[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sugerowało, że są dwórkami. Celaena wycofała się z balkonu, gdy zatrzymały się przy
pobliskiej fontannie.
Ze swojego miejsca na tyłach balkonu Celaena widziała, jak kobieta w czerwieni
przesuwa ręką po spódnicy.
- Powinnam była założyć swoją nową, białą suknię - powiedziała to na tyle
głośno, że z pewnością słyszeli to wszyscy w Rifthold. - Dorian lubi biały - wyprostowała
fałdę na materiale. - Ale jestem pewna, że wszystkie zakładają białe suknie.
- Może pójdziemy Cię przebrać, milady? - Zapytała jedna z blondynek.
- Nie - warknęła kobieta. - Ta sukienka jest w porządku. Stara i brudna, ale jest.
- Ale... - powiedziała druga blondynka, ale zamilkła, gdy spojrzała na nią
ciemnowłosa. Celaena zbliżyła się do balustrady i przyjrzała się czerwonej sukni. Sukienka
wyglądała na nową.
- Niedługo Dorian poprosi mnie o prywatne spotkanie - Celaena wychylała się
przed balustradę. Strażnicy obserwowali trzy kobiety, skupieni na nich całkowicie. - Choć
martwię się, iż Perrington będzie przeszkadzał w zalotach. Mimo to i tak uwielbiam go a
zaproszenie mnie tutaj. Moja matka na pewno skręca się teraz w grobie - urwała a następnie
powiedziała. - Zastanawia mnie, kim ona jest.
- Twoja matka, milady?
- Dziewczyna, którą książę sprowadził do Rifthold. Słyszałam, że pojechał po nią
aż do Erilea i że jechała do miasta na szlacheckim koniu. Nic więcej nie słyszałam. Nawet jej
imienia.
Kobiety podążyły za swoją panią, wymieniając zirytowane spojrzenia, co
sugerowało, iż rozmowa na jej temat odbyła się wiele razy.
- Nie muszę się martwić - powiedziała kobieta.  Nierządnica7 księcia nie będzie
dobrze przyjęta.
Jego co?!
Panie zatrzymały się pod balkonem, mrugając zalotnie.
- Potrzebuję fajkę - mruknęła, pocierając skronie. - Czuję, że zaczyna mnie boleć
głowa.
Celaena uniosła brwi.
- Niezależnie od tego - kobieta ruszyła dalej - będę musiała się pilnować. Może
nawet...
TRZASK!
Kobiety krzyczały, strażnicy rozbiegli się celując kuszami w różne strony. patrząc
w niebo, a Celaena szybko się wycofała, by jej nie widzieli. Doniczka nie trafiła.8 Tym razem.
Kobieta zaklęła tak barwnie, że Celaena zacisnęła dłoń na ustach, by nie parsknąć
śmiechem. Służki gruchały, otrzepując suknię i zamszowe botki swej pani z mokrej ziemi.
- Milcz! - Syknęła. Strażnicy mądrze się wycofali i zachowali kamienne twarze. -
Bądzcie cicho i chodzcie!
Kobiety pobiegły za swą panią, a nierządnica księcia wkroczyła do komnaty i
wezwała sługi, by ubrali ją w najlepszą suknię, jaką mogli znalezć.
TAUMACZENIE: Klaudia
7SPAOC, SUKO./ Klaudia
8Wielka szkoda& Mogła wziąć drugą i rzucić jeszcze raz :D/ Klaudia
Rozdział 9
Celaena stała przed różanym lustrem z uśmiechem na ustach.
Przebiegła dłonią wzdłuż sukni. Koronka koloru białej morskiej piany kwitła na
rozległym dekolcie, przechodząc w jedwabną proszkową zieleń oceanu na jej piersiach. Czerwona
przepaska pokrywała talię, tworząc kontrast między stanikiem a spódnicą. Wzory jasnozielonych
perełek, haftowanych spiralami i pnączami przez całą szerokość sukni oraz barwione szwy
rozciągnięte wzdłuż żeber. Schowany wewnątrz stanik był małym prowizorycznym sztyletem ze
spinki, choć wbijał jej się bezlitośnie w piersi. Uniosła ręce, aby dotknąć skręconych i podpiętych
włosy.
Nie wiedziała, co ma teraz zrobić, kiedy była ubrana, zwłaszcza gdy musiała się
przebrać przed konkursem, ale....
Spódnice zaszeleściły w drzwiach. Celaena podniosła wzrok i w odbiciu zauważyła
Philippę która weszła za nią. Zabójczyni próbowała się nie skrzywić, ale jej się nie udało.
- Szkoda, że jesteś tym, kim jesteś - powiedziała Philippa, odwracając Celaenę do
siebie. - Nie zdziwiłabym się, gdyby udało ci się namówić jakiegoś lorda do małżeństwa. Może
nawet Jego Wysokość, jeśli byłabyś wystarczająco urocza - poprawiła zielone fałdy sukni
Celaeny, i uklękła, zaczynając szczotkować rubinowe pantofle dziewczyny.
- Cóż, wydaje mi się, że plotki już to rozważają. Usłyszałam dziewczynę mówiąca, że
książę przyprowadził mnie tutaj, aby mnie uwieść. Myślałam, że całe królestwo wie o tych
zawodach.
Philippa zaczerwieniła się.
- Jakiekolwiek pogłoski słyszałaś, wszystko pójdzie w zapomnienie już za tydzień -
musisz po prostu poczekać. Pozwól mu znalezć nową kobietę, która polubi i znikniesz z
podszeptów ludu. - Celaena wyprostowała się, kiedy Philippa złapała zbłąkane kosmyki jej
włosów. - Och, to nie miało na celu cię obrazić, słońce. Piękne panienki zawsze są wiązane z
Księciem - powinnaś być zaszczycona, że jesteś wystarczająco atrakcyjna, aby zostać jego
kochanką.
- Wolałabym w ogóle nie być postrzegana w ten sposób.
- Lepsze to niż jako zabójczyni, na którą stawiam.
Spojrzała na Philippę a potem się zaśmiała.
Philippa pokręciła głową.
- Twoja twarz jest znacznie ładniejsza, kiedy się uśmiechasz. Wygląda nawet trochę
dziewczęco. Znacznie lepiej niż ten wieczny grymas.
- Tak - przyznała Celaena. - Możesz mieć rację. - Chciała usiąść na fiołkowo-
różowym otomanie.
- Ach! - powiedziała Philippa i Celaena zamarła w pozycji stojącej. - Pognieciesz
tkaninę.
- Ale nogi mnie już bolą w tych butach - skrzywiła się żałośnie. - Nie możesz mnie
prosić, abym stała cały dzień.
- Tylko kiedy ktoś mi powie, jak pięknie wyglądasz.
- Nikt nie wie, że jesteś moją służąca.
- Och, oni wiedzą, że zostałam przydzielona do kochanki księcia zabranej do
Rifthold.
Celaena przygryzła wargę. Czy to dobrze, że nikt nie wiedział, kim naprawdę jest?
Co by pomyślała o niej konkurencja? Może tunika i spodnie byłyby lepsze.
Celaena chciała unieść rękę, aby podrapać się w swędzący policzek, ale Philippa
uderzyła ją.
- Zniszczysz swoje włosy.
Drzwi do jej mieszkania otworzyły się z hukiem, a następnie usłyszały znajome
warknięcie i zakończyły temat. Patrzyła w lustrze, jak Chaol pojawił się w drzwiach, dysząc.
Philippa dygnęła.
- Ty - zaczął, a potem zatrzymał się kiedy Celaena spojrzała na niego. Zmarszczył
brwi, gdy jego wzrok wędrował wzdłuż jej ciała. Jego głowa pochyliła się i otworzył usta, jakby
chciał coś powiedzieć, ale tylko pokręcił głową i się skrzywił. - Na górę. Teraz.
Dygnęła, patrząc na niego spod wachlarza rzęs.
- Gdzie, powiedz proszę, idziemy?
- Och, nie wdzięcz się do mnie - złapał ja za ramię i wyprowadził z pokoju.
- Kapitanie Westfall! - skarciła go Philipa. - Jej suknia wyciera podłogę. Przynajmniej pozwól jej
podnieść spódnicę.
Faktycznie jej suknia szorowała podłogę, a obcasy niemiłosiernie obcierały, ale nic
nie powiedziała, kiedy wyciągnął ją na korytarz.
Uśmiechnęła się do strażników pod jej drzwiami, a potem wybuchła śmiechem, kiedy
wymieniali między sobą spojrzenia.
Kapitan chwycił ją mocniej, aż zabolało.
- Pośpiesz się  powiedział. - Nie możemy się spóznić.
- Być może gdybyś ostrzegł mnie wcześniej, ubrałabym się szybciej i nie musiałbyś
mnie ciągnąć! - Trudno jej było oddychać przez gorset, który zgniatał jej żebra.
Kiedy przebiegli przez długie schody, podniosła rękę do włosów aby upewnić się, że
jej fryzura jest nadal w dobrym stanie.
- Byłem zamyślony. Masz szczęście, że jesteś ubrana, chociaż wolałbym, żebyś
nosiła coś nieco mniej... plisowanego, kiedy zobaczysz króla. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • metta16.htw.pl
  •