[ Pobierz całość w formacie PDF ]

musi iść na to przyjęcie... Spojrzała na Jamiego.
- W takim razie chętnie przyjmę zaproszenie.
Wyraz twarzy Calluma nie wróżył niczego dobrego, lecz
zdołała się już do tego przyzwyczaić.
W miarę jak termin przyjęcia zbliżał się wielkimi krokami,
stawała się coraz bardziej zdenerwowana. Przede wszystkim nie
wiedziaÅ‚a, jak siÄ™ ubrać. Jeszcze tego samego wieczoru przej­
rzała zawartość szafy. Było dokładnie tak, jak się spodziewała.
Nie miała wyjścia, musiała kupić sobie coś nowego.
Na szczęście następnego dnia miała wolne. Włożyła ciepłe,
brązowe spodnie, czerwony sweter, i udała się do miasteczka.
ByÅ‚o jeszcze wczeÅ›nie, kiedy zaparkowawszy samochód, ru­
szyÅ‚a w stronÄ™ pierwszego sklepu. To nie potrwa dÅ‚ugo, powta­
rzała sobie. Ma przecież kupić tylko jeden kostium.
Patrząc na udekorowane wystawy sklepowe, uświadomiła
sobie, że zbliża się Boże Narodzenie. W ciągu ostatnich dwóch
lat prawie nie zauważaÅ‚a Å›wiÄ…t. Nie chciaÅ‚a przywoÅ‚ywać wspo­
mnieÅ„, ale teraz wpatrywaÅ‚a siÄ™ z zachwytem w Å›wiÄ…teczne de­
koracje. Nawet nie miaÅ‚a zamiaru wchodzić do tego wytworne­
go magazynu, lecz już po chwili przymierzaÅ‚a modny, jasnozie­
lony kostium.
- Leży na pani idealnie! - Sprzedawczyni rozpływała się
w zachwytach. - Chyba uszyto go specjalnie dla pani. Ten zie­
lony kolor doskonale pasuje do pani oczu.
Holly wcale nie zamierzała kupować czegoś takiego. Musiała
98
jednak przyznać, że ostatnio nieco przytyła i kostium leżał na
niej naprawdÄ™ dobrze. Chyba go kupi...
Rundka po sklepach zajęła jej ponad trzy godziny. Wróciła
do domu wyczerpana i ze znacznie chudszym portfelem.
Wreszcie nadszedł sobotni wieczór. Stojąc przed lustrem,
Holly czuła dreszcz emocji. Jeszcze raz uważnie przyjrzała się
swemu odbiciu. Czy to naprawdę odpowiedni strój? Mac leżał
koło niej z pyskiem opartym na łapach. Odwróciła się do niego.
- No i jak? Co o tym sądzisz? Za krótki? Za długi? -
Z uśmiechem pogłaskała teriera. - Ale z ciebie doradca...
Dekolt nie był wcale zbyt śmiały, jednak wciąż czuła się
niepewnie. Usłyszała dzwonek do drzwi. To na pewno Jamie.
Wsunęła stopy w czarne, eleganckie pantofle, siÄ™gnęła po wie­
czorową torebkę i podeszła do drzwi.
- Proszę cię, wejdz. Tylko wezmę płaszcz i sprawdzę, czy
zostawiłam małemu wodę w misce. Jeśli chcesz, zrób sobie
drinka... - Nagle przerwała, czując, jak zalewa ją fala gorąca.
- Callum? - Czuła na sobie spojrzenie jego błękitnych oczu.
- Ty? - wykrztusiła. - Spodziewałam się Jamiego.
- Niestety, muszę cię rozczarować - rzekł z niewinnym
uśmiechem. - Jamie został wezwany do pacjenta. Obiecałem,
że przeproszę cię w jego imieniu.
W jego głosie wyczuła lekką satysfakcję.
ROZDZIAA ÓSMY
Przesunęła językiem po wargach. Bliskość Galluma zrodziła
w niej lÄ™k. W ciemnym garniturze byÅ‚ jeszcze bardziej przystoj­
ny niż zwykle.
- Proszę... wejdz. - Wprowadziła go do pokoju. Odwróciła
się. - Jestem już prawie gotowa. Napijesz się czegoś, zanim
pójdziemy? Mam trochę sherry.
Czuła na sobie jego wzrok. Ogarnęła ją panika. Nie podoba
mu siÄ™ jej kostium!
- CoÅ› siÄ™ staÅ‚o? yle jestem ubrana? Zbyt oficjalnie? - Spoj­
rzała na niego. - Zaraz pójdę i się przebiorę.
- WyglÄ…dasz piÄ™knie - odparÅ‚ Å‚agodnie. - MyÅ›lÄ™, że daruje­
my sobie drinka.
- Tak, oczywiÅ›cie. - RzuciÅ‚a okiem na zegarek. - Nie wie­
działam, że jesteśmy spóznieni.
Sięgnęła po płaszcz. Pomógł jej go włożyć. Ciepłe palce
dotknęły jej ramion.
- Jeszcze nie jesteśmy.
W jego głosie wyczuła napięcie. Gdy ją puścił, czuła się jak
po wyczerpujÄ…cym biegu.
Podeszli do samochodu. Callum przytrzymywał jej drzwi,
gdy wsiadała. Po chwili ruszyli w drogę. Samochód był dość
duży, jednak mimo to czuła, że siedzi zbyt blisko tego mężczy-
100
zny. Najbardziej podniecajÄ…cego mężczyzny, jakiego kiedykol­
wiek poznała...
Jakby wyczuwając jej myśli, Callum na nią spojrzał.
- JesteÅ› zdenerwowana?
Była, jednak z innej przyczyny, niż mu się wydawało.
- TroszeczkÄ™.
- Nie ma powodu. Alex i Irene to bardzo mili ludzie. MajÄ…
sympatycznych przyjaciół.
- Na pewno. - Umknęła wzrokiem w bok. Jego bliskość
działała na nią paraliżująco, toteż poczuła ulgę, gdy dojechali
na miejsce i mogła wreszcie wysiąść.
- Tak się cieszę, że jesteście. - Irene Douglas przywitała ich
bardzo serdecznie.
MiaÅ‚a okoÅ‚o sześćdziesiÄ™ciu lat. ByÅ‚a szczupÅ‚a i drobna. Ele­
gancki, wieczorowy strój podkreślał jej wielką urodę.
- Wiem, że to brzmi Å›miesznie, ale jestem taka zdenerwo­
wana - zwierzyła im się z uśmiechem. - Zupełnie nie wiem,
dlaczego tak siÄ™ tym wszystkim przejmujÄ™.
Callum też się uśmiechnął i wręczył jej kwiaty.
- Nie codziennie obchodzi się czterdziestą rocznicę ślubu.
Wszystkiego najlepszego.
- DziÄ™kujÄ™. SÄ… takie piÄ™kne. - Irene z przyjemnoÅ›ciÄ… zanu­
rzyła twarz w kwiatach, po czym wzięła Holly za rękę. - Chodz,
kochanie. Zaraz dostaniecie coś do picia. Pójdę po Alexa.
- Jak on się teraz czuje? - zapytał Callum.
- Dużo, dużo lepiej. - ZwróciÅ‚a siÄ™ do Holly. - Oboje jeste­
Å›my ci niezmiernie wdziÄ™czni. ZawaÅ‚ Alexa byÅ‚ strasznym szo­
kiem dla nas wszystkich. Wydawał się taki silny... Obawiam
się, że nie okazał się dobrym pacjentem, ale tak to już jest
z lekarzami. - Uśmiechnęła się lekko. - Tak się bałam, że jak
101
tylko odzyska siły, znowu zacznie się forsować. Jednak muszę
przyznać, że jego rekonwalescencja przebiegała bez większych
stresów. Wiedział, że przychodnia działa bez niego i dzięki temu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • metta16.htw.pl
  •