[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pieprzyk. Nie wiedział, co robić. Nie może przecież wyznać prawdy
siostrze Lucy. Wystarczy, że Stephie postąpiła z nią bardzo niegrzecznie.
- Ellen - powiedział, patrząc poważnie na dziewczynę.
- Tak, Mike.
- Chcesz, żebym zamówił ci taksówkę?
- Myślałam, że ci się podobam - westchnęła, puszczając jego rękę.
- Owszem. Bardzo mi się podobasz. Dlatego właśnie chcę cię
odesłać do hotelu.
101
R S
Wybiegł do przedpokoju, by zatelefonować. Obawiał się, że
dziewczyna zacznie protestować. Jak na złość najbliższa wolna taksówka
znajdowała się ładnych parę kilometrów od jego budynku. Z przerażeniem
pomyślał, że jeszcze przez jakiś czas będzie musiał bawić swego gościa
rozmową.
Wrócił do pokoju i usiadł naprzeciwko.
- Mam nadzieję, że zostaniemy przyjaciółmi. Wiem, że przyjechałaś
tutaj, żeby porozmawiać z Lucy i nie chciałbym ci przeszkadzać.
Uśmiechnęła się lekko.
- Liczyłam na twoją pomoc. Mike rozłożył ręce.
- Obawiam się, że nie będę w stanie ci pomóc - stwierdził. - Lucy nie
chce mnie widzieć.
Usłyszeli dzwonek domofonu. Taksówkarz czekał już na dole. Ellen
zapięła guziki. Zaczęła się zbierać. Mike pomógł jej włożyć żakiet.
- Cieszę się, że nie jesteś już moim szwagrem - powiedziała w
przedpokoju i pocałowała go w oba policzki.
Mike dotknął rozpalonej skóry.
- Mam nadzieję, że nie zrobiłem na tobie złego wrażenia.
Pokręciła stanowczo głową.
- Wręcz przeciwnie. Ludzie w Stanach są zupełnie inni niż na starym
kontynencie. Jestem tu sama. Będę potrzebowała przyjaciela.
Pocałowała go ponownie. Tym razem w same usta.
- Do widzenia. Zadzwonię do ciebie jutro.
- Tak, oczywiście, zadzwoń - wymamrotał pod nosem Mike.
Tego mu tylko brakowało! Nowe kłopoty z siostrą Lucy!
102
R S
ROZDZIAA 8
Lucy pojechała nie do hotelu, w którym dla pozoru wynajęła pokój,
ale do własnego mieszkania. Drzwi otworzył znajomy strażnik. Przyjrzał
się jej uważnie i spytał:
- Czym mogę pani służyć?
Lucy potrząsnęła głową. Na moment zapomniała, że jest wciąż
przebrana za Ellen.
- A... Nazywam się Ellen Warner. Jestem siostrą Lucy - wyjaśniła.
Allan skinął uprzejmie głową.
- Wobec tego zadzwonię do niej i uprzedzę o pani wizycie.
Lucy machnęła ręką.
- Niestety, siostry nie ma w domu. Zostawiłam ją na przyjęciu. -
Sięgnęła do torebki. - Proszę, tutaj są klucze.
Strażnik spojrzał na nią raz jeszcze i... uśmiechnął się szeroko.
- W zasadzie powinienem zachować ostrożność, ale jest pani bardzo
podobna do siostry - powiedział.
Lucy chrząknęła.
- Wyglądamy tak samo, ale nie jesteśmy takie same. Na przykład
moja siostra szaleje na przyjęciu, a ja mam ochotę się przespać.
Strażnik spoważniał i usunął się jej z drogi.
- Ależ oczywiście, proszę pani.
Lucy szła już w stronę windy, gdy usłyszała za sobą znajome głosy.
Pomyślała, że nadarzyła jej się jeszcze jedna znakomita okazja, by
sprawdzić, jak zostanie przyjęta jako Ellen.
103
R S
- Dobry wieczór paniom - powiedział strażnik. - Jak dzisiejsze
bingo?
- Coś strasznego - stwierdziła Clara Ponds. - Powinnyśmy zaprzestać
tego procederu - zwróciła się do przyjaciółki. - To przecież hazard!
- Nic podobnego - uspokajała ją Eunice Blanford. - Pieniądze, które
przegrywamy, pozostają w parafii. Proboszcz rozdaje je biednym.
- Jeszcze kilka takich przegranych jak dzisiejsza, a same będziemy
się musiały do niego zwrócić po pomoc - odcięła się Clara.
Starsze panie podeszły do windy. Pulchniejsza zmierzyła Lucy
uważnym spojrzeniem. Przez moment zastanawiała się, czy zwrócić się do
dziwnie znajomej postaci, jednak jej towarzyszka okazała się szybsza i
znacznie bardziej bezpośrednia.
- Cześć, Lucy - powiedziała. - To ty? Lucy potrząsnęła lekko głową.
- Dobry wieczór. Jestem siostrą Lucy. Nazywam się Ellen Warner.
- Ciekawe - mruknęła Eunice. - Lucy nigdy nie mówiła, że ma
siostrę.
Dziewczyna rozpromieniła się na te słowa.
- Ach, wobec tego jesteście panie dobrymi przyjaciółkami Lucy. Tak
się cieszę! Mam już dość tych wszystkich mężczyzn na przyjęciach.
Clara zrobiła niewyrazną minę.
- Tak, no cóż - westchnęła, jak zawsze szczera, Eunice - zdaje się, że
Lucy boczy się trochę na nas za tę historię z policją.
Dziewczyna nadstawiła uszu. Interesowało ją to, jak obie panie
przedstawią swój udział w wydarzeniach sprzed ponad tygodnia.
- Jaką historię? - spytała niewinnie.
Clara nie wytrzymała i włączyła się do rozmowy:
104
R S
- Przecież ją przeprosiłyśmy! - krzyknęła. - Nie powinna się na nas
gniewać! Chodziło nam wyłącznie o jej dobro!
Eunice uciszyła przyjaciółkę i wyjaśniła pokrótce, co się stało. Lucy
kiwała głową.
- Tak, moim zdaniem siostra powinna być paniom wdzięczna. Były
mąż rzeczywiście mógł chcieć się zemścić. Tyle teraz czytuje się o
podobnych historiach w gazetach.
- Właśnie - zgodziła się Clara. - To przecież moje słowa. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • metta16.htw.pl
  •