[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dziewczyny jak ty.
A skąd niby wiesz, co jest dla mnie odpowied-
nie, a co nie? Co ci o mnie naopowiadali?
54 Beverly Barton
Nikt mi nie musiał niczego opowiadać wyparł
się. Wystarczy dobrze ci się przyjrzeć. Nie trzeba
być geniuszem, aby odgadnąć, że jesteś... hm...
panienką z dobrego domu, a nie wytrawną pod-
rywaczką, za jaką chciałabyś uchodzić.
Jeśli mnie pamięć nie myli, wczoraj byłeś
innego zdania odrzekła, patrząc Brentowi wyzy-
wająco w oczy. Dałeś się nabrać, nie wypieraj się.
Dobrze wiesz, że gdyby nie Dana i Katie, zabrałbyś
mnie z sobą i przespał się ze mną.
Pewnie tak. No i co z tego? Nawet gdyby do
tego doszło, co by z tego wynikło? Obojętny seks
między dwojgiem ludzi, którzy przypadkowo się
spotkali. Nic więcej.
Zgoda. Rozumiem, co chcesz mi powiedzieć
odparła, przysuwając się do niego na siedzeniu.
Masz rację, skończyłam zaledwie dwadzieścia
jeden lat i w sprawach seksu nie mam żadnego
doświadczenia. Czy nie rozumiesz, że właśnie dlate-
go wybrałam ciebie? Od pierwszej chwili wiedzia-
łam, że nie znajdę lepszego nauczyciela. Chcę, żebyś
to ty wszystkiego mnie nauczył. Mam po dziurki
w nosie bycia grzeczną panienką z dobrego domu!
O rany, pomyślał Brent, to ci dopiero oświad-
czyny! Na chwilę odebrało mu mowę. Co ja mam
z tą dziewczyną zrobić? Przecież nie mogę jej
powiedzieć, że o niczym bardziej nie marzę jak
o tym, by przystąpić niezwłocznie do realizacji jej
planu. Muszę się pilnować, żeby nie stracić głowy.
Jenna 55
W okienku pojawiła się kelnerka, podając im
zamówioną colę i pojemnik z cebulowymi krążkami.
Popijali colę, podając sobie nawzajem do ust krążki.
Jenna powoli zaczęła się odprężać; twarz jej powese-
lała, a w kącikach ust pojawił się uśmieszek.
Mam propozycję odezwał się Brent. Poje-
dziemy do baru, ale mi obiecaj, że będziesz się
przyzwoicie zachowywać.
Obiecuję! Jesteś cudowny! wykrzyknęła Jen-
na, wpadając w podniecenie. Nie zrobię niczego,
czego ty sam nie chciałbyś zrobić.
Niech to szlag!
Czuła się cudownie w jego ramionach. Tańcząc
z Brentem w rytm powolnej, upajającej muzyki,
miała wrażenie, iż stapia się w jedno z tym silnym,
podniecającym mężczyzną. Brent początkowo za-
chowywał się z rezerwą, potwierdzając jej podej-
rzenie, że Flynt ostrzegł go, by trzymał się z daleka
od wypieszczonej córeczki Neldy Wilson. Ale ona im
pokaże! Nie pozwoli żeby ktokolwiek ani cokolwiek
pokrzyżowało jej upojne plany! Przez dwadzieścia
jeden lat potulnie czekała, nie śmiejąc przeciwstawić
się matce, ale od dziś nic jej już nie powstrzyma.
Rozwinie skrzydła i wyrwie się na swobodę. Po-
frunie razem z Brentem Jamesonem na księżyc!
Zarzuciła mu ręce na szyję, wspięła się na palce
i pocałowała go w usta. Niczym się nie krępując,
po środku parkietu, na oczach wszystkich. Nie
56 Beverly Barton
obchodziło jej, kto ją zobaczy ani co sobie o niej
pomyśli. Brent odwzajemnił pocałunek: w pierwszej
chwili delikatnie, lecz gdy Jenna powiodła czubkiem
języka po jego wargach, wpił się namiętnie w jej
usta. Przytulona całym ciałem do Brenta, czuła
pulsowanie jego nabrzmiewającego członka. Nie-
świadomie, instynktownie poddawała się władzy
zmysłów. Jęknęła cicho, domagając się, by prowa-
dził ją dalej i dalej.
Jakie było jej zdziwienie, kiedy zaledwie po paru
chwilach Brent gwałtownie się cofnął, wyzwolił z jej
ramion i podniósłszy głowę, zaczerpnął tchu.
Chodzmy odpocząć przy stoliku i napić się
czegoś zaproponował, wyprowadzając ją za rękę
z parkietu.
Poczuła się boleśnie odrzucona. Odwróciła się od
niego. Azy napłynęły jej do oczu. Jak mógł przerwać
coś tak cudownego? Czy to możliwe, by nic do niej
nie czuł? Opuściła parkiet, była jednak tak roz-
goryczona, że nie chciała na Brenta ani patrzeć, ani
z nim rozmawiać.
Muszę iść do toalety oświadczyła.
Brent skinął głową.
Ja tymczasem zamówię coś do picia odparł.
Usiadł przy stoliku i zamówił dwie lemoniady.
Kelnerka zdążyła przynieść napoje, Brent dopijał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]