[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- zapytała z troską.
Jared bez specjalnego entuzjazmu przyjrzał się
- Nie mogę zabronić wczasowiczom powrotu do
domu. przystojniakowi, tulącego rudą piękność.
- Szkoda. - Przydałby mu się fryzjer - mruknął i zabrał się
- Nie potrzebuję twojego współczucia - bruknął, do czytania.
wpychając ręce w kieszenie.
- Wiem. Najbardziej szkoda mi Kate. MyÅ›lÄ™, że Kate zeszÅ‚a z ostatniego stopnia kamiennych scho­
bÄ™dzie jej brakowaÅ‚o naszej wyspy. Szybko siÄ™ tu dów i zamarÅ‚a, wstrzymujÄ…c oddech. Po chwili oÅ›mieli­
zaadaptowała, nie? ła się zapalić latarkę. Jasny snop światła omiótł
niewielką komnatę. Nie stwierdziła śladów czyjejś
- W każdym razie nie narzeka już na brak klimaty­
obecności. Podniesiona na duchu, przywołała w pa-
zacji.
150 " PIRAT PIRAT " 151
mięci opis z dziennika Amelii i odnalazła metalowy wycofała się do drzwi, a kiedy poczuła je za plecami,
pręt umieszczony pod trzecim schodkiem, licząc od uspokoiła się nieco. Teraz dostrzegła, że żółta plama
dołu. Naciśnięty, poddał się zdumiewająco łatwo, jak wcale się nie porusza. Poświeciła dokładniej w to
świeżo naoliwiony. Po namyśle uznała, że było to miejsce i zobaczyła znajome, żółte pasy na czarnym
bardzo prawdopodobne. Najwidoczniej Jared często stroju płetwonurka.
korzystał z tego przejścia.
Reszta ekwipunku Jeffa Taylora leżała obok.
Z głębi ściany dobiegł metaliczny szczęk, a niewielki Kate nie czekała już dłużej. Wymknęła się do
jej fragment przekrÄ™ciÅ‚ siÄ™ powoli, odsÅ‚aniajÄ…c mroczny komnaty i nacisnęła prÄ™t. Zciana zamknęła siÄ™ z metali­
otwór. W piwnicznÄ… stÄ™chliznÄ™ wtargnÄ…Å‚ prÄ…d rzeÅ›­ cznym szczÄ™kiem. Dopiero kiedy przekroczyÅ‚a Å‚aÅ„cuch
kiego powietrza, a ciszÄ™ zmÄ…ciÅ‚ lekki plusk fali uderza­ i ruszyÅ‚a Å›cieżkÄ… do domu, byÅ‚a w stanie spokojnie
jÄ…cej o skaÅ‚Ä™. pomyÅ›leć. To, co zobaczyÅ‚a, nie podważaÅ‚o jej zaufa­
nia do Jareda, choć miała żal, że uparcie utrzymywał
Zwiatło prześlizgnęło się po ciemnej powierzchni
sprawę w tajemnicy. Nie zamierzała natomiast ufać
wody i powędrowało w prawo, wydobywając zmroku
ślepo innym, którzy byli w nią zamieszani.
niewielkie kamienne molo i zÅ‚ożonÄ… tam stertÄ™ karto­
nów. Kate zdecydowała się wejść głębiej, by dokładnie
obejrzeć pomieszczenie. Okazało się naturalną grotą, Jared zawahał się na ułamek sekundy, nim wszedł
utworzoną z zastygłej przed wiekami lawy. Tak jak do chłodnego holu. W nozdrza uderzył go apetyczny
opisywaÅ‚a Amelia, urzÄ…dzono tu niewielki porcik. Na aromat smażonych meksykaÅ„skich placuszków z na­
próżno jednak usiłowała dostrzec w kamiennej ścianie dzieniem. Nie jadł tacos od lat. Zapomniał już, jak
zarys wejścia łączącego go z morzem. W dzienniku nie to jest, kiedy przychodzi się po pracy do domu,
byÅ‚o wzmianki na temat drugiego mechanizmu. w którym kobieta czeka już z jedzeniem. Kate wy­
W każdym razie w tajnym porcie byÅ‚o wystar­ tknęłaby mu natychmiast, że jest nieznoÅ›nym mÄ™skim
czająco dużo miejsca, by zmieściła się tam zarówno tradycjonalistą.
szalupa z pirackiego statku, jak i motorówka. Podej­ Być może byÅ‚ to już ostatni domowy posiÅ‚ek. Jared
rzany towar mógł być składowany w głębi jaskini i na pomyślał smętnie, że jeśli nie zacznie działać, będą do
pomoście - z dala od niepowołanych oczu. końca życia skazani z Davidem na restauracyjny wikt.
Kate drgnęła, przejęta chłodem. Było w tym miejscu Zajrzał do kuchni, ale była pusta. Tylko na płycie
coÅ› niemiÅ‚ego, co sprawiÅ‚o, że zapragnęła jak najszyb­ pyrkotaÅ‚ parujÄ…cy garnek. Znudzona papuga czyÅ›ciÅ‚a
ciej wrócić na górę. Po raz ostatni oświetliła grotę, by pióra. Wrócił do holu i wtedy usłyszał głos Davida,
upewnić siÄ™, czy czegoÅ› nie przeoczyÅ‚a, i nagle serce dobiegajÄ…cy z gabinetu. Kate odpowiedziaÅ‚a mu Å‚ago­
skoczyło jej do gardła. W głębi dojrzała żółty błysk. dnym, miękkim tonem.
Wyobraznia podsunęła jej natychmiast wizjÄ™ zÅ‚o­ StanÄ…Å‚ w drzwiach, nie zauważony, i patrzyÅ‚. Oboje
czyńcy czającego się w mroku. Najszybciej jak mogła pochylali się nad biurkiem, oglądając rysunek, który
PIRAT " 153
152 " PIRAT
- Ona mówi, że za kilka dni wraca do Seattle.
David właśnie skończył. Za chwilę zrolował go i podał
- Tam jest jej dom, Dave.
Kate.
- Ale powiedziała, że bardzo jej się tu podobało.
- Naprawdę powiesisz go na ścianie, jak wrócisz do
Czy nie mógłbyś poprosić, żeby została?
domu? - zapytał, patrząc na nią wyczekująco.
- Wielu ludziom tu się podoba, ale w końcu
- Tak, oczywiście. Oddam go do oprawy. Aadnie
wyjeżdżają.
będzie wyglądał za szkłem i w czerwonej ramce.
- Założę się, że zostałaby, gdybyś ją poprosił
PowieszÄ™ go w salonie.
- upierał się David.
- Jak prawdziwy obraz? - Chłopiec był przejęty.
- Tak uważasz?
- Oczywiście. To jest prawdziwy obraz, podpisany
- Spróbuj, tato! Proszę cię.
przez artystę. I nigdy go nie sprzedam, choćby dawano
- Pomyślę o tym - uśmiechnął się Jared. - A na
mi za niego nie wiem jakÄ… sumÄ™.
razie idz umyć ręce. Za chwilę będzie kolacja.
- NaprawdÄ™?
- NaprawdÄ™.
Przed północą, zmęczeni tańcem, zeszli z parkietu.
Jared poczuł, jak wzruszenie dławi mu gardło. Już
Jared poprowadził Kate w pachnący mrok ogrodu.
miaÅ‚ siÄ™ odezwać, kiedy Kate odwróciÅ‚a gÅ‚owÄ™ i spoj­
Dręczył go dziwny, naglący niepokój.
rzała w jego kierunku. Wilgotny błysk w jej oczach
A wszystko z winy Kate. Przez cały wieczór była
powiedziaÅ‚ mu, że jest bliska Å‚ez. ZamrugaÅ‚a gwaÅ‚tow­
milczÄ…ca i markotna. Nie lubiÅ‚ takich nastrojów u ko­
nie, widząc, że się jej przygląda.
biet. Jako mężczyzna czuł się w obowiązku pocieszać
- Jestem - oznajmił, wchodząc do pokoju. Chciał
ją, tymczasem zupełnie nie wyczuwał, o co chodzi.
powiedzieć coś jeszcze, ale nie znajdował słów.
Chłodna nocna bryza, niosąca z sobą zapach
- Hej, Jared - odpowiedziaÅ‚a, przyciskajÄ…c rysu­
morza i aromat kwiatów, pomogła mu uspokoić
nek do piersi.
wzburzone myśli. Letty i David mieli rację, zostało
- Och, tato - ucieszył się David. - Zrobiłem rysunek
już mało czasu. Musi działać natychmiast, byle tylko
dla Kate, a ona mówi, że oprawi go i powiesi u siebie.
spokojnie i z rozwagÄ….
- Wiem, sÅ‚yszaÅ‚em. Kiedy bÄ™dziesz na niego pa­
W rezultacie oboje jednocześnie otworzyli usta.
trzyła, pomyślisz choć przez chwilę o nas, prawda?
- Jared, ja...
- zwrócił się do Kate.
- Wiesz, pomyślałem, że...
- Tak. - Zaczęła siÄ™ wycofywać do drzwi. - Prze­
- Przepraszam, przerwałem ci.
praszam, muszę sprawdzić, co z z moimi tacos.
- Nie szkodzi, mów pierwszy.
Jared podszedł do Davida.
Doszli już do drzwi bungalowu. Jared odchrząknął
- Co się stało, synu? - zapytał z troską, patrząc na
zmieszany.
smętną minę chłopaka.
PIRAT » 155
154 " PIRAT [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • metta16.htw.pl
  •