[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wyjdzie z tego.
- To dobrze - rzekł Rourke i dodał: - Dziękuję, wiem, że próbowałaś. Nie jestem na ciebie
zły, naprawdę. Zrobiłaś tyle, ile mogłaś.
Przez chwilę nic nie mówiła. Potem oznajmiła:
- Widziałam Chambersa. Nic mu nie jest. Nie dawali mu żadnych środków uspokajających
ani nic takiego. Z Chicago leci samolot po ciebie. Chambersa też chcą zabrać. Generał Warakow
chce zobaczyć was obu. W zasadzie macie szczęście, Warakow to dobry człowiek. Będzie bardziej
przystępny od Karamazowa.
- Tak, prawdziwi szczęściarze - powiedział John nie próbując kryć goryczy w głosie.
- Przyniosłam ci cygaro - jej twarz rozjaśniła się. Podała mu je, a potem sięgnęła do prawej
kieszeni spódniczki i wyjęła swoje papierosy i zapalniczkę. Zapaliła Rourke'owi cygaro, potem
sobie papierosa. Usiadła na łóżku obok niego.
167
- John ? - Nie jesteś już w CIA, prawda ?
- Mówiłem ci, że nie. Teraz obchodzi mnie tylko jedno: odnalezć żonę i dzieci.
- Opowiedz mi o nich, o wszystkich.
- Po co ?
- Po prostu opowiedz mi o nich, proszę - powiedziała szeptem. Rourke spojrzał na nią,
zatopił wzrok w jej błękitnych oczach, podziwiał nadzwyczajny profil twarzy.
Zaciągnął się dymem z cygara, mówiąc:
- Cóż, mój syn, Michael, ma sześć lat: przemądrzały, niezależny młody chłopak, ale ty byś
powiedziała - świetny mały mężczyzna. Annie, moja córka, ma dopiero cztery: ucieszna, czasem
zaskakująca, piękna jak jej matka. Czasami potrafi doprowadzić cię do szaleństwa.
- Jaka jest twoja żona ? - pytała Natalia.
- Sarah jest ciemnowłosa. Jest brunetką, tak myślę. Ma inne włosy niż ty. I szaro - zielone
oczy. Jest inteligentna, bardziej niż ja. Co ja mówię, jest więcej niż inteligentna. Ma szerokie
horyzonty... jest...
- Bardzo ją kochasz ?
- Rozmawialiśmy już o tym, czyż nie ?
- Daj mi szczerą odpowiedz na jedno pytanie - powiedziała.
- Dobrze, jeśli tylko potrafię - odrzekł Rourke obserwując koniuszek cygara, nie mając
ochoty patrzeć na Natalię.
- Jeśli nigdy nie spotkałbyś Sarah, nie miałbyś Michaela i Ann... czy wtedy...ach, nieważne,
John. - I zaczęła podnosić się z łóżka.
Rourke położył lewą rękę na jej przedramieniu, jego dłoń zsunęła się z jej dłoni.
- Może jestem szalony... - powiedział siląc się na uśmiech.
- Nie - odrzekła cicho. Spojrzała w kierunku drzwi i podciągnęła szybko spódniczkę na
prawej nodze. Rourke zobaczył mały pistolecik COP, 357 Magnum, z nierdzewnej stali,
przymocowany bandażem do uda. Rozwiązała bandaż i wepchnęła pod poduszkę. Zważyła broń w
dłoni i wymierzyła w niego.
- John, twoja i Rubensteina broń jest w biurze mojego męża. On dowiedział się o
planowanym na dzisiejszy wieczór ataku na bazę. Mamy szpiega w organizacji Chambersa w
Teksasie. Władimir przygotowuje w związku z tym uderzenie neutronowe, a pózniej Chambers i ty
odlecicie do Chicago. Nigdy nie odnajdziesz żony i dzieci. Rubensteina zmuszą do mówienia, a
kiedy się okaże, że nic nie wie, zabiją go. Nie uciekłbyś stąd bez prezydenta, prawda?
- Szczerze ? - spojrzał jej w oczy.
- Wiem, że nie. Jeśli pomogę ci wydostać się stąd, razem z Chambersem i Paulem, czy
obiecasz mi jedną rzecz? %7łe nie zabijesz nikogo, jeśli nie będziesz do tego zmuszony?
- Obiecuję - odpowiedział Rourke.
- To dotyczy też Władimira. Nie zabijesz go, chyba, że w obronie własnej?
- Kochasz go? - zapytał
- Nie wiem - powiedziała stanowczo. - Przygotuj się, sprowadzę strażnika do środka.
Wstała i podeszła do drzwi, odgarniając włosy z twarzy. Zastukała w drzwi mówiąc po
rosyjsku:
- Kapralu, proszę do środka. Ten więzień miał broń, rozbroiłam go. Proszę wejść i
asystować mi.
Drzwi otwarły sią i młody kapral powiedział:
- Już jestem, towarzyszko kapitan. - Przekroczył próg. Gdy mijał ją, uderzyła go
zaciśnieętym w prawej dłoni pistoletem COP w kark. Rourke zrobił krok do przodu i chwycił
młodego żołnierza, zanim ten uderzył o podłogę, a potem zaciągnął go na łóżko. Podczas gdy
odbierał mu broń i wiązał go żołnierskim pasem od spodni, dziewczyna stała przy drzwiach na
czatach. John powiedział do niej:
- Jak masz zamiar wyjść z tego cało?
- Nie martw się o mnie. Najpierw uwolnimy Chambersa, a potem wydostaniemy Paula.
Zorganizowałam już to, że przetransportowano wasze motocykle i wyposażenie do jednej z wind,
których używa się do wynoszenia samolotów na pas startowy. Czeka tam jedna z maszyn,
zatankowana i gotowa do startu. Potrafisz ją poprowadzić?
- Jeśli tylko przyrządy nie są opisane po arabsku, poradzę sobie. Dlaczego to robisz ?
Spojrzała na niego mówiąc:
- Dałam słowo. Dotrzymam go, tak jak ty.
Nic nie odpowiedział sprawdzając karabin nieprzytomnego strażnika, ale zauważył, że
dziewczyna uśmiecha się.
ROZDZIAA XLII
Rourke posuwał się przy podstawie schodów, dziewczyna za nim. W tym miejscu holl był
zaciemniony. Zwiatło padało ze szczytu schodów, gdzie znajdowało się główne piętro
podziemnego kompleksu. Chambers przetrzymywany był właśnie tam. Dwóch strażników stało
przed drzwiami, trzeci był w środku, by zapobiec próbie samobójstwa. Na tym piętrze, pod pasem
startowym i podziemnymi hangarami, znajdowało się skrzydło szpitalne i biuro Karamazowa.
John wytłumaczył Natalii, że musi stawić czoła jej mężowi, by powstrzymać go przed użyciem
przeciw atakującym broni neutronowej. Kiedy już odleci z Chambersem, będzie mógł
skontaktować się z siłami Stanów Zjednoczonych na ziemi i ostrzec ich, że atak może zostać
odwołany, ponieważ prezydent jest wolny.
Spojrzał w górę, zobaczył obute nogi strażnika i cofnął głowę sygnalizując dziewczynie, by
była ostrożna. Natalia przysunęła się do podstawy schodów, wygładziła bluzkę i ukryła za
spódnicą pistolecik COP. Zaczęła wchodzić po stopniach. Rourke trzymał się z tyłu. Słyszał
urywki krótkiej rozmowy prowadzonej po rosyjsku, a potem szuranie butów i głośny łomot.
Wyskoczył zza rogu i spostrzegł w połowie schodów staczające się ku niemu ciało rosyjskiego
wartownika. Zciągnął mężczyznę na dół klatki schodowej, odebrał mu AK-47 i - kiedy zaczynał go
krępować zdał sobie sprawę, że strażnik ma złamany kark. Ten człowiek nie żył.
John wszedł na schody. Natalia stała trzy stopnie poniżej szczytu i obserwowała korytarz.
Rourke zatrzymał się stopień niżej, mówiąc:
- On nie żyje. Ty to zrobiłaś ?
Jej twarz nie wyrażała żadnych uczuć. Potem kąciki ust opuściły się i powiedziała:
- Musiałam. Zorientował się, że coś jest nie tak.
- I miał rację - odparł oglądając się w dół.
- Gdzie trzymają Chambersa ? Gdzieś tutaj ?
- Za rogiem.
John zdawał sobie sprawę, że będzie zmuszony obezwładnić wartowników pod drzwiami,
jeśli Natalii nie uda się tego zrobić swoim sposobem. Najbardziej jednak martwił go strażnik
wewnątrz celi. Domyślał się, że był nie tylko po to, by przeciwdziałać próbie samobójstwa, ale
miał rozkaz zabić Chambersa w przypadku, gdyby ktoś próbował go oswobodzić.
Rourke położył się na schodach i z poziomu podłogi obserwował odchodzącą hallem
Natalię. Zauważył, jak skręca za róg. Nie widział nikogo więcej i nic nie słyszał, więc podniósł się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]