[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wytrzymałość. Stwierdził, że przynajmniej dom zbudowany był
solidnie. Z powodu rany w nodze nie mógł otworzyć drzwi
kopnięciem. Zresztą... Honey nie była kobietą, na której taki melo-
dramatyczny gest wywarłby wrażenie.
- Odchodzę, Honey - powiedział.
%7ładnej odpowiedzi.
- Powiedziałem, że odchodzę.
Nadal cisza.
S
R
- Nie pożegnasz się ze mną?
- %7łegnaj, Jesse - załkała.
- Jezu, Honey, nie wygłupiaj się. Otwórz drzwi. Porozmawiamy.
Usłyszał tylko płacz.
Jesse poczuł ucisk w gardle. Może to rzeczywiście nie najlepszy
moment? pomyślał. Mam co robić, a ona nie zostanie przecież w
sypialni przez cały dzień. Dopadnę ją, kiedy zejdzie na kawę.
Honey usłyszała, że Jesse utykając schodzi po schodach. A więc
jednak odchodzi, pomyślała. Weszła do łóżka i nakryła głowę kołdrą.
Nie chciała myśleć o niczym. Chciała tylko tarzać się w rozpaczy.
Powinna była wziąć to, co chciał jej dać; powinna poprzestać na tym,
że wpadałby do domu w przerwach między policyjnymi akcjami. To
lepsze niż nic; na pewno lepsze od tej pustki, która zapanuje tutaj po
jego odejściu.
Pomyślała jednak o godzinach, dniach i tygodniach, które
musiałaby spędzać w samotności, o wszystkim tym, co nie dawało jej
spokoju. Trudno. Nie może poprzestać na półśrodkach. Musi przyjąć
do wiadomości fakt, że Jesse dokonał już wyboru.
Honey nie zdawała sobie sprawy z upływu czasu. Nie widziała
zapadającego zmierzchu. Nie widziała nawet tego, że słońce zaszło i
świat pogrążył się w ciemności; całe jej życie było ciemne. Nie mogło
już być ciemniejsze.
Jesse czekał przez cały dzień na okazję porozmawiania z Honey.
Ugotował zupę pomidorową i upiekł grzanki z serem. Chciał zrobić jej
niespodziankę swymi kulinarnymi umiejętnościami. Skończyło się na
S
R
tym, że Jack pożarł wszystkie grzanki i swoją porcję zupy, komentując:
- Mama gotuje lepiej.
Gdy Jesse wytłumaczył Jackowi, że musi zostać z Honey sam na
sam, chłopiec z radością przystał na spędzenie nocy u kolegi.
- Czy to znaczy, że mama zgodziła się za ciebie wyjść? - zapytał.
- Jeszcze niecałkowicie ją do tego przekonałem - przyznał Jesse.
- Ale przekonasz?
- Na pewno będę próbował - odparł ponuro Jesse.
- Nie martw się - powiedział Jack, klepiąc Jesse'a po ramieniu. -
Myślę, że mama cię kocha.
Jesse wiedział już jednak, że sama miłość nie wystarczy, aby
Honey go poślubiła.
Jack opuścił dom póznym popołudniem. Jesse wszedł po cichu na
górę i przyłożył ucho do drzwi sypialni, nie usłyszał jednak żadnego
dzwięku. Uznał, że musi po prostu wytrzymać i przeczekać.
O dziesiątej wieczorem doszedł do wniosku, że Honey nie ma
zamiaru wyjść. Zapukał mocno do drzwi sypialni.
- W porządku, Honey, już dobrze. Wyjdz, porozmawiamy.
Usłyszał szelest pościeli, a potem stłumione pytanie:
- Jesse?
Po chwili otworzyły się drzwi. Honey miała zmierzwione włosy,
tak jak pierwszego ranka, kiedy Jesse przybył do Flying Diamond.
Wyglądała na zmieszaną. Zciągnęła mocniej pasek męskiego szlafroka,
który miała na sobie, i przytrzymała poły, żeby nie mogły się rozchylić.
- Jesse? - powtórzyła. - To ty?
S
R
- Oczywiście. Któż by inny?
- Myślałam, że wyjechałeś.
- Dlaczego, u diabła, miałbym to zrobić? - zirytował się Jesse.
Denerwowałem się przez cały dzień, pomyślał, a ona sobie po
prostu spała!
- Dobrze. Ucięłaś sobie drzemkę. Teraz możemy wreszcie
przeprowadzić tę rozmowę.
- Chcesz rozmawiać? - zapytała zaspanym głosem.
- Tak, na Boga, chcę! Czy wreszcie mnie wysłuchasz?
Jesse chwycił Honey za ramiona i potrząsnął.
W chwili gdy Honey poczuła dotyk Jesse'a, natychmiast obudziła
się do końca. To nie był sen; wyobraznia nie płatała jej figla.
Rozzłoszczony Jesse Whitelaw rzeczywiście nią potrząsał.
- Dobrze, Jesse - odparła. - O co ci chodzi?
W tym momencie oboje usłyszeli pukanie do drzwi. Rozległ się
znajomy głos:
- Honey? Jesteś w domu?
Dobry, stary Adam, pomyślała. Zawsze można na nim polegać.
Honey pobiegła na dół, jakby Jesse'a w ogóle przy niej nie było.
Otworzyła drzwi.
Adam wyglądał na zmęczonego. Honey unikała spojrzenia mu w
oczy, gdyż malowało się w nich nadal zbyt wiele bólu.
- Chciałem tylko zawiadomić cię, że znalazłem na swoim terenie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]