[ Pobierz całość w formacie PDF ]
po tym, co ode mnie usłyszałaś, zostaniesz pod jego dachem, stanie się jasne
dla wszystkich, którzy go znają, że macie ze sobą romans.
99
SCANDALOUS
Rainey niemal jęknęła.
Przed chwilą Diane zdemaskowała blef swego narzeczonego. Strach, że
operacja nic nie zmieni, trzymał ją przykutą do wózka. Rainey współczuła im
obojgu, ponieważ ten strach również z Payne'a czynił więznia.
Musiała coś odpowiedzieć - coś, co byłoby prawdą, a jednocześnie nie
pogarszałoby i tak już niebezpiecznej sytuacji.
- Zdaję sobie sprawę z nadziei, jakie Payne żywi wobec ciebie, Diane -
zaczęła cicho. - To naturalne, gdy tak bardzo cię kocha. Muszę wyznać, że to
moja wina, że zaproponował mi pracę.
Diane uniosła protekcjonalnie brew.
- Ponieważ ci się podoba, jesteś dla niego miękka jak wosk.
- To prawda, że mi się podoba - odparowała Rainey, zwalczając ogień
ogniem. - Przecież z tego powodu namalowałam aż siedem jego portretów. To
niewiarygodnie przystojny mężczyzna.
Drwiący uśmiech zaczął blednąc na ustach Diane.
- Jeśli sugerujesz, że podoba mi się również jego osobowość, też muszę ci
przyznać rację. - Teraz, gdy Rainey już się rozkręciła, byłoby dobrze zwrócić
Diane uwagę na pewne kwestie. - Nie znasz mnie, Diane. Dorastałam w małym
mieście. Mój brat kocha to miejsce. Od wczesnej młodości wiedział, że chce tam
zostać na zawsze i prowadzić sklep z artykułami sportowymi. W najbliższym
czasie jego marzenie się urzeczywistni. Ale ja byłam inna. Marzyłam o dużym
mieście. Chciałam sprawdzić, jak tam się żyje. Pensja nauczyciela szkoły
publicznej starczyła mi na utrzymanie, ale dopiero pieniądze ze zleceń pozwoliły
mi tu przyjechać. Szczerze mówiąc, przyjechałam do Nowego Jorku w nadziei,
że tu właśnie ułożę sobie życie. Wiesz, o czym mówię?
Diane odsunęła pukiel włosów z czoła.
- Ludzie tacy jak ty codziennie przyjeżdżają do Nowego Jorku z podobnymi
nadziejami. Ale nikt z nich nie wylądował na sali sądowej oko w oko z moim
narzeczonym.
Dreszcz przeszył ciało Rainey.
- To prawda. Najlepiej to ujął sędzia, gdy udzielał mi reprymendy. Można
to nazwać przeznaczeniem lub losem, ale przypadkowo namalowała pani
100
SCANDALOUS
człowieka, który osiągnął wielki życiowy sukces i narażony jest na ataki
rozmaitych szaleńców . Możesz to nazwać, jak chcesz, losem czy
przeznaczeniem, ale jakaś siła przywiodła mnie do tego domu. Gdy twój
narzeczony poszedł na górę, by się przebrać przed kolacją w domu Royce'ów,
weszłam do jego gabinetu. Wtedy zdarzyło się coś zadziwiającego. Zobaczyłam
mapy rozwieszone na ścianach latarni morskiej. Były tak fantastyczne, że
oniemiałam. Pamiętam, że tak samo poczułam się w dzieciństwie, gdy po raz
pierwszy zobaczyłam mapę Zródziemia autorstwa Tolkiena. Gdy Payne zszedł
na dół, gotów do wyjścia, mówiłam coś w ogromnym podnieceniu. Jestem
pewna, że nie wiedział, jak to zrozumieć. Właściwie poprosiłam go o szansę
pracy u niego.
Diane ze zdumieniem uniosła brwi. Rainey była zadowolona, że
przynajmniej jej słuchała.
- Tak, to ja jestem winna. To ja chciałam skorzystać z okazji i pracować dla
kogoś takiego jak on. Los nie dałby mi drugiej szansy. Ale jeśli chodzi o
emocjonalne zaangażowanie, Payne Sterling jest już zajęty. To ciebie poprosił,
byś została jego żoną. Gdybyś zobaczyła swego narzeczonego w sądzie,
wiedziałabyś, że był tam tylko z jednego powodu. By chronić ciebie. By
zapewnić cię, że nikt już nie zrobi ci krzywdy. Pomyślałam wtedy, że to wielkie
szczęście mieć tak troskliwego narzeczonego. Narzeczonego, który zrobiłby dla
ciebie wszystko. Oddałby życie, bylebyś znowu chodziła. - Głos Rainey lekko się
załamał.
Diane niespodziewanie odwróciła oczy.
- Odkryłam siłę jego przywiązania do ciebie, gdy poprosił mnie, bym się z
tobą spotkała i zapewniła cię, że nie stanowię zagrożenia - ciągnęła. - On jest
prawdziwym bohaterem. Twoim bohaterem. Bohaterem, o jakich można
przeczytać w romansach, do których maluję okładki. - Teraz zwróciła się do
Payne'a, który przyglądał jej się spod zmrużonych powiek. Uzyskał jej pomoc.
Uległa jego prośbie i jeszcze przez pewien czas będzie wypełniać swoją część
umowy. Ale trzeba zakreślić granice. Od tego zależało jej życie. - Czy
powiedziałeś Diane, że jestem w Nowym Jorku tylko do czasu, aż mój brat
poprosi mnie o pomoc?
101
SCANDALOUS
- Wujku Payne! - rozległo się z głębi domu.
- Jesteśmy w jadalni! - Nie odpowiedział na pytanie Rainey.
- Przyprowadziłam ze sobą Lindę. Bardzo chce poznać Rainey.
Chwilę pózniej pojawiły się w drzwiach dwie nastolatki ubrane w szorty i
podkoszulki. Linda była wysoką dziewczyną o ładnych rysach twarzy i
kasztanowym warkoczu do połowy pleców. Podeszła do Diane.
- Dzień dobry, panno Wylie. Jak się pani czuje?
- Doskonale, dziękuję. - Ale jej głos wyraznie drżał.
- Jest pani na pewno podniecona ślubem!
- Owszem - mruknęła Diane.
- Rainey - Catherine zwróciła się do niej - chciałabym, byś poznała moją
najlepszą przyjaciółkę, Lindę Miles. Lindo, oto Rainey Bennett.
- Witaj, Lindo. Jakie masz piękne włosy.
Linda i Catherine wymieniły uśmiechy.
- Dzięki. Widziałam obrazki, które pani narysowała dla Catherine. Są
świetne.
- Linda próbuje cię spytać, czy nie namalowałabyś czegoś dla niej?
- Oczywiście, nie oczekuję, że zrobi to pani za darmo...
- Znajdę chwilę czasu i nie wezmę pieniędzy - zapewniła Rainey.
Ich gospodarz wstał, by nalać sobie kawy.
- Może zjecie coś z nami, dziewczynki?
- Chętnie. Jesteśmy potwornie głodne. Och, zanim zapomnę, gdzie
położyłeś ten romans, wujku Payne?
- Jest w moim gabinecie. W lewej szufladzie biurka.
- Wezmę go teraz, zgoda?
- Proszę bardzo.
- Lubisz romanse, Lindo? - spytała Diane, gdy Catherine na chwilę wyszła.
Rainey doceniła Diane za to, że została przy stole. Payne powiedział, że w
głębi duszy jest bardzo waleczna. I to była prawda.
- Bardzo - odpowiedziała Linda. - Są naprawdę zabawne.
- Co masz na myśli?
Przyjaciółka Catherine nałożyła sobie jedzenie i usiadła.
102
SCANDALOUS
- To bardzo ciekawe obserwować, jak dwóje kompletnie obcych ludzi zbliża
się do siebie, pokonując po drodze różne problemy.
- Jakiś czas temu nasz magazyn zamieścił artykuł na temat tych powieści.
Nie zaszkodziłoby, gdybyś go przeczytała. Te książki pokazują jedynie jasną
stronę związku, nigdy nie zajmują się tym, co następuje pózniej.
- Pary w romansach na ogół biorą ślub, panno Wylie. W prawdziwym życiu
wiele z nich żyje najpierw bez ślubu, a statystyki pokazują, że wiele z nich się
rozstaje.
- Czy twoja matka nie ma nic przeciwko tej lekturze?
- Nie. Mama ma dosyć przemocy i seksu w TV. A te książki opowiadają o
ludziach szczerze zakochanych i wiernych sobie. Nie ma w nich przemocy ani
zła. Moja babcia twierdzi, że każdy mężczyzna powinien przeczytać choć jedną z
nich, by wiedzieć, jak traktować kobiety.
Rainey, by ukryć uśmiech, upiła łyk soku.
- Twoja babcia je czyta? - W głosie Diane kryło się niedowierzanie.
- Tak. Gdy w zeszłym roku chorowałam na zapalenie migdałków, przyszła
mnie odwiedzić i jeden mi przeczytała. Od tamtej pory zaczęłam je czytać.
Payne zaśmiał się z cicha.
- Nie wygrasz tej batalii, Diane.
- Pokaż mi tę książkę - powiedziała, gdy Catherine pojawiła się z powrotem
w jadalni.
Payne zerknął na Diane. Coś nurtowało jego narzeczoną. Nie chciała
zostawić tego tematu w spokoju.
Catherine podała jej książkę, a potem podeszła do bufetu.
- Kto ma ochotę pożeglować po śniadaniu?
- My! - odpowiedziały jednocześnie dziewczyny, wyraznie zachwycone
propozycją Payne'a.
- A ty, Diane? Morze jest dziś spokojne.
- Popływam z wami.
- Wspaniale! - ucieszyła się Catherine. - Opalimy się trochę.
- Potrzebuję kilku minut na przygotowanie. - Diane odsunęła się od stołu i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]