[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pozwoliła Tylerowi wyprowadzić się z kościoła. Kiedy już byli na
zewnątrz, przystanął.
- Nie mogę cię stąd zabrać, póki chociaż nie rzucisz okiem na grób
mojego dziadka - powiedział. - Och, Eleno - dodał, kiedy zaczęła
protestować. - Ranisz moje serce. Musisz go obejrzeć, to duma mojej
rodziny.
Elena zmusiła się do uśmiechu, chociaż miała wrażenie, że żołądek
zamienił jej się w bryłę lodu. Może jeśli zadba o jego dobry humor,
wreszcie ją stąd zabierze.
- Dobrze - zgodziła się, ruszając w stronę cmentarza.
- Nie tędy. To tam. - I za chwilę Tyler sprowadzał ją na dół w stronę
starego cmentarza. - Nic się nie bój, serio, to tylko kawałeczek od
głównego przejścia. Popatrz, widzisz? -Wskazał na coś połyskującego w
świetle księżyca.
Elena aż sapnęła. Coś ją ścisnęło za serce. Wyglądało to tak, jakby
stała tam jakaś postać, wielkolud z okrągłą łysą głową. Elena wcale nie
chciała tam iść. Przerażały ją rozsypujące się granitowe nagrobki -
pomniki przeszłych stuleci. Jasne księżycowe światło rzucało dziwaczne
cienie, a wszędzie kryły się plamy nieprzeniknionego mroku.
- Na szczycie jest taka kula. Nie ma się czego bać - powiedział
Tyler, ciągnąc ją za sobą ścieżką w stronę połyskującego pomnika.
Wykonano go z czerwonego marmuru.
Summer & Polgara
ous
l
anda
sc
Wielka kula przypominała wschodzący, napęczniały księżyc. Ten
sam, który oświetlał ich z góry, równie biały jak dłonie Thomasa Fella.
Elena nie zdołała ukryć drżenia.
- Biedactwo, zmarzłaś. Trzeba cię jakoś rozgrzać - zatroskał się
Tyler. Elena usiłowała go od siebie odepchnąć, ale był zbyt silny. Objął
ją ramionami i przyciągnął do siebie.
- Tyler, chcę już jechać. Chcę stąd iść, teraz...
- Jasne, kochanie, pójdziemy - powiedział. - Ale najpierw trzeba cię
troszkę rozgrzać. Jej, ależ zmarzłaś.
- Przestań! - Kiedy ją obejmował, najpierw tylko ją to denerwowało,
ale teraz z przerażeniem poczuła jego dłonie na swoim ciele, szukające
skrawków gołej skóry.
Elena jeszcze nigdy w życiu nie znalazła się w sytuacji, w której nie
mogła liczyć na pomoc z zewnątrz. Próbowała obcasem pantofla trafić
go w stopę, ale zdążył ją cofnąć.
- Zabierz te ręce!
- Daj spokój, Eleno. Nie bądz taka. Po prostu chcę, żeby ci się
zrobiło trochę cieplej...
- Puszczaj! -wykrztusiła. Próbowała się wyrwać z jego uścisku.
Tyler potknął się, a potem runął na nią, przygniatając do bluszczu i
chaszczy płożących się po ziemi. Elena jęknęła z rozpaczą. - Tyler,
zabiję cię. Mówię serio. Złaz ze mnie.
Próbował się z niej zsunąć i nagle zaczął się śmiać. Był ciężki i
prawie nie mógł się ruszać, jakby stracił kontrolę nad ciałem.
- Och, daj spokój, Eleno. Nie wściekaj się. Tylko cię rozgrzewałem.
Rozgrzewałem Elenę, Księżniczkę Lodu... Cieplej ci teraz, prawda?
A potem poczuła jego usta, gorące i wilgotne, na swojej twarzy. Nadal
przyciskał ją do ziemi, a jego wilgotne pocałunki przesuwały się w dół
po jej szyi. Usłyszała odgłos rozdzieranego materiału.
- Ups - wymamrotał Tyler. - Przepraszam za to. Elena wykręciła
głowę w bok i trafiła ustami na dłoń
Tylera, niezgrabnie głaszczącą ją po policzku. Ugryzła ją, głęboko
zatapiając zęby. Z całej siły. Poczuła krew i usłyszała, pełen bólu krzyk
Tylera. Wyrwał rękę.
- Hej! Mówiłem, że przepraszam! - Tyler spojrzał z
Summer & Polgara
ous
l
anda
sc
niezadowoleniem na ranę. A potem pociemniał na twarzy i zacisnął dłoń
w pięść.
No to po mnie, pomyślała Elena dziwnie spokojnie. Oberwę i
zemdleję albo mnie po prostu zabije. Przygotowała się na cios.
Stefano opierał się chęci powrotu na cmentarz. Wszystko w nim
krzyczało, żeby tego nie robić. Ostatnim razem był tu tej nocy, kiedy
zaatakował starego włóczęgę.
Na samo wspomnienie znów ścisnęło go w środku z przerażenia.
Mógłby przysiąc, że nie opróżnił tego starego człowieka pod mostem. Ze
nie zabrał mu dość krwi, żeby go skrzywdzić. Ale wszystko tego
wieczoru, kiedy rozeszła się fala mocy, było jakieś mętne i niejasne. O
ile w ogóle była tam fala mocy. Być może tylko to sobie wyobraził albo
sam był sprawcą wydarzeń. Dziwne rzeczy się zdarzają, kiedy potrzeby
wymykają się spod kontroli.
Zamknął oczy. Kiedy usłyszał, że włóczęga trafił do szpitala, bliski
śmierci, przeżył szok. Jak to możliwe, że pozwolił sobie stracić
panowanie? %7łeby prawie zabić! Przecież nie zabił nikogo od czasu...
Nie chciał o tym myśleć.
Teraz, stojąc przed bramą cmentarza w mroku północy, niczego nie
chciał bardziej jak odwrócić się i odejść. Wrócić na bal, gdzie zostawił
Caroline - gibkie, opalone stworzenie, które było przy nim bezpieczne,
ponieważ nic dla niego nie znaczyło.
Ale nie mógł wrócić, bo była tu Elena. Wyczuwał ją i wiedział, że jest
przygnębiona. Elena miała kłopoty, więc musiał ją odnalezć.
Był w połowie drogi na wzgórze, kiedy dostał zawrotów głowy.
Zatoczył się i ruszył w stronę kościoła, bo była to jedyna rzecz, na której
mógł skupić wzrok. Fale szarej mgły zaczęły mu przepływać przed
oczami, ale próbował iść przed siebie. Słaby, czuł się taki słaby. I
bezradny wobec niesamowitej siły tego zamroczenia.
Musiał... iść do Eleny. Ale nie miał siły. Nie mógł być taki... słaby.
Jeśli ma pomóc Elenie, musi iść...
Stanął w wejściu do kościoła.
Elena zobaczyła księżyc nad ramieniem Tylera. Pomyślała, że to
ostatni widok, jaki zobaczy w życiu. Krzyk zamarł jej w gardle,
zduszony strachem.
Summer & Polgara
ous
l
anda
sc
A potem coś złapało Tylera i rzuciło nim o nagrobek jego dziadka.
Tak to wyglądało w oczach Eleny. Przeturlała się na bok, z trudem
łapiąc oddech, jedną dłonią podtrzymując podartą sukienkę, drugą
szukając jakiejś broni.
Nie potrzebowała jej. W ciemności coś się poruszyło i zobaczyła, kto
ściągnął z niej Tylera. Stefano Salvatore. Ale to był Stefano, jakiego
nigdy jeszcze dotąd nie widziała. Twarz o szlachetnych rysach pobielała
w zimnej furii, a w zielonych oczach lśniło mordercze światło. Nawet
[ Pobierz całość w formacie PDF ]