[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zatem nie spotkać pana domu. Szczęście jej jednak nie dopisało. Drzwi otworzyła nie
Neva, lecz Dub we własnej osobie. Widok Kate wcale go nie ucieszył.
- Czego sobie życzysz? Jasona tu nie ma.
- Wiem. Ale przyszłam do Nevy.
- Do Nevy? Po jakie licho?
Przez chwilę miała wrażenie, że Dub zagrodzi jej drogę. Po chwili wahania
zdecydował się jednak odsunąć.
- Diabli nadali. Wejdz, Neva jest w kuchni.
- Dziękuję. Przedtem jednak chciałabym cię przeprosić.
- Okłamałaś mnie. Zrobiłaś ze mnie idiotę.
- Nie kłamałam. Nie powiedziałam tylko całej prawdy.
- Prawnicze sztuczki. - Nie ruszał się z miejsca, uniemożliwiając jej w ten
sposób dostęp do kuchni. Mogła przemknąć się obok albo kontynuować rozmowę.
Właśnie tego chciała.
- Szczerze mówiąc, nie przerwałam wtedy twojego monologu, bo nie
wiedziałam, jak to zrobić, nie pogarszając sprawy. I nigdy nie sądziłam, że
dziennikarka z lokalnej gazety wykryje, że byłam żoną Davida, i opublikuje to w
prasie.
- Jak widać bardzo łatwo jej to przyszło. Ty jej na pewno nic nie mówiłaś? A
może Arnold się wygadał?
- 193 -
S
R
- Nigdy nie ukrywałam swojego małżeństwa z Davidem, chociaż po rozwodzie
wróciłam do panieńskiego nazwiska. Jeśli więc zajrzała do ewidencji, widniałoby w
niej z pewnością nazwisko Canfield. To nie takie zwyczajne nazwisko. Wystarczająco
rzadkie, by wzbudzić czujność reporterów. Ich praca polega zresztą na tym, by w
nadziei na skandal podejmować każdy podejrzany ślad.
- Właśnie. Skandal.
- Ale to wcale nie był skandal. Jesteś na mnie wściekły dlatego, że pozwoliłam
ci mówić, a nie z powodu tego, kim jestem. Bo to tak naprawdę nie ma większego
znaczenia.
- Nie miało znaczenia w czasach, kiedy pierwsza żona Davida była po prostu
jakąś tam kobietą. Bez twarzy i nazwiska. - Pochylił głowę.
- Wiesz, co mówią generałowie? Nigdy nie nadawaj twarzy swoim wrogom.
Bardzo trudno jest zniszczyć realną osobę. Abstrakcyjna głupiutka dziewczynka z
Nowego Jorku, która pozwoliła sobie odbić męża, mogła stanowić dobry obiekt do
żartów. Melba wywiodła ją po prostu sprytnie w pole.
- To samo dotyczy twojego stosunku do Melby - powiedział, wchodząc do
gabinetu. Zaintrygowana Kate poszła za jego spojrzeniem i popatrzyła na portret nad
kominkiem. - Nie znałaś Melby osobiście, prawda?
- Nie znałam. I rzeczywiście, bardzo trudno jest znienawidzić kogoś, kto już ma
twarz. Kiedyś żywiłam do niej śmiertelną urazę. Teraz, kiedy poznałam ciebie i
Jasona, zrozumiałam, jak wyglądało jej życie. Rozglądam się więc za innym wrogiem,
na którym mogłabym wyładować gniew. Niestety, do tej pory znalazłam wyłącznie
siebie.
- Mój ojciec mawiał, że ludzie poświęcają całe życie na głupstwa, próbując
zrobić z nich na siłę coś wartego zachodu.
- Twój ojciec miał całkowitą rację.
- Ale w innych sprawach się mylił. - W jego głosie pobrzmiewało zmęczenie,
powieka drgała nerwowo, a twarz mimo opalenizny przybrała żółtawy odcień.
Opadł na fotel, nie czekając, by usiadła, i wpatrzył się w ogień. Podeszła bliżej i
przycupnęła na kanapie.
- 194 -
S
R
- Zabawne - mruknął, nie odrywając wzroku od płomieni. - Przez całe życie
próbowałem trzymać rodzinę i Long Pond z dala od skandalu. Sam nie wiem dlaczego,
bo Maysowie zawsze słynęli ze skandali. Wujcio Willy dał się przyłapać w damskich
fatałaszkach, mama upiła się w gospodzie i spaliła dom, Melba wróciła do domu z
bachorem żonatego faceta w brzuchu, a teraz ta historia z Waneath...
- Moja rodzina też zawsze chowała jakieś szkielety w szafie - powiedziała cicho
Kate.
- Wyciągniesz mojego wnuka, prawda? - spytał Dub, podnosząc na nią
zaczerwienione oczy.
- Mam taką nadzieję.
- Boże, ja też.
- Tak więc możesz mi wybaczyć?
- Przebaczyłbym samemu diabłu, gdyby tylko potrafił mu pomóc.
- Robię, co mogę. Arnold też. Powinieneś go bardziej doceniać. To on
wykonuje najtrudniejsze zadania, ja tylko staję przed sądem i gadam. On jest
brzuchomówcą, ja lalką.
- Nie wierzę. - Dub po raz pierwszy się uśmiechnął. - Kiedy wyjeżdżasz?
- Już się nie możesz doczekać, co? Zanim mnie wyrzucisz, daj mi jeszcze parę
dni. Spodziewam się w każdej chwili wyników sekcji z Memphis. Przy odrobinie
szczęścia zdobędę dowody, dzięki którym oczyszczę Jasona z zarzutów.
Dub wyprostował plecy.
- Jak to zrobisz? - spytał, przymrużając oczy.
- Jeszcze nie wiem. Ale to, co tutaj uznano za autopsję, polegało wyłącznie na
pobraniu próbek krwi i moczu oraz stwierdzeniu, że Waneath była w ciąży, a zginęła
od ciosu tępym narzędziem. Miejmy nadzieję, że pełna sekcja dokonana przez
fachowca doda do tego trochę faktów. Chodzi mi na przykład o oznaczenie grupy krwi
płodu. W najgorszym przypadku nie uda się nam niczego ustalić, w najlepszym
zyskamy wskazówki pozwalające na wskazanie podejrzanego.
- To straszne, że Jason będzie musiał stanąć przed sądem za coś, czego nie
zrobił. Nie mogę się z tym pogodzić.
- 195 -
S
R
- Trzymaj kciuki, może nie dojdzie do rozprawy. Ale teraz naprawdę
chciałabym porozmawiać z Nevą.
Wstała, lecz Dub się nie podniósł. W przypadku dżentelmena z południa mogło
to oznaczać albo kompletne wyczerpanie, albo zanik pamięci. Gdy wychodziła, Dub
siedział przed kominkiem wpatrzony w ogień.
Rozdział 17
[ Pobierz całość w formacie PDF ]