[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pióra puszczać. Coś w niej kipi i coś się burzy, i boli, i łechce, kiedy pióra rosną. I tylko kiedy na
piękność kochanka patrzy i bierze w siebie cząstki, które z niego promieniami idą, a nazywają się
urokiem, natenczas się rozpływa i rozgrzewa, przestaje się męczyć i napełnia się radością. Ale gdy się
oddali, przeschnie, zsychają się, krzepną i zatykają ujścia, którymi pióra wychodzić miały, i zarodki piór
pozamykane w swoich torebkach, a skropione urokiem, tłuc się zaczynają na podobieństwo tętnic i
wciskać ostrzami w ujścia swoich komór, tak że dusza ze wszech stron tysiącem żądeł dzgana wścieka
się i cierpi. A kiedy sobie przypomni to, co piękne, raduje się. Miesza się w niej radość i wściekłość, i
stąd jej rozpacz; dziwnie głupi stan wewnętrzny: człowiek nie wie, co się z nim dzieje, i jest wściekły.
Chodzi jak wariat i ani w nocy spać, ani w dzień sobie miejsca znalezć nic może. Tęskni i goni tam,
gdzie się spodziewa zobaczyć tego, co ma piękność. A gdy zobaczy i wezmie w siebie strumienie uroku,
topnieją skrzepy, ustają na chwilę owe żądła i męki, a przychodzi słodka chwila rozkoszy najwyższej.
Toteż odchodzić od niego nic chce za nic na świecie i kochanka ceni nade wszystko. Zapomina o matce
i braciach, i o znajomych najbliższych; nie dba o to, że się majątek zaniedbany rozlatuje, nie zważa na
opinię i za nic ma wszelkie normy przyzwoitości, których poszanowaniem niegdyś tak się chlubił: gardzi
wszystkim; chce tylko służyć ukochanemu i tak blisko niego spać, jak tylko można. Bo nie tylko
nabożeństwo jakieś ma do tego, który piękność posiada, ale w nim lekarza znajduje na najcięższą
słabość swoją. Ten stan, chłopczyku piękny, stan ten, o którym mówię, ludzie Erosem nazywają, a jak
go zwą bogowie, będziesz się może śmiał, kiedy ci powiem, boś młody. Zachowały się bowiem dwa
wiersze, prawdopodobnie ze szkoły homerydów, z których jeden trochę jest wolny zarówno w treści
swej jak i w formie. A mówią tak: Ludzie skrzydlatym Erosa zwą, a bogowie Zwą go latawcem, bo
wiecznie piórka go świerzbią do lotu. Wolno w to wierzyć, a wolno i nie; ale w każdym razie takie są
kochania przyczyny i takie są uczucia kochanków.Ktoś, kto na ziemię spadł z orszaku Zeusa, potrafi
znieść i cięższe ataki Skrzydlatego. Inaczej ci, którzy byli sługami Aresa i za nim niegdyś chodzili. Tych
kiedy Eros napadnie, a zdaje się im, że ich w czymś krzywdzi kochanek, gotowi mordować zaraz i
poświęcić siebie wraz z kochankiem na ołtarzu bóstwa. A podobnie, jeśli kto należał do chóru innego
boga, to tego znowu czci i naśladuje jak może, na wzór jego obcuje z tymi, których kocha, i do innych
się podobnie odnosi, jak długo nie jest zepsuty, a pierwszy dopiero żywot tutaj spędza. A miłość
ziemską wybiera każdy inaczej,
zależnie od charakteru, i jakby kochanek bogiem był dla niego, tak go każdy, niby posąg bóstwa, rzezbi
i przyozdabia, i czci, i na cześć jego święta obchodzi szalone.Więc towarzysze Zeusa szukają zawsze w
duszach swych kochanków czegoś, co by Zeusa przypominało. Patrzą więc, czy ktoś ma w swej naturze
pierwiastki filozoficzne i władcze, a jeśli takiego znajdą i pokochają, robią wtedy wszystko, żeby
kochanek tych cech nabrał w całej pełni. I jeśli się przedtem tą sztuką nie zajmowali, zabierają się do
niej teraz, uczą się jej, skąd tylko mogą, i na własną rękę próbują dusze kochanków zgłębiać i rozwijać.
A chcąc we własnym wnętrzu odkryć po śladach naturę bóstwa opiekuńczego, dochodzą z czasem do
tego; bo z konieczności patrzą ustawicznie w twarz boga i stykają się z nim pamięcią; przeto w nich
bóg wstępuje i oni biorą z niego charakter i naśladują jego sprawy, o ile człowiek w ogóle może wziąć w
siebie i mieć coś z boga. A przypisują to wpływowi osób ukochanych; za czym je jeszcze więcej
kochają. I chociaż sami z Zeusa czerpią, jak bachantki przelewają wszystko na dusze osób wybranych,
a teraz im coraz to bliższych, i starają się o to, żeby możliwie najwierniej przypominały ich boga. Ci,
którzy za Herą szli, szukają natur królewskich, a jeśli którą znajdą, tak samo z nią postępują. A którzy
za Apollonem lub jakim innym bogiem, ci znowu w ślady swego boga wstępując szukają chłopca na
swoją modłę, a jeśli im się uda go znalezć, naśladują bóstwo sami i nakłaniają do tego kochanków;
wdrażają ich w sprawy swego bóstwa i starają się ich w miarę sił do istoty bóstwa doprowadzić. Tam
nie ma miejsca na zazdrość ani na ordynarne sceny; całe ich postępowanie zmierza tylko do tego, żeby
jak największe i jak najbardziej wszechstronne podobieństwo stworzyć między kochankiem a sobą i
bogiem, którego czczą. Więc piękne to usiłowania i święcenia wstępne u tych, którzy prawdziwie
kochają; jeśli je skutek pożądany uwieńczy, wówczas te usiłowania przyjaciół, cierpiących na szał
Erosa, szczęściem się stają dla osób ukochanych, o ile się wziąć dadzą. A bierze się ludzi wybranych w
taki sposób:Jakeśmy na początku tej opowieści na trzy części każdą duszę podzielili: dwie niby na
[ Pobierz całość w formacie PDF ]