[ Pobierz całość w formacie PDF ]

bohaterem w oczach własnego kamerdynera. Może każdy z nas powinien mieć takiego
kamerdynera. Wiecznie zabiegać o dobrą opinię, cóż za udręka!
- Moja mądra Ellie - powiedziałem i ująłem ją za rękę. - A ty? Ty znasz mnie
dobrze?
- Myślę, że tak - odparła ze spokojem i prostotą.
- Wiele ci o sobie nie mówiłem.
- Powiedz raczej, że nic mi nie mówiłeś, milczałeś na swój temat. A to różnica.
Ale i tak wiem, jaki jesteś, ty, Mike Rogers.
- Rzeczywiście? - Po chwili dodałem: - To, co ci powiem, Ellie, zabrzmi trochę
śmiesznie, ale nie szkodzi. Kocham cię. Trochę pózno ci to mówię, prawda? Chyba
wiedziałaś o tym od dawna, od samego początku?
- Tak, a ty na pewno wiedziałeś o mnie.
- Najważniejsze, co teraz zrobimy. To nie będzie łatwe, , Ellie. Wiesz, kim
jestem, co robiłem, znasz mój tryb życia. Widziałem się z matką. Widziałem tę
beznadziejną, przyzwoitą uliczkę, na której mieszka. Nasze światy są zupełnie
inne, Ellie. Wątpię, czy kiedykolwiek się spotkają.
- Zabierz mnie do matki.
- Mógłbym, ale nie chcę. Brzmi to ostro, okrutnie, tylko widzisz, będziemy wieść
dziwne życie, ty i ja. Nie takie życie, do jakiego przywykłaś, i nie takie,
jakie ja dotąd prowadziłem. Czeka nas coś zupełnie nowego. Zbiegną się moja
bieda i brak wykształcenia z twoimi pieniędzmi, kulturą i obyciem. Moi znajomi
będą zdania, że zadzierasz nosa, twoi, że jestem nie do przyjęcia w
towarzystwie. I co zrobimy?
- Posłuchaj - rzekła na to Ellie. - Powiem ci, co zrobimy. Zamieszkamy w
Cygańskim Gniezdzie, w domu naszych marzeń, który zbuduje twój przyjaciel
Santonix. To właśnie zrobimy. A przedtem się pobierzemy. Chcesz?
- Tak. Chcę. Jeśli jesteś pewna, że możesz to zrobić.
- To proste. Pobierzemy się w przyszłym tygodniu. Jestem pełnoletnia. Mogę teraz
robić, co mi się żywnie podoba. To zmienia postać rzeczy. Chyba masz rację w
sprawach rodzinnych. Nic nie powiem o nas swojej rodzinie, ty też nic nie mów
matce. Powiemy im dopiero wtedy, gdy będzie po wszystkim. Wpadną w szał, ale co
mnie to obchodzi.
- Cudownie! - zawołałem. - Cudownie, Ellie! Jeszcze jedno. Muszę ci zdradzić coś
okropnego. Nie możemy zamieszkać w Cygańskim Gniezdzie, nie możemy tam postawić
naszego domu. Cygańskie Gniazdo zostało sprzedane.
- Wiem o tym - zaśmiała się Ellie. - Nic nie rozumiesz, Mike. To ja je kupiłam.
VIII
Siedzieliśmy na trawie przy strumieniu, w otoczeniu przybrzeżnych kwiatów,
ścieżynek i kamieni. Wokoło pełno było ludzi, ale my nie zwracaliśmy na nich
uwagi, nikogo nie widzieliśmy. Byliśmy pochłonięci sobą, jak każda młoda paraj
która snuje plany na przyszłość. Nie odrywałem od Ellie wzroku. Nie mogłem
mówić.
- Mike - odezwała się. - Muszę ci o czymś powiedzieć. To dotyczy mnie.
- Nie trzeba. Nie musisz mi niczego mówić.
20
- Muszę. Powinnam to zrobić już dawno, ale nie chciałam, bo& bo myślałam, że się
wystraszysz. Jak się dowiesz, zrozumiesz sprawę Cygańskiego Gniazda.
- Kupiłaś je. Ale jak?
- Za pośrednictwem firmy prawniczej, normalnym trybem. To doskonała inwestycja.
Wartość ziemi rośnie. Doradcy nie mieli zastrzeżeń.
Słuchałem zdumiony, jak moja delikatna, nieśmiała Ellie, porusza się ze
znawstwem i pewnością siebie w świecie biznesu, w kwestiach obrotu ziemią.
- Kupiłaś to dla nas?
- Tak. Udałam się do własnego, a nie rodzinnego, prawnika, powiedziałam mu,
czego chcę, prosiłam, żeby zbadał sprawę. Wszystko zostało załatwione. Byli
jeszcze dwaj chętni, ale nie do końca zdecydowani, w każdym razie nie zamierzali
piąć się za wysoko. Musiałam załatwić to tak, żeby podpisać papiery zaraz po
dojściu do pełnoletności. Podpisałam i wszystko gotowe.
- Musiałaś jednak złożyć jakiś depozyt. Miałaś tyle pieniędzy?
- Nie, przedtem nie dysponowałam sama pieniędzmi, ale przecież zawsze można
wziąć kredyt. A wiesz, jak to jest z tymi nowymi firmami prawniczymi. Liczą, że
ich zatrudnisz, kiedy wejdziesz w posiadanie majątku, więc ryzykują; zawsze
istnieje możliwość, że nie dożyjesz własnych urodzin.
- Przyznam, że mnie zatkało. Mówisz jak prawdziwa kobieta interesu.
- Mniejsza o interesy. Wróćmy do najważniejszego. Właściwie już ci to
powiedziałam, ale chyba do ciebie nie dotarło.
- Nic nie chcę wiedzieć! - Podniosłem głos, niemal krzyczałem. - Nic nie mów.
Wszystko mi jedno, co robiłaś, w kim się kochałaś, co się działo!
- Nie, to nie to, Mike. Nie bój się, nie o to chodzi. Nie o seks. Jesteś tylko
ty i nikt inny. Problem polega na tym, że& och& jestem bogata.
- Przecież wiem. Mówiłaś mi.
- Tak - Ellie uśmiechnęła się lekko. - A ty powiedziałeś do mnie:  bogate
biedactwo . Ale, widzisz, to coś więcej. Mój dziadek był niezwykle bogaty. Ropa.
Przede wszystkim ropa. Ale i inne dochody. Jego żony, którym płacił alimenty,
zmarły. Został tylko mój ojciec i ja, bo dwaj bracia ojca zginęli. Jeden w
Korei, drugi w wypadku samochodowym. Olbrzymi trust po śmierci ojca przeszedł w
całości na mnie. Macocha już przedtem dostała swoją część, więc ja
odziedziczyłam wszystko. Jestem jedną z najbogatszych kobiet w Ameryce.
- Mój Boże! - zawołałem. - Nie wiedziałem& Tak, masz rację. To zmienia postać
rzeczy& [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • metta16.htw.pl
  •