[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tym razem ton jej głosu był tak uwodzicielski, że Josh poża-
łował, że zapiął dżinsy, ponieważ nagle zrobiły się bardzo cia-
sne.
Za cztery tygodnie ma ponownie przechodzić takie katusze?
- Nie!
Uśmiechała się coraz szerzej.
- Krócej czy dłużej?
W tym pytaniu kryła się pewna pułapka. Wiedział na pewno,
że dłużej, lecz znał także kolejne pytanie Kirsten. O ile dłużej?
A nad tym należy się zastanowić.
- Co proponujesz?
Czyżby w tych zielonych oczach wyczytał niepewność?
Niespodziewanie poczuł, że nie chce, by ta kobieta
S
R
trwała w niepewności. Nie chciał, by cierpiała, chociaż być mo-
że w przyszłości ją to nie minie.
Na razie jednak przyciągnął ją bliżej i oplótł ramionami.
- A jeśli powiem, że na zawsze? Co ty na to?
Wtulił twarz w jej włosy.
- Na zawsze, w chorobie i zdrowiu. I w ślubnej sukni. Pod
warunkiem że nasza przysięga będzie płynęła z głębi serca.
Twojego i mojego.
Odsunął ją lekko, by widzieć jej twarz. Oraz by ona spojrzała
mu w oczy.
- Dotrzymasz słowa? Na zawsze?
Przytaknęła, nie starając się powstrzymać łez. A on, nie mo-
gąc patrzeć, jak jego rudowłosa płacze, zaczął je zbierać poca-
łunkami z jej policzków. Z warg. Z szyi.
Potem nie miał już żadnego pretekstu, lecz całował ją dalej,
by uczcić niezwykłe wydarzenie: oto on, Josh Phillips, z całego
serca i bez zastrzeżeń decyduje się na trwały związek ze
wszystkimi jego konsekwencjami.
S
R
[ Pobierz całość w formacie PDF ]