[ Pobierz całość w formacie PDF ]
uwagÄ™.
- Po przyjezdzie do radia dzwoniÄ™ natychmiast do
Marii - oznajmiła Cilla. - Niech przygotuje coś spec
jalnego na ten wieczór. Oczywiście będziesz, Thea?
- Nie przepuściłabym takiej okazji.
- Co tu się dzieje? - Colt próbował wcisnąć się do
pokoju. - Jakaś konferencja? Thea, musisz się postarać
o większy... - Urwał, wytrzeszczając oczy. - Nat?!
- Colt! - wykrzyknęła z równie zaskoczoną miną.
217
- Coś podobnego. - Colt uśmiechnął się od ucha do
ucha. Przepchnął się obok Boyda i porwał Natalie
w objęcia. - Zliczna Natalie. Ile to już lat minęło?
Sześć?
" Siedem. - Natalie pocałowała go w usta. - Wpad
liśmy na siebie w San Francisco.
- Na meczu Gigantów, prawda? Wyglądasz lepiej
niż kiedykolwiek.
- I czuję się lepiej niż kiedykolwiek. Może wy
skoczylibyśmy pózniej na drinka?
- O, to naprawdę... - Urwał, gdyż wzrok jego padł
na Altheę. Siedziała na brzegu biurka i z uprzejmym
zainteresowaniem przyglądała się ich spotkaniu po
latach. Gdy uświadomił sobie, że wciąż obejmuje
Natalie w pasie, opuścił szybko rękę. - Szczerze
mówiąc, ja... hm...
Jak tu rozmawiać ze starą przyjaciółką, gdy ukocha
na kobieta patrzy na ciebie, jakbyś był brudną smugą
na szybie?
Natalie zauważyła te wymianę spojrzeń pomiędzy
Altheą a Coltem. Zdumiała się, a potem chrząknięciem
pokryła śmiech. Kto by przypuszczał, że wdepnie
w taki pasztet? Pomyślała, że chętnie zamiesza w tym
kotle.
- Znamy się z Coltem od lat - zwróciła się do
Althei. - Jako podlotek, beznadziejnie siÄ™ w nim pod-
kochiwałam. - Posłała Coltowi znaczący uśmiech. -
Latami czekałam, by zechciał wyciągnąć z tego stoso
wne wnioski.
- Naprawdę? - Althea zabębniła palcami w biur
ko. - Mnie nie wydawał się aż tak niedomyślny. Jeżeli
już, to raczej trochę ograniczony.
- Masz rację. A zarazem całkiem sprytny, praw
da? - Mrugnęła do Althei.
- Wcale się z tym nie kryje - zgodziła się Althea,
218
którą bawiło zmieszanie Colta. -Co ty na to, Natalie,
żebyśmy wyskoczyły na tego drinka? Odnoszę wraże
nie, że będzie o czym pogadać.
- Na pewno tak.
- Nie czas teraz na towarzyskie spotkania. - Colt,
rozzłoszczony, wsadził ręce do kieszeni. -Althea jest
bardzo zajęta.
- Och, zawsze znajdÄ™ minutkÄ™ czy dwie. Po co
przyjechałaś do miasta, Natalie?
- W interesach, ale zawsze się cieszę, jeśli uda mi
się połączyć przyjemne z pożytecznym. Za godzinę
mam pilne spotkanie z zarządem jednej ze spółek,
należących do mnie i do Boyda. Bycie właścicielem
nieruchomości to praca na cały etat. Bez odpowied
niego administratora może się to stać zródłem gigan
tycznych kłopotów - wyjaśniła.
- Nie macie przypadkiem nieruchomości na Se-
cond Avenue? - zainteresowała się Althea.
- Hm, nie. A co? Test tam coś na sprzedaż? - Na
talie zaświeciły się oczy, a potem wybuchnęła śmie
chem. - To moja słabość - powiedziała. - To bardzo
wciąga, nawet jeśli uwzględnić związane z tym kło
poty.
- Znowu jakieś kłopoty? - Boyd próbował wy
krzesać z siebie bodaj odrobinę zainteresowania.
- Administrator postanowił podnieść czynsze, a
różnicę schować do kieszeni. Nienawidzę być oszu
kiwana.
- Przemawia przez ciebie urażona duma. - Boyd
czubkiem palca dotknÄ…Å‚ jej nosa. - Nienawidzisz
przyznawać się do błędów.
- Nie popełniłam błędu - zaprotestowała z nacis
kiem. - Ten człowiek miał znakomite referencje. -
Widząc, że Boyd nie przestaje szczerzyć zębów, wy
krzywiła się do niego. - Rzecz w tym, że administrator
219
musi mieć pewną autonomię. Ja nie potrafię być
jednocześnie w kilku miejscach. Pamiętam jednego
z naszych administratorów, który założył salon gry
w kości w pustym apartamencie. Wynajmował go pod
fałszywym nazwiskiem. Wypełnił nawet ankietę loka
tora, podając sfałszowane referencje od nieistnieją
cych firm. Salon przynosił mu takie dochody, że mógł
bez problemu pokrywać wszelkie koszty administ
racyjne. Czynsz za lokal przychodził punktualnie jak
w zegarku. Nigdy bym się o tym nie dowiedziała,
gdyby nie to, że ktoś doniósł, i policja zrobiła nalot.
Wtedy okazało się, że robił to już wcześniej.
- Dobry Boże! - Althea osłupiała.
- Och, w sumie nic takiego się nie stało - ciągnęła
Natalie. - Powiem nawet, było to dość ekscytujące. Ja
tylko... O co chodzi?
- Jedziemy! - Colt już kierował się do drzwi.
Althea chwyciła kurtkę i wybiegła za nim.
- Boyd, każ natychmiast sprawdzić...
- ... Niemana - dokończył Boyd. - Wszystko jasne.
Potrzebujecie wsparcia?
- Gdyby co, dam ci znać.
Gdy pokój opustoszał, Natalie załamała ręce.
- Co im się stało? - zwróciła się do Cilli.
- Policjant do śmierci pozostanie policjantem. -
Cilla wymownie wzruszyła ramionami.
ROZDZIAA DWUNASTY
[ Pobierz całość w formacie PDF ]