[ Pobierz całość w formacie PDF ]
fajna dyskoteka. Właśnie z niej wyszliśmy.
– Wspaniały pomysł! – wykrzyknął Ken szybko, aby rozładować tę
nieprzyjemną sytuację.
– Przyjdziesz i zatańczysz ze mną? – Sally zacisnęła dłoń na
ramieniu Kena.
– Oczywiście, że przyjdę, tylko najpierw dokończymy nasze
drinki.
– Pamiętaj, że obiecałeś! – Sally wstała usatysfakcjonowana i
zanim odeszła, pogłaskała Kena po głowie.
Cathy była wściekła. Ze złością patrzyła na siostrę, oddalającą się
w kierunku przyjaciół.
– Co za bezczelna gówniara! – powiedziała w końcu.
– Nie przejmuj się, Cathy! Ona jest po prostu pijana – powiedział
Ken pojednawczo. – Ale muszę przyznać, że niezły z niej numerek.
– W sam raz dla ciebie – zażartowała Cathy.
Ken roześmiał się i zapalił papierosa. Przynajmniej w jednym Sally
się przysłużyła – napięcie między nimi zniknęło i przegadali śmiejąc
się i żartując następne pół godziny. W końcu Ken zaproponował, żeby
poszli coś zjeść do hinduskiej restauracji.
– Myślałam, że wolisz dyskotekę.
– Cathy uśmiechnęła się
przewrotnie. – Ale chyba propozycja indyjskiego dania brzmi o wiele
lepiej!
– Po wysiłku za dwóch rzeczywiście brzmi o wiele lepiej –
roześmiał się Ken.
Kiedy po kilkunastu minutach weszli do restauracji, zajęte były
tylko dwa stoliki, mogli więc swobodnie wybierać. Podeszli do stolika
w końcu sali, oświetlonego łagodnym światłem tworzącym intymną
atmosferę.
– Na co masz ochotę? – zapytał Ken. Wyglądała wyjątkowo ładnie
w bladym świetle lampy.
Przez kilka sekund studiowała kartę, w końcu zdała się na gust
Kena. Kelner spisał zamówienie.
– Czy państwo życzą sobie coś do picia?
– Dwa razy cinzano z lemoniadą. – Ken spojrzał na Cathy, która z
aprobatą pokiwała głową.
Prawie godzinę siedzieli otuleni łagodnym światłem lamp, ciesząc
się dobrą muzyką, jedzeniem, piciem, a przede wszystkim sobą.
Kłopoty minionego dnia zdawały się nieważne. Byli szczęśliwi, że są
razem.
Gdy podano kawę, Cathy nagle przypomniała sobie pytanie, które
od dawna ją męczyło. Wydarzenia ostatnich dni spowodowały, że
zupełnie o nim zapomniała.
– Ken... – zawiesiła na chwilę głos. – Jest coś, o co już od dawna
chciałam cię zapytać.
Spojrzał na nią pytająco i wyjął z kieszeni papierośnicę. Zapalił
dwa papierosy i podał jej jeden.
– To nic takiego – kontynuowała – może nawet nigdy o tym nie
słyszałeś.
– No, wyduś to wreszcie z siebie! – Ken poczuł się niespokojny.
Cathy uważnie oglądała papierosa.
– Chodzi o to, że już od dłuższego czasu zastanawiam się, czy
wiesz cokolwiek o nieporozumieniach między naszymi rodzinami. –
Była zadowolona, że w końcu udało jej się to powiedzieć. Podniosła
głowę i spojrzała na Kena. Na jego twarzy malowała się powaga i
skupienie. Spojrzał jej prosto w oczy.
– Myślałem, że wiesz.
– Nie – zaprzeczyła. – Inaczej bym nie pytała.
Ken zaciągnął się papierosem i wypuścił duży obłok dymu prosto
w światło stojącej na stoliku lampki.
– To bardzo stara historia.
Cathy obserwowała go uważnie. Był zakłopotany.
– Odkąd sięgam pamięcią zawsze o niej wiedziałem. Tak
naprawdę, to właśnie ona była powodem, że tak długo zwlekałem,
zanim zdecydowałem się nawiązać znajomość z tobą. – Uśmiechnął
się na myśl o tym. – Podobałaś mi się od lat, ale myślałem, że
podzielasz uprzedzenia swojej rodziny.
– W końcu jednak twoja miłość do mnie okazała się silniejsza?
Roześmieli się oboje czując, że mogą o tym rozmawiać swobodnie.
– Można tak powiedzieć. – Wyglądał na zawstydzonego. – Krótko
mówiąc, mój dziadek uwiódł twoją babkę, matkę twego ojca, gdy jej
mąż był na wojnie. To było chyba w 1918 roku. Twój dziadek wrócił
do domu tuż przed porodem – przerwał i spojrzał na nią. – To nie jest
miła historia, Cathy.
– Mów dalej, chcę wiedzieć – powiedziała stanowczo.
– Zdaje się, że twój dziadek bił matkę twego ojca na jego oczach.
Zaraz potem urodziła. Dziecko było martwe.
Czuła, jak krew odpływa jej z twarzy.
– Po tym wszystkim w ich domu było piekło, a najbardziej
ucierpiały dzieci.
– Biedny ojciec. – Jej oczy zaszły łzami. – Ile on musiał
wycierpieć. Nic dziwnego, że tak nienawidzi nazwiska Dalrymple.
Ta opowieść wszystko wyjaśniła. Dziadek około czterdziestki zapił
się na śmierć. Ojciec nigdy o nim nie mówił, a gdy ktoś wspomniał
jego imię, jego oczy stawały się dziwne.
– Niezbyt piękna historia, co? – Ken pochylił się i spojrzał jej w
oczy. Pokręciła głową.
– Czy twój ojciec wie o nas? Czy o to chodzi? – zapytał z troską.
– Tak – odpowiedziała bardzo cicho.
– I nie pochwala tego? Przytaknęła milcząco.
– Cathy, nie mogę zmienić tego, co wydarzyło się w przeszłości.
Nie jestem za to odpowiedzialny. Twój ojciec nie powinien mnie
winić za błąd mojego dziadka.
Nagle poczuła pragnienie. Ken zamówił jeszcze dwie kawy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]