[ Pobierz całość w formacie PDF ]
obywateli, rzetelniejszych podatników, i gotowi są wyrzec się wszystkiego, co trąci
zaświatowością, metafizyką i zabobonem". Toteż u świętego Pawła nie mam zabobonów.
Procesji, pasterek, nabożeństw różańcowych. Zwięcenia jajek i gromnic, wianków,
obrazków, medalików. Nikt nie posypuje głów popiołem, nie macha z zapałem kadzidłem,
nie dzwoni na Anioł Pański. Nie pali świec, nie wywiesza świętych obrazów. Drogę
krzyżową zdjęto jeszcze za starego proboszcza; nie pasowała do odnowionych ścian.
Duszpasterz zaś odgrywa na zmianę dwie role: już to energiczna menażera swej
gromady, już to wykonawcy jednosobowego show. Nie straszy, ni grzmi. Tu dowcip, tam
anegdotka, ówdzie statystyka, dla okrasy element autobiograficzny: - W dzisiejszym
Słowie Bożym przeczytaliśmy, bracia i siostry: bo któryż większym jest? Ten, co siedzi,
czy ten co służy? Wszyscy znamy odpowiedz. Mnie udzielił jej tata, gdy brałem w skórę
za wylegiwanie się na kozetce. Można by rzec, odpowiedz na miarę pytającego (salwa
śmiechu). Tak, wszyscy wiemy, jaka jest odpowiedz. Ale co z tego? W zeszłym miesiącu
Rada Miejska wystosowała apel o ratowanie Zródmieścia. I czy okazaliśmy się gotowi
służyć? Gdybym był Radą Miejską, choć na szczęście nie jestem (salwy śmiechu),
wziąłbym się na sposób mojego taty (salwa śmiechu). Uszy nasze słyszą, ale serca nie.
To dobrze, że mamy nowy, wspaniały pasaż handlowy we Wschodniej Dzielnicy. Cóż
jednak powiemy, gdy wokół ratusza zrobi się pusto? Gdy znikną małe sklepiki tych,
którzy w naszym mieście osiedlili się najwcześniej? Gdy stare budynki rozwali spychacz?
Trzeba ratować nasze historyczne tradycje. Pomyślmy o tym już teraz, zanim oddamy się
zasłużonemu, niedzielnemu lenistwu (salwa śmiechu). Złóżmy ofiarę na tacę,
zastanówmy się nad projektem jej pomnożenia. Wszelkie pomysły zbierać będzie Ron
Schmidt, telefon 334-8929. A teraz módlmy się za naszych braci ze śródmieścia. I za nas
samych, byśmy znalezli siłę do służby. Ciekawe, że nawet te szczątkowe znamiona
rzymskokatolickości, jakie ostały się na Midweście, nie mają "dobrej passy". Obecnie
papież uchodzi za uosobienie "konserwatyzmu" i "prowincjonalizmu". Coraz to ktoś
dziwuje się publicznie - podobno każe wracać do noszenia sutanny! I mycia nóg starcom!
Lepiej by rozdawał skarby watykańskie. I założył porządny przytułek. Fanatykiem
religijnym w filmach jest zawsze osoba modląca się pod krucyfiksem (protestanckie są
krzyże - jak wiadomo - pozbawione postaci Chrystusa). Magazyny kobiece drukują
uparcie żale feministek, złośliwie odsuwanych od kapłaństwa. Proponują one, aby zmienić
święte teksty - nie: "Ojcze nasz", lecz "Ojcze lub Matko Nasza"; nie: "Niech będzie
pochwalone imię Jego", lecz "imię Jego lub Jej". Niektóre panie same odprawiają msze -
módlmy się teraz za nasze siostry, które właśnie przeżywają poród, menstruację i
poronienie - i reportaże z tych obrządków w lamusie". Gazety codziennie gustują w
opisach samowoli biskupów. Jeden ośmielił się przenieść proboszcza na nową placówkę
wbrew opinii wiernych. Inny nakazał parafii, by przyjęła do siebie zgromadzenie zakonne,
które nie cieszy się popularnością. Jak gdyby hierarchie istniały tylko u katolików. Co
jeszcze ciekawsze, choć to "wolny kraj", nie podaje się nigdy argumentów strony
przeciwnej. I nigdy przedmiotem nieżyczliwych komentarzy nie są osobliwości innych
wyznań, z islamem włącznie. Ostatnim przebojem prasowo-telewizyjnym stała się sprawa
zakonnicy, która w społecznikowskim zapale przystąpiła do Charytatywnej Rady
Stanowej, dokonującej między innymi podziału funduszy na bezpłatne aborcje. Przełożeni
duchowni zażądali od niej zrezygnowania z pełnionej funkcji. Siostra rozwodzi się szeroko
nad wolnością sumienia, prawami konstytucyjnymi, sytuacją kobiety. Szczególnie gniewa
ją dodatkowy nakaz noszenia habitu. Smażymy z Alicją list do naszej popołudniówki: to
zupełnie zrozumiałe, że Iksińska ma ochotę pracować społecznie, że współczuje
kobietom, uważa sztuczne poronienie za mniejsze zło, habit za strój średniowieczny i
niewygodny, a decyzję przełożonych za oburzającą. Nie rozumiemy tylko jednej rzecz -
dlaczego Iksińska ma jednocześnie ochotę być katolicką zakonnicą? Listu oczywiście nie
drukują. Złota jesień Ciotka Jadzia, siostra babki, wyprawiła pochówek trzeciemu mężowi
w Kalifornii i wsiadła do "Kopernika". Wylądowała u siostrzenicy, w tej samej
podbiałostockiej wsi, którą opuściła via Hamburg w parę lat po pierwszej wojnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]