[ Pobierz całość w formacie PDF ]

siowej, a jej włosy łonowe łaskotały go delikatnie w udo. Nigdy
wcześniej nie zwracał uwagi na takie subtelności. W każdym razie,
nie do tego stopnia. Każda komórka jego ciała była skupiona na
niej.
 Niedawno  rozpoczął opowieść, obejmując ją ramionami 
mademoiselle Rousseau towarzyszyła mi w podróży do Anglii. Twi-
erdziła, że poszukuje winnego zbrodni, a głównym podejrzanym
był mój znajomy, co do niewinności którego nie miałem żadnych
wątpliwości.
 Znalazłeś go?
180/272
 Tak i wszystko dobrze się skończyło, ale okazało się, że Lysette
wcale nie zależało na znalezieniu mojego przyjaciela. Chodziło jej
o coś zupełnie innego. Nie udało się jej, ale ja dostałem nauczkę.
Widziałem, jak zabija z zimną krwią i bezdusznie zdradza towar-
zysza, by ratować własną skórę.
 Och...  przytuliła mocniej do niego głowę.
 O co chodzi, a thiasce?  zamruczał, wyczuwając zmianę jej
nastroju.
 Z twojego opisu zupełnie nie wygląda na moją siostrę. Raczej
na potwora.
Simon przytulił ją, starając się trochę ją pocieszyć.
 Na jej obronę muszę powiedzieć, że czasem sprawia wrażenie,
jakby się sobą brzydziła. A mężczyzna, którego zabiła nie był
dobrym człowiekiem. Gorliwość, z jaką się na niego rzuciła też sug-
erowałaby, że musiał ją jakoś skrzywdzić w przeszłości. Nie było
widać po niej przyjemności, a jedynie czystą furię, jakiej nie widuje
się zbyt często u kobiet.
Lynette wzruszyła ramionami.
 Nie wyobrażam sobie, żebym mogła zabić.
 Mam nadzieję, że nigdy nie będziesz musiała. Niezależnie od
powodów, z jakich to robisz, odebranie komuś życia pozostaje
w pamięci na zawsze.
Podniosła głowę i spojrzała na niego wielkimi, porcelanowo
niebieskimi oczami.
 Zabiłeś kiedyś?
 Niestety tak.  Wzdrygnął się, gdy i ona to zrobiła. Obawiał
się, że teraz jej uwielbienie dla niego zniknie. A tego raczej by nie
zniósł.
 Dużo osób?
 Więcej niż kilka.
Zamilkła na dłuższą chwilę. Zastanawiał się, czy nie rozważa
ucieczki. Zamiast tego jednak, powiedziała:
 Dziękuję ci za szczerość.
181/272
 Dziękuję, że nie uciekłaś.
Wzruszyła alabastrowym ramieniem.
 Widzę, że to cię prześladuje.
 Czyżby?  zapytał szorstko pod wpływem nagłego uczucia
bezbronności, nagości innej niż cielesna.
 Tak, widać to w twoich oczach  pogładziła jego czoło chłodną
dłonią.  Wiem, że nie zrobiłbyś tego, gdyby nie było to konieczne
Ujął jej dłoń i przycisnął do niej usta.
 Ujęła mnie twoja wiara we mnie.
Cenił sobie jej wspaniałomyślność, cenił ją całą. Jej niezłomna
wiara w jego dobroć zmieniała wszystko. Wiedziała, że ma krew na
rękach, a jednak wierzyła, że robił to tylko w obliczu konieczności.
Nie oceniała go, ani nie odrzuciła. Nie barwiła jego przyszłości
grzechami przeszłości.
 W tym łożu nie tylko ja jestem jak otwarta księga  powiedzi-
ała z uśmiechem.  Ja też potrafię cię odczytać.
 Och?  Uniósł brwi.  I co odczytujesz teraz?
 Szalejesz za mną  powiedziała bez cienia pokory.
Simon zaśmiał się.
 Jesteś niepoprawna.
 Powinieneś był to wiedzieć w chwili, gdy pozwoliłam ci się
pocałować.
 Pozwoliłaś mi?  Uśmiechnął się jeszcze szerzej.  Kochanie,
nie mogłaś mnie powstrzymać. Byłaś jak glina w moich rękach.
Prychnęła.
 Rozumiem, że nie sposób ci się oprzeć?
Obrócił się i przygniótł ją własnym ciałem. Podobał mu się
widok jej jasnych włosów i skóry na tle burgundowej pościeli
w jego łożu.
 Spróbuj więc  rzucił jej wyzwanie.
 To będzie dość trudne, gdy wciskasz mnie w materac.
 Wciskam?
 Cóż, jesteś potężnym mężczyzną.
182/272
 Tym lepiej dla ciebie  zamruczał, podkreślając słowa
dotykiem twardego członka o jej udo. Potarł nosem o jej nos.  Nie
chciałabyś mniejszego mężczyzny, a thiasce.
 Mówisz o swoim członku?
Zaśmiał się na dzwięk szczerego zaskoczenia w jej głosie.
Lynette klepnęła go w ramię.
 Pytam poważnie, Simon! Czy bywają bardzo różne rozmiary?
 Oczywiście, że tak. Tak samo jak mężczyzni różnią się
wzrostem i wagą.
Oczy rozszerzyły jej się niczym spodki.
 Czyli mniejszy mężczyzna miałby mniej do włożenia we mnie?
Warknął na samą myśl.
 Wielkość męskiej sylwetki ma się nijak do rozmiaru jego
penisa.
 O! Ciekawe.
 Mam nadzieję, że nie za bardzo.
 Czyżbyś był zazdrosny?  zapytała z nieśmiałym uśmiechem.
Jednym ruchem bioder Simon usadowił się wygodniej między
rozłożonymi nogami Lynette. Pocierał członkiem o jej gładkie
niczym płatki kwiatu wargi sromowe, mrucząc z zadowoleniem na
widok szybkiej reakcji.
Dłonie o smukłych palcach wczepiły się w jego ramiona, po czym
wbiły w skórę paznokcie. Uznał to za niezwykle podniecające.
Starał się unikać śladów na skórze, które mogłyby urazić kobiecą
dumę, ale nie tym razem. Teraz na zawsze pragnął, by Lynette
zostawiła na nim swój ślad. Chciał, żeby wszyscy widzieli, że
oddała mu się całkowicie i przyjęła go w zamian.
Sięgnął ręką między ich ciała i ustawił gruby czubek członka przy
wąskiej szczelinie prowadzącej do raju. Zaczęła dyszeć ciężko,
przymykając powieki, gdy płomień między nimi zaczynał parzyć.
 Widzisz?  wyszeptała.  Myślę, że możesz być dla mnie
o rozmiar za duży.
183/272
Simon obniżył głowę i pocałował ją namiętnie. Jej usta rozgrze-
wały go słowami, które wypowiadały, i pieszczotami, które mu
dawały. Były miękkie i wilgotne, cudowne. A to jak drżały od jego
dotyku i ufnie się rozchylały, topiło mu serce.
 Boże, to uczucie, kiedy jestem w tobie...  wymruczał, wśl-
izgując się powoli w jej gorącą cipkę.  Widzisz?  powiedział,
wsuwając ręce pod jej ramiona, by utrzymać ją w idealnej pozycji.
 Mogę dotrzeć to twego najgłębszego miejsca  wszedł głębiej 
i rozciągnąć cię do granic...  Zrobił kilka okrężnych ruchów bio-
drami, by oszalała z rozkoszy.  Mam idealne proporcje, mogę zad-
bać o ciebie w każdy możliwy sposób.
 Rozumiem...  westchnęła.
Pozostał w środku, drażniąc i odkrywając różne wrażliwe
miejsca, rozkoszując się uczuciem jej miękkich, soczystych tkanek.
Nigdy wcześniej nie czerpał aż tak wielkiej przyjemność z seksu.
Nie sądził, że można cieszyć się z rozkoszy kobiety, jakby była jego.
Nie w zaborczy sposób, ale tak naprawdę.
Jak uprzednio, nieśpiesznie pracował biodrami, wchodząc
głęboko i powoli. Wstanie słońce, będzie musiała odejść, jej rodz-
ina będzie interweniować i ich wspólne chwile przeminą bez-
powrotnie. Był boleśnie świadomy tykania zegara, nawet
w chwilach cudownego uniesienia. Nie zamierzał jej zerżnąć, ile się
da. Nie chciał jedynie ulżyć swoim żądzom lub sprawić, że zapam-
ięta go ze względu na liczbę przeżytych orgazmów. Każdy
cokolwiek wart mężczyzna potrafi dać kobiecie orgazm.
Ale nie każdy potrafi się z nią kochać.
Chciał, żeby orgazmy rozrywały jej duszę. Chciał zatracić się
w niej, stać się jej częścią.
Simon schował twarz w jej pachnących włosach. Trzymał ją [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • metta16.htw.pl
  •