[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przywykły do ciemności, ujrzał zaskakujący widok. Znajdował się w rozległej i długiej jaskini, która nikła
gdzieś daleko w mroku. Król podwinął dolną częśd odzienia i przykucnął.
- Kto to? - wiele ściszonych głosów powtarzało to pytanie gdzieś w głębi ciemnej groty.
76
"f"_
- To król Saul! - zaskoczony Tomasz rozpoznał skuloną postad.
- Ciszej - uspokajał go Elezar.
- Ale co on tu robi? - zastanawiał się szeptem chłopak.
- No jak to co? Przecież widad, że kupę. Gdyby sikał, to by stał - Skinol wyjaśnił całą sprawę w
swoim bezpośrednim stylu.
Chłopaki aż schowali brody w kołnierze z niemym śmiechem, patrząc posłusznie na Elezara, który
podniesionym palcem stale ich uciszał.
- Panie - szeptał z kolei Joab do swego dowódcy - to jest twój dzieo. Elohim oddaje teraz wroga w
twoje ręce. Zakoocz ten koszmarny pościg. Zabij go!
- Zamilcz, Joabie! - Dawid spojrzał groznie na swego kuzyna. - To jest nasz król, wybrany przez
Elohi-ma. To mój pan. Nie uniknąłbym sądu z nieba za takie przestępstwo.
To mówiąc, syn Jessego sam ruszył cicho w ciemności, niczym zwinny kot. Po kilku chwilach był już obok
króla Saula walczącego z bólem swego żołądka. Dawid przyczajony za sporym głazem dostrzegł koniec
długiego królewskiego płaszcza. Szata była szeroko rozpostarta na skalistej ziemi i jej kraniec zakręcał
właśnie ku przycupniętemu Dawidowi. Ten chwycił ostry nóż i trzema wprawnymi ruchami odciął kawał
królewskiej szaty. W tym właśnie momencie król podniósł się, spiął ubranie pasem i wyszedł z jaskini.
Na zewnątrz rozległ się natychmiast głośny rozkaz Abnera:
77
- Oddział, naprzód!
Wojsko ruszyło ku ślepemu kraocowi kanionu. Gdy łoskot wojowników biegnących szerszym jarem
oddalał się, Dawid wyskoczył z jaskini i z całych sil zawołał w stronę zbrojnych:
- Panie mój, królu!
Słysząc te słowa, wojsko znów zatrzymało się w miejscu jak wryte. Nikt nie wiedział, co robid w tak
zaskakującej sytuacji. Za to ohydny, niewidzialny doradca siedzący stale na Saulu, słysząc głos Dawida,
wpadł we wściekłośd. Natychmiast zmienił się w groznego smoka ryczącego do ucha swej ofiary:
$
- To przecież on! Zabij go natychmiast! Albo nie, torturuj go najpierw! Niech wie, że umiera za
zdradę. No dalej, rusz...
I tu ryk bestii przeistoczył się nagle w zdławiony charkot. Zaskoczony Galgul nie wiedział, co się dzieje.
To, co powstrzymało jego nienawistne rozkazy, przeraziło go swą siłą i gwałtownością. Za jego plecami
bowiem pojawił się mężczyzna równie wielkich rozmiarów co on, rażący oślepiającym światłem. Trzymał
w dłoniach wielki łaocuch, który zarzucił na pysk smoka, dokładnie między jego szczęki, i zacisnął z tyłu
głowy. Potwór wył i miotał się z otwartą paszczą we wszystkie strony, próbując uwolnid się ze stalowego
uścisku. Zamiatał ogonem i szponiastymi skrzydłami, zahaczając nimi o pobliskie skały. Szarpał
świetlistym wojownikiem to w jedną, to w drugą stronę. Już prawie uwalniał się z żelaznego uścisku, gdy
wtem pojawiło się jeszcze dwóch wielkich, iskrzących mężczyzn z długimi łaocuchami zakooczo-
78
W0
- Oddział, naprzód!
Wojsko ruszyło ku ślepemu kraocowi kanionu. Gdy łoskot wojowników biegnących szerszym jarem
oddalał się, Dawid wyskoczył z jaskini i z całych sił zawołał w stronę zbrojnych:
- Panie mój, królu!
Słysząc te słowa, wojsko znów zatrzymało się w miejscu jak wryte. Nikt nie wiedział, co robid w tak
zaskakującej sytuacji. Za to ohydny, niewidzialny doradca siedzący stale na Saulu, słysząc głos Dawida,
wpadł we wściekłośd. Natychmiast zmienił się w groznego smoka ryczącego do ucha swej ofiary:
- To przecież on! Zabij go natychmiast! Albo nie, torturuj go najpierw! Niech wie, że umiera za
zdradę. No dalej, rusz...
I tu ryk bestii przeistoczył się nagle w zdławiony charkot. Zaskoczony Galgul nie wiedział, co się dzieje.
To, co powstrzymało jego nienawistne rozkazy, przeraziło go swą siłą i gwałtownością. Za jego plecami
bowiem pojawił się mężczyzna równie wielkich rozmiarów co on, rażący oślepiającym światłem. Trzymał
w dłoniach wielki łaocuch, który zarzucił na pysk smoka, dokładnie między jego szczęki, i zacisnął z tyłu
głowy. Potwór wył i miotał się z otwartą paszczą we wszystkie strony, próbując uwolnid się ze stalowego
uścisku. Zamiatał ogonem i szponiastymi skrzydłami, zahaczając nimi o pobliskie skały. Szarpał
świetlistym wojownikiem to w jedną, to w drugą stronę. Już prawie uwalniał się z żelaznego uścisku, gdy
wtem pojawiło się jeszcze dwóch wielkich, iskrzących mężczyzn z długimi łaocuchami zakooczo-
78
nymi ostrymi hakami. Ci zarzucili stalowe pęta z przeciwległych stron, owijając je ciasno wokół skrzydeł i
jednocześnie wbijając w nie zadziory. Następnie rozciągnęli bestię, każdy w swoją stronę. Cielsko
charczącego smoka zatrzeszczało i znieruchomiało pod gigantycznym naporem przeciwników.
Na tyłach wojska ukazała się wysoka postad ubrana w długi płaszcz z odkrojoną koocówką. Był to król,
wraz z którym podążyli niewidzialni towarzysze kneblujący pysk Galgula rozciągniętego niczym struna.
Zaskoczony Saul, widząc samotnego Dawida, stanął w pewnej odległości i zawołał:
- Czy to twój głos, Dawidzie, mój synu?
- Tak, panie! - odpowiedział jego zięd. - Dlaczego słuchasz plotek nikczemnych ludzi, że czyham na
twe życie? Przecież dziś Elohim wydał cię w moje ręce. Namawiano mnie, abym cię zabił tu w jaskini. Ale
jakże mógłbym skrzywdzid mego króla? Elohim mi świadkiem, że mam stale czyste serce wobec ciebie.
Nie ma we mnie nawet cienia zdrady. Patrz, oto ucięty koniec twego płaszcza na dowód, że byłem
uzbrojony blisko mego pana i nie wyrządziłem mu żadnej krzywdy. Po cóż więc gonisz za mną po górach?
Dlaczego słuchasz ludzi nieprawych?
Po tych słowach Dawid rzucił się twarzą do ziemi i oddał królowi pokłon. Wzruszony Saul, szlochając,
zbliżył się do syna Jessego i odpowiedział:
- Dawidzie, synu mój, jesteś sprawiedliwszy ode mnie. Ja nastawałem na twe życie, a ty nie
skorzystałeś z szansy odwetu. Nie skrzywdziłeś mnie. Jesteś mym
79
wiernym sługą. Teraz już wiem, że to ty zasiądziesz po mnie na tronie. Przysięgnij mi tylko, że kiedy już
mnie zabraknie, nie wytępisz mojego rodu, ale zaopiekujesz się mym potomstwem.
Zapadła chwila milczenia.
- Przysięgam. Niech wpadnę w ręce Elohima, jeśli tak nie uczynię!
Obaj stali tak jeszcze przez chwilę, po czym Dawid skłonił się nisko i wskoczył do otworu w skale. Usłyszał
za sobą komendę Saula:
- Odwrót! Wracamy do pałacu!
Rozfczfoł 9
Zvmi>owcvj EloliimA
askinia nie była pułapką bez wyjścia, w której Da-I wid i jego ludzie pozwoliliby się zamknąd. Wielu W
spośród nich wychowało się w krainie Engaddi. Kiedyś jako dzieci bawili się tu w wojny i pościgi, dlatego
znali wszystkie tajne kryjówki czy przejścia jak własną kieszeo. Teraz cały oddział zgromadził się po
drugiej stronie groty, przed niewielkim otworem, z którego bił przyjemny snop dziennego światła. Dziura
miała około metra średnicy. Była tylnym wyjściem z jaskini, przez które wojownicy przeciskali się jeden
za drugim, aby wydostad się w koocu na zewnątrz. Mężczyzni siedzieli grupami w ciemności, czekając
[ Pobierz całość w formacie PDF ]