[ Pobierz całość w formacie PDF ]
świadczy o właścicielu, skoro jest w stanie nauczyć psa tak precyzyjnych reakcji na komendy.
Ale czy ta precyzja jest niezbędna domowemu kanapowcowi? Wzrastającą popularność
kursów szkolenia spowodowało kilka zjawisk:
1. Większa presja opinii publicznej na odpowiedzialność właścicieli zwierząt.
2. Wzrastająca aktywność antypsiego lobby.
3. Właściciele mają więcej wolnego czasu.
4. Styl życia powodujący powstanie coraz to większych problemów.
Bez wątpienia coraz większa liczba właścicieli psów decyduje się na udział w kursach
tresury i to jest pozytywne zjawisko. Konkursy posłuszeństwa i metody układania do nich
psów niewiele się przez lata zmieniły. Zawsze radzę właścicielom: Idz bez psa i popatrz na
czym to polega, jeśli tobie się nie będzie podobało, co tam robią, to jest niemal pewne, że nie
spodoba się też twojemu psu . Organizuje się tak wiele kursów, że sprawą właściciela
pozostaje właściwy wybór.
Wiele klubów i wielu treserów nawet nie pyta o to, jak na co dzień, w domowych
warunkach, zachowuje się pies. W rezultacie całe szkolenie opiera się na fałszywych
przesłankach, wysnutych z zachowania w nieznanych mu warunkach. Bywa, że przestraszony
i zrezygnowany pies uznaje, że nie ma innego wyjścia jak robić, co mu każą. Bywa też, że
Właściciel z psem, który - na co dzień łagodny - w pierwszym odruchu zareagował agresją,
musi opuścić kurs, gdzie nikt nie ma czasu i ochoty zastanawiać się nad przyczynami takiego
czy innego zachowania. Wielokrotnie opowiadali mi o tym moi klienci.
Muszę jednak przyznać, że moja opinia kształtowała się na podstawie znanych mi
7
przypadków psów z zaburzeniami zachowania. Nic nie wiem 6 tych tysiącach psów, które z
dużym sukcesem ukończyły różne kursy szkolenia. Rozumiem też problemy, jakie stwarza
obecność na kursie agresywnie reagującego psa. Trzeba uwzględnić interes wszystkich
uczestników kursu, a jeden niesforny wychowanek może sprawić, że pozostali też niczego się
nie nauczą.
Większość kursów tresury rozpoczyna się od nauki chodzenia przy nodze. Wszyscy
chodzą w kółko zgodnie z ruchem wskazówek zegara prowadząc psy przy lewej nodze. Z
punktu widzenia psa wygląda to tak, jakby psy pasły ludzi. W rezultacie ogony idą w górę,
psy przyjmują pozycję dominującą, rośnie hałas, gdyż wszystkie podkreślają głosem swoją
pozycję i zaczynają ciągnąć się na smyczy, bo przewodnik stada musi iść na przodzie.
Wystarczy zmienić kierunek ruchu na przeciwny wskazówkom zegara i przyspieszyć kroku, a
emocje opadają, gdyż wtedy psy idą po wewnętrznej, a ludzie przejęli rolę dominującą.
Poniżej zamieszczam kilka rad, które mogą być pomocne w pracy osobom
prowadzącym kursy tresury, zwiększając efektywność nauki na prowadzonych przez nich
zajęciach.
1. Początkujący treser nigdy nie powinien prowadzić zajęć z psami, które dopiero
zaczynają naukę. Może uważać się za eksperta w tresurze, ale nauczenie innych ludzi to
swego rodzaju sztuka i zdolności w tym kierunku nie przychodzą same z siebie, trzeba się
tego nauczyć. Lepiej, kiedy taki początkujący treser przez jakiś czas asystuje bardziej
doświadczonemu koledze, a potem prowadzi samodzielnie zajęcia dla bardziej
zaawansowanych uczestników. Zbyt często zdarza się, że najmniej doświadczeni treserzy
dostają pod opiekę najmłodsze, ale wymagające najbardziej doświadczonego nauczyciela psy.
2. Wszyscy członkowie początkującej grupy szkoleniowej powinni zaczynać zajęcia
tego samego dnia. To wcale nie jest dobrze, kiedy nowi uczniowie dołączają do grupy po
kilku zajęciach. Nowi uczniowie wymagają więcej uwagi, a kiedy tylko jeden instruktor
prowadzi zajęcia, zwykle nie ma na to czasu. Kiedy nawet znajdzie się czas na indywidualne
ćwiczenia, stawia to zapóznionych w niekorzystnej sytuacji psychicznej.
W bardzo krótkim czasie psy, spotykające się na kursie, formują coś w rodzaju własnej
hierarchii stada. Nie jest ona aż tak sformalizowana, jak w przypadku prawdziwego stada, ale
[ Pobierz całość w formacie PDF ]