[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przybiegłam - wysapała Wilma.
Widać było, że się spieszyła. Bluzkę miała krzywo zapiętą, jeden but
Czarny, a drugi brązowy. Serce Claire otworzyło się przed kobietą, która tak
bardzo troszczyła się o Sarge'a. Może i była bezceremonialna i uszczypliwa,
ale za to umiała kochać.
- Usiądz, Wilmo. - Claire pokazała na krzesło obok siebie. Gdy tak się
stało, Claire ujęła jej drżące ręce. - Znasz Sarge'a, to twarda sztuka. Jestem
pewna, że wszystko będzie dobrze.
- Jeśli wszystko się dobrze skończy, powiem mu, co myślę o straszeniu
mnie - odparła.
Zerwali się na równe nogi, kiedy lekarz George Wilburn wszedł do
poczekalni.
- I co z nim, doktorze? - spytała Claire.
127
RS
- Stan stabilny. - Odpowiedzią było zbiorowe westchnienie ulgi. -
Przyznał się, że zjadł mało na śniadanie, potem pojechał na rehabilitację.
wiczenia na pusty żołądek obniżyły mu poziom cukru do krytycznego sta-
nu. Zatrzymamy go na noc na obserwacji, ale myślę, że to tylko formalność.
- Możemy go zobaczyć? - spytał Joshua.
- Krótko - odparł lekarz. - Nie należy go męczyć.
- Idzcie pierwsi - rzekła Wilma. - Wejdę do niego po was.
Joshua i Claire poszli za doktorem Wilburnem do pokoju Sarge'a,
który w szpitalnym łóżku prezentował się mizernie i blado. Oczy miał
zamknięte, jakby spał. Claire usiadła na krześle przy łóżku, Joshua stał obok
niej.
- Nie rób takiej zmartwionej miny, Cookie, nic mi nie jest - powiedział
Sarge, otwierając oczy.
- Skąd wiesz, że mam zmartwioną minę? - spytała, pochylając się nad
nim.
- Zgadłem. I Joshua też tu jest, prawda?
- Jestem, Sarge - powiedział Joshua. - A w poczekalni siedzi Wilma.
- Przecież nie musiała się fatygować.
- Martwi się. Jak my wszyscy - powiedziała z czułością Claire.
- Na mnie potrzeba czegoś więcej niż za mało cukru we krwi -
oznajmił Sarge i westchnął. - Powiedzieli mi, że zamierzają mnie zatrzymać
do jutra, więc nie ma sensu, żebyście się tu kręcili, bo nic nie dołuje bardziej
niż szpital. Idzcie do domu. Gdybym czegoś potrzebował, to mam wrażenie,
że Wilma będzie więcej niż szczęśliwa, mogąc spełnić moje życzenie.
Aha, nie chciał, żebyśmy się tu kręcili, ale nie zamierzał odsyłać
Wilmy. Jak nic romans wisi w powietrzu! - pomyślała Claire i pocałowała
Sarge'a w policzek.
128
RS
- Odpoczywaj - powiedziała. - Zjawimy się jutro z samego rana.
- Zaraz poprosimy Wilmę - powiedział Joshua, ale nim zdołał
dokończyć, Wilma wtargnęła na salę.
W tej sytuacji nie pozostało im nic innego, jak przyspieszyć
opuszczanie szpitala.
- Bogu dzięki, nic mu nie jest - odetchnęła z ulgą Claire, gdy wyszli na
zewnątrz prosto w słoneczny letni dzień. Kiedy już minęła obawa o Sarge'a,
Claire postanowiła porozmawiać z Joshuą.
- Josh... - zaczęła.
Zatrzymał się i odwrócił w jej stronę z powagą na twarzy.
- Nie odejdę, Claire. Jeśli chcesz się mnie pozbyć ze swego życia,
musisz wystąpić o rozwód. Raz już odszedłem i to był największy błąd w
moim życiu. Nie zamierzam go powtórzyć.
Azy zakręciły się jej w oczach, gdy patrzyła na jedynego mężczyznę,
którego kochała, który potrafił sprawić, że uwierzyła w magię miłości,
- Och, Josh, wcale nie o tym chcę mówić. - Azy płynęły jej po
policzkach. - Chcę prosić, żebyś mi wybaczył.
- Wybaczyć ci? Co miałbym ci wybaczyć? - spytał, przytulając ją do
siebie.
- To, że byłam idiotką, że nic nie rozumiałam i odtrąciłam cię po
śmierci Sammy'ego...
- Sza! - Przyłożył palec do jej ust. - Nie mówmy o wybaczaniu. Nie
powinienem był odchodzić. Powinienem wiedzieć, że tobie też jest ciężko,
że czas leczy rany, i cierpliwie czekać.
Zaprowadził ją do kamiennej ławeczki znajdującej się nieopodal
wejścia do szpitala. Usiadł i posadził ją przy sobie, trzymając za ręce.
- Kocham cię, Claire. Pokochałem cię od pierwszego wejrzenia.
129
RS
- Zawsze się bałam, że jest inaczej - wyznała.
- Dlaczego? - Spojrzał na nią ze zdziwieniem.
Wreszcie zebrała się na odwagę, by zwierzyć mu się z obaw,
trapiących ją od początku małżeństwa.
- Zawsze się bałam, że ożeniłeś się ze mną z powodu mojej ciąży, a nie
dlatego, że mnie kochasz. Więc kiedy Sammy umarł, a ty odszedłeś, wyszło
na to, że miałam rację, że byłeś ze mną tylko ze względu na Sammy'ego.
- Ależ, Cookie. - Uścisnął jej ręce. - Byłem zachwycony, kiedy się
okazało, że jesteś w ciąży. Wiedziałem, że Sarge pozwoli nam się pobrać,
mimo że byliśmy tacy młodzi. Byłem zachwycony, bo kochałem ciebie, a
dziecko od początku wydało mi się czymś cudownym.
Jego słowa w połączeniu z miłością bijącą z jego wzroku na zawsze
uśmierzyły jej lęki.
- Josh, jeśli podejmiemy jeszcze jedną próbę, musisz mnie nauczyć
być bardziej otwartą. Gdybym taka była, może byś nie odszedł.
- Mówiłem już, że nie zamierzam cię opuszczać. Zrobię wszystko,
żebyśmy resztę życia spędzili razem. Kochanie, wycierpieliśmy więcej niż
inne małżeństwa w podobnej sytuacji, a dostrzegając tylko swój ból, omal
nie straciliśmy siebie nawzajem. To by złamało serce Sammy'ego.
Popatrzyła na niego lśniącym wzrokiem.
- Uśmiechają się teraz do nas z góry. On i Caleb uśmiechają się do nas
z nieba. Och, Josh, tak cię kocham. - Chciała coś dodać, lecz zamknął jej
usta gorącym pocałunkiem.
Claire poczuła, że jest szczęśliwa jak nigdy. Gdy skończyli się
całować, spojrzała mu prosto w oczy.
130
RS
- Chodzmy do domu, Josh - powiedziała cicho. W kilka minut znalezli
się nie tylko w domu, lecz w sypialni Claire i obdarowując się pocałunkami,
nawzajem pozbawiali się garderoby...
Ogarnęło ich nagle pragnienie czułości. Dotykali się bez przerwy,
jakby nie mogli uwierzyć w istnienie tego drugiego.
Kiedy już oboje byli nadzy, spleceni uściskiem upadli na łóżko. Z oczu
Claire popłynęły łzy szczęścia. Wreszcie znalazła się na swoim miejscu, w
ramionach mężczyzny, którego kochała.
Namiętność pozbawiła ich cierpliwości, toteż gra wstępna nie trwała
długo. Gdy się złączyli, Claire doznała słodkiego uczucia spełnienia. Był z
nią i w niej jej mężczyzna, jej mąż i czarodziej. Teraz już nie miała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]