[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Obsługa hotelowa zapamiętała go na sto procent. Gorzej już być nie mogło.
 Nie dla niego  stwierdził brat oschle, ale na ustach błąkał mu się leciutki uśmiech. Widziałam
zarys jego warg w słabym poblasku latarek. Miałam ochotę trzepnąć go w ramię, ale nie sądziłam, że
uda mi się wykrzesać tyle siły, by to zrobić.  I to fatalnie dla nas  przyznał.
 Zostawiliśmy ślady stóp? Padało od wczoraj?
 Nie padało, ale tu, wokół grobu ziemia jest miękka. Poza tym na pewno zostawiliśmy jakieś
ślady. Choć z drugiej strony, odkąd znalazłaś Tabitę, kręciło się tu wiele osób. No i mamy na sobie te
same ubrania, co wczoraj.
 Ale wczoraj nie było tu świeżo rozkopanej ziemi. Nie mam pojęcia, jak wyjaśnimy naszą
dzisiejszą obecność na cmentarzu. Och, tak mi przykro, że cię w to wciągnęłam.
 Przestań bredzić  zirytował się Tolliver.  Robiliśmy to, co zwykle. Chciałaś sprawdzić, czy
uda ci się zdobyć więcej informacji. Cóż, zdobyliśmy ich więcej niż chcieliśmy, nie? Ale to nie
twoja wina.  Zawahał się.  Chcesz spróbować nawiązać z nim kontakt? Z tym du... duchem? I co z
odczytem ze zwłok?
Propozycja Tollivera podziałała na mnie jak policzek, jaki policjanci wymierzają w starych
filmach rozhisteryzowanym kobietom.
 Tak. Pewnie.  Sama powinnam o tym pomyśleć. Musiałam się wyciszyć i skoncentrować, co nie
było takie proste, biorąc pod uwagę, że tuż obok mnie znajdował się świeży trup.
Jedyną możliwością zbliżenia się do ciała Nunleya, nie schodząc do grobu  i nie zacierając przy
okazji śladów  było przewieszenie się przez krawędz mogiły. Położyłam się, a gdy Tolliver
przytrzymał mnie za nogi, wyciągnęłam rękę. Dół nie był bardzo głęboki, więc udało mi się dotknąć
pleców Nunleya.
Jego śmierć nastąpiła tak niedawno, że dzwięk w głowie przypominał raczej warkot niż buczenie.
Wibracje były tak silne, że fala odbioru zalała mnie niemal całkowicie i musiałam chwilę odczekać,
zanim moment jego przejścia wyklarował mi się w umyśle.
 Uderzenie w głowę  wymamrotałam, odczuwając jego zaskoczenie w pełnym natężeniu.  W
potylicę. Zaskoczenie.  Szok unosił się wokół niego nadal. Kompletnie nie spodziewał się ataku.
 Gdzie to się stało? Tutaj?
 Tak  przytaknęłam z wysiłkiem, wyławiając obrazy ostatnich chwil jego życia. Stało się to tak
niedawno, tak niedawno zamienił się z żywej istoty w martwe ciało pozbawione możliwości
działania czy myślenia. Ujrzałam mrok, nagrobki, wszystko jak teraz  chłód, nierówności terenu,
rozkopana ziemia.  Och, to boli! Boli! Moja głowa!  Dno dziury zbliżało się ku mnie, nie byłam w
stanie wyciągnąć rąk, by zamortyzować upadek, szarość... czerń. Sama byłam blisko tej czerni, gdy
Tolliver podciągnął mnie w górę i przygarnął.
 Otwórz usta  usłyszałam.  Otwórz! Rozchyliłam wargi i natychmiast poczułam zimną świeżość
miętusa, którego wepchnął mi ust.
 Jedz, potrzebujesz cukru  powiedział ostrym rozkazującym tonem. Miał rację. Przez chwilę
ssałam cukierka i szybko poczułam się lepiej. Zaraz potem dostałam karmelka.
 Nigdy nie było aż tak zle  pożaliłam się słabiutkim głosem.  Pewnie dlatego, że dopiero co
odszedł. Obawiałam się, że nie dam rady wrócić do samochodu bez pomocy brata.
 On nie żyje? Na pewno, tak? Ten... co cię powstrzymał... To nie był on? Wydawało mi się, że
dostrzegam brodę.
Od czasu do czasu zdarzało się, że dusza pozostawała przy ciele. Ale działo się tak bardzo rzadko i
aż do tej nocy sadziłam, że natkniecie się na coś takiego to najstraszniejsza rzecz, jaka mogła nas
spotkać. Ale teraz wiedzieliśmy już, że może być gorzej.
 Dusza Clyde a Nunleya odeszła  oświadczyłam, nie chcąc dopuścić do siebie niczego ponad to.
 My także powinniśmy już iść.  Zebrałam się w sobie, żeby wstać.
 Tak. Spadajmy stąd. Zatrzymałam się w połowie ruchu.  Ale zostawimy go tak samemu sobie?
 Był tu sam przez sto lat.  Tolliver nawet nie udawał, że nie rozumie o kim mówię.  Nic mu się
nie stanie, jak pobędzie jeszcze trochę. Z tego, co wiemy, może mieć tu towarzystwo. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • metta16.htw.pl
  •