[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wił resztki zgrai topornikom i jezdzcom, sam zaś wysunął nieco w głąb lasu dwóch
78
łuczników  jako ubezpieczenie na wypadek, gdyby Alerom zachciało się wrócić na
plac boju. Straciwszy wdzięczny cel, jakim było skłębione centrum zgrai, Astat zmie-
nił taktykę: zamiast całego mnóstwa wyrzucanych na chybił trafił, byle prędzej, strzał,
poczęły śmigać ze skraju lasu skupione, starannie mierzone wiązki, wypuszczane ku
pojedynczym celom. Zleciał na ziemię pierwszy uciekający stepem wojownik, potem
drugi i trzeci; w tle tych śmierci kładł się bolesny, niesamowicie brzmiący skrzek ra-
nionych alerskich wierzchowców. Dostawszy w ten sposób paru uciekinierów, łucznicy
przestali strzelać  brakło celu. Kończyły się także strzały, a roztropnie było zachować
choć kilka na. . . wszelki wypadek.
Po stłumieniu resztek oporu, tarczownicy i jezdzcy  gasili pobojowisko: toporami
rozwalano łby oszalałym z bólu zwierzętom, docinano mieczami, bądz przyszpilano do
ziemi grotami włóczni, niezdolnych do obrony wojowników. Milkły zawodzenia i wrza-
ski, zamierały ostatnie niezdarne poruszenia. Pole bitwy zgasło.
Aucznicy wyszli z lasu, lecz Astat natychmiast zawrócił  męską trójkę  w dal-
szym ciągu mieli ubezpieczać oddział. Rawat dojrzał to  i uspokojony  rozkazał ze-
brać rannych i zabitych legionistów. Zeskoczył z siodła. Zmęczony, powoli przemierzał
79
plac boju. Robota ciężkozbrojnych prawdziwie go zdumiała, choć widział w życiu nie-
jedno. Rzadko jednak miał pod komendą toporników. Zdawał sobie sprawę, jak znacz-
na jest siła uderzeń ciężkiej piechoty, wszakże co innego zdawać sobie sprawę  a co
innego zobaczyć. . . Niesamowicie porąbane trupy zaścielały ziemię. Wielu wojowni-
ków obalono razem z wierzchowcami; wciąż jeszcze  siedzieli na ich grzbietach. Ręce
i nogi zabitych nierzadko ledwie, ledwie połączone były z resztą ciała. Głowę jednego
rozrąbano równo na pół  topór zatrzymał się dopiero na szyi.
Obejrzawszy dzieło ciężkozbrojnych, setnik pobiegł spojrzeniem tam, gdzie z ciał
zabitych sterczały, skierowane we wszystkich kierunkach, biało opierzone promienie
strzał. Większość trafionych Alerów trzeba było dobić, lekkie pociski łuczników nie
miały dużej mocy. Lecz w środku ciasnego szyku, ranny wierzchowiec lub jezdziec
czynił więcej zamieszania, niż trup. . . To nie liczba zabitych, lecz właśnie zamieszanie
i bałagan, przesądziły o wyniku bitwy.
Rawat pokręcił głową. Nigdy nie chwalił żołnierzy za to, że spełnili swoje obowiąz-
ki, wykonując pracę, za którą im płacono. Nie uczynił tego i teraz. Jednak przez krót-
80
ką chwilę patrzył na Astata. . . i chudy łucznik wręcz urósł od tego spojrzenia, czując
szczery podziw, uznanie i szacunek dowódcy.
Obok trójkowego stała malutka, piętnastoletnia Elwina. To była jej pierwsza bitwa.
Ba! po raz pierwszy w życiu widziała Alerów. . . Posłała w tłum wiele strzał  a te-
raz mogła z bliska obejrzeć to, co trafiała. Była przestraszona. Rawat dawno już zdą-
żył zapomnieć, jakie wrażenie wywierają na człowieku  i chyba każdym szererskim
stworzeniu  istoty z tamtej strony granicy. Od trupów wojowników i ich zwierząt
biła obcość niemal. . . namacalna. Przełykając ślinę, dziewczyna spoglądała na leżące-
go u jej stóp alerskiego rumaka; Rawat był pewien, że prędzej zrobiłaby. . . cokolwiek,
niż dotknęła istoty, na którą właśnie patrzyła. Zwierzę, mniejsze od konia, okryte było
delikatnym, nitkowanym, czarnoszarym włosiem, wyglądającym jak pleśń. Nie miało
kopyt, nogi przypominały raczej psie łapy, ale dziwnie pogrubione na końcach, sękate
i bezkształtne, pełne dodatkowych przegubów i stawów; setnik wiedział, że niektóre
z nich blokują się lub uruchamiają, w zależności od tempa poruszeń zwierzęcia, a także
terenu, po którym szło. Znacznie wyższy w kłębie niż w zadzie, wierzchowiec sylwetką
przywodził na myśl żubra, był jednak delikatniejszy. Wyszczerzone zęby, spomiędzy
81
których sączyła się żółta, podbarwiona krwią piana, nie przypominały zębów roślino-
żercy  tym bardziej jednak nie mogły być kłami drapieżnika. Rozbity toporem łeb
pozbawiony był czegokolwiek, co przypominałoby uszy. Oczy, osadzone między po- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • metta16.htw.pl
  •