[ Pobierz całość w formacie PDF ]

głowy, by reagować w tak gwałtowny sposób?
- Chcesz jeszcze jedną coca-colę z burbonem czy też dotrzymasz mi
towarzystwa przy szklance wody? - zapytała oschle Nicole.
- Zrobię małego drinka tobie i sobie. Powiedz mi, co to był za mężczyzna.
- Czego ty się boisz, Logan? Ze porwie mnie jakiś amant i stracisz
plantację? A jak chcesz temu zapobiec?
Przykujesz mnie łańcuchem do łóżka i będziesz odpędzał każdego
mężczyznę podjeżdżającego pod dom?
Logan westchnął. Byłoby dobrze, gdyby jedynym powodem jego troski o
Nicole była chęć zabezpieczenia praw majątkowych do plantacji. Niestety, od
owego wieczoru, kiedy dowiedział się o jej dziewictwie, zaczęła go
interesować jako kobieta, którą należy chronić lub... zdobyć.
- Jeśli zajdzie taka potrzeba... Jesteś za młoda na poważny związek.
Roześmiała się, szczerze ubawiona.
- Ale nie za młoda na małżeństwo z tobą, które mi tak wspaniałomyślnie
zaproponowałeś? Cóż, to najwidoczniej musiał być wynik zaćmienia umysłu.
- %7ładnego zaćmienia, raczej objawienia. I byłabyś żoną tylko na papierze.
Nic więcej.
Tylko na papierze, myślała, patrząc z uwagą na mężczyznę po drugiej
stronie stołu. Jaki on jest przystojny...
- Przynieś te zapowiedziane drinki - powiedziała, by zagłuszyć
nieoczekiwaną nutkę żalu, niemal rozczarowania, że jej ewentualne
małżeństwo miałoby być tylko urzędową fikcją. A jeśli chodzi o twoją
propozycję, to wcale mnie ona nie zachwyca - dodała.
Logan spojrzał na Nicole zdziwiony. Nie był pewien, co chciała
powiedzieć. Czy to, że nie zachwyca jej perspektywa małżeństwa w ogóle,
czy też fakt, że ten związek istniałby tylko na papierze.
- Nie wyobrażasz sobie, w jakie kłopoty może wpaść mężczyzna,
decydujący się na rozwiązanie, które ci zaproponowałem. I nie mówię
bynajmniej o niebezpieczeństwie zbytniego zaangażowania się, nie
planowanej ciąży...
- A cóż może być gorszego? - zapytała, dając się wciągnąć w
niebezpieczny temat. Zaczerwieniła się.
- Narażenie się na proces o zawarcie małżeństwa w celu wyłudzenia
pieniędzy. Będziesz miała mnie w ręku.
RS
32
- Nigdy nie posunęłabym się do czegoś podobnego. Poza tym ty nie dałbyś
mi powodu. Mogę cię nie lubić, ale doceniam twoje zalety. Znam się na
ludziach. - Czyżby? A Bryce, który ją oszukał? A pocałunek z Loganem? Czy
on nie zainscenizował tego, żeby otworzyć sobie furtkę do przedstawienia
kuszącej propozycji ożenku, aby tylko zdobyć spadek? A może pocałował ją
jeszcze z innego powodu: Logan wolałby raczej stracić plantację, niż choćby
udawać, że zakochał się w przedstawicielce znienawidzonej rodziny
Carringtonów. Tak, to chyba to! Pocałował ją na złość sobie!
- Nie bądz taka pewna, Nicole. Mężczyzni umieją świetnie kłamać.
Zdecydowanie lepiej od kobiet. To ich specjalność. Zwłaszcza w stosunkach
męsko-damskich. Strzeż się, Nicole!
- Zwietnie o tym wiem. Ale nie tylko umieją kłamać. Są mistrzami w
uwodzeniu, okłamywaniu i porzucaniu kobiet. - Jej nieznany ojciec, a potem
Bryce pokazali, do czego zdolni są przedstawiciele płci, niesłusznie
nazywanej silniejszą. Nicole nie miała zamiaru doświadczać równie
upokarzających przeżyć z Loganem. Zwłaszcza że ten bubek najwyrazniej
uważał ją za niedojrzałą, naiwną kobietkę, która nie potrafi sama o siebie
zadbać.
Przez dobrą minutę jedli w milczeniu. Nicole spod oka zerkała na Logana,
aż wreszcie powiedziała:
- Jeśli koniecznie chcesz wiedzieć, to nie byłam na randce, tylko
odwiedziłam przyjaciółkę. Ale przedtem widziałam się z mężczyzną, z
adwokatem twojego ojca, panem Thorndyke...
- Rozmawiałaś z syndykiem?! - wykrzyknął Logan, zamierając z widelcem
na wpół uniesionym do ust. - Co powiedział?
- To samo, co ty. Nie ma drogi na skróty, nie ma innego sposobu
otrzymania spadku, jak spełnienie warunków testamentu.
- Myślałaś, że cię okłamuję?
- Raczej, że adwokat spryciula znajdzie jakiś sposób, że może wywącha
okazję do zarobienia na boku... Podsunęłam mu delikatnie taką myśl... Ale on
nie dał się złapać na haczyk.
- Coś ty sobie myślała, że można przespać się z nim, a on zmieni
testament? - niby to zażartował.
- Jak śmiesz?! - Zerwała się od stołu, jakby rażona piorunem.
- Niedaleko pada jabłko... - Logan nagle zamilkł.
- Ty bydlaku...! - Zamierzyła się na niego, chcąc wymierzyć mu policzek,
ale Logan się uchylił i zdołał pochwycić jej dłoń.
- Siadaj! - rozkazał.
RS
33
- Z tobą - nigdy! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • metta16.htw.pl
  •