej?
Następny przerazliwy krzyk wydała chyba Annette. Był tak wysoki i przeszywający, że
zakryłam głowę poduszką. Nawet ten mały wysiłek mnie wyczerpał. Gdybym miała więcej sił,
zaczęłabym psioczyć. Najpierw chcieli, żebym poszła spać, a potem robili taki harmider?
Hipokryci.
Cały dom wypełniły głośne, chaotyczne wrzaski Annette. Gdzieś niedaleko coś z hukiem
runęło na podłogę. Zamroczona pomyślałam, że może to Tate. Kiedy zasypiałam, balansował na
tylnych nogach krzesła. Może przechylił się za bardzo i stracił równowagę? To jednak nie
wyjaśniało wymamrotanych przez niego słów.
Kurwa, chyba jaja sobie robicie...
Nagle w domu podniósł się chór głosów, zaczęły trzaskać drzwi i powstało takie
zamieszanie, że z trudem otworzyłam jedno oko. Z kakofonii dzwięków wyłowiłam w końcu
jedno imię i stoczyłam się z kanapy.
Crispin!
...muszę zobaczyć się z moją żoną. Tylko to usłyszałam, nim zaczęłam krzyczeć.
Rzuciłam się do drzwi, potykając się o stolik do kawy, kiedy w ślepym szale próbowałam jak
najszybciej dotrzeć do tego głosu. Oczy miałam otwarte, ale nie mogłam skupić wzroku. Wszystko
było zmazane i podwójne, tak że zbliżająca się do mnie postać wyglądała bardziej jak zjawa niż
mężczyzna.
Chwycił mnie w ramiona i przyciągnął do siebie, ale mój impet sprawił, że oboje upadliśmy
na podłogę. Pod twarzą przyciśniętą do jego gardła poczułam lekkie wibrowanie, kiedy wydostał
się z niego znajomy głos z wyraznym akcentem:
Tak bardzo tęskniłem, Kitten. Kocham cię...
To sen, pomyślałam. Piękny sen. Będę musiała z głębi serca podziękować Donowi za szansę
trzymania Bonesa jeszcze raz w ramionach. Niech Bóg pobłogosławi współczesną naukę i kodeinę
zmieszaną ze środkami nasennymi!
Ty nie żyjesz wybełkotałam. Tak bardzo bym chciała, żebyś tu był razem ze mną...
Zostawcie nas samych. Bardzo proszę, dajcie nam chwilkę. Charlesie.
Usłyszałam szept, ale nie zrozumiałam słów. Spade pochylił się tak nisko, że jego ciemne
włosy połaskotały mnie w brodę. Krótko kiwnął głową i pocałował bladą twarz, którą nadal
widziałam niezbyt wyraznie.
Co tylko zechcesz, przyjacielu.
Nie budzcie mnie, proszę wymamrotałam błagalnie, przerażona, że ktoś wyrwie mnie ze
snu. Zamknęłam oczy i kurczowo uchwyciłam się postaci, która wydawała się taka realna.
Jeszcze tylko trochę.
Ty nie śnisz, Kitten.
O, Boże, kiedy jego usta dotknęły moich, omal nie pękło mi serce.
Jestem tu.
Widzieli cię martwego i pppomarszczonego. Ty nnie jjesteś prawdziwy.
Rzeczywistość wymieszała się z oszołomieniem spowodowanym przez leki i potężny
wstrząs.
Bones zaniósł mnie na kanapę.
Najpierw to, a rozmowa pózniej powiedział.
Rozbił szklankę z wodą i przeciął sobie dłoń. Nie miałam wyboru, bo po prostu przycisnął
zranioną rękę do moich ust.
Z każdą przełkniętą kroplą narkotyczna mgła znikała z mojego umysłu, aż w końcu
wyraznie zobaczyłam klęczącego przede mną Bonesa. Wyciągnęłam drżącą dłoń, nadal w strachu,
że to kolejny z czarów Patry i że w tym śnie jego ciało zacznie się rozkładać na moich oczach.
Bones chwycił moją rękę i uścisnął ją mocno.
Pożerałam go wzrokiem. Poza włosami, które były całkiem białe, wyglądał tak samo. Jego
skóra jak zwykle lśniła, spojrzenie ciemnych oczu wbijały się w moje.
Naprawdę tu jesteś?
Nie mogłam otrząsnąć się z przerażenia, że jest tylko zjawą. A jeśli pozwolę sobie w nią
uwierzyć, a potem się obudzę i stwierdzę, że to był sen? Nie mogłabym tego znieść. Z pewnością
bym oszalała.
Z nagłą desperacją sięgnęłam po kawałek rozbitego szkła i z całej siły wbiłam go sobie w
nogę. Zdumiony Bones wyrwał mi odłamek z ręki.
Co ty robisz, Kitten?
Silny ból, który poczułam, okazał się najcudowniejszym doznaniem w moim życiu, bo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]