[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Szczerze pani się oświadczyłem, a pani zapytała rozważnie, co zrobię, jeśli mi
odmówisz. Odpowiem, jednak nie tutaj i nie teraz. Jeśli się pani zgodzi, to jutro zjawię
się na plebanii i zabiorę cię na przejażdżkę powozem. Gdy tylko dotrzemy do parku, po-
zbędę się stajennego, abyśmy mogli porozmawiać sam na sam. Obiecuję, że wtedy od-
powiem na pytanie. Może pani, z kolei, udzieli odpowiedzi na moje oświadczyny?
- Ja... nie powinnam... - Zająknęła się. - Czy pan nie przyjmie mojej odpowiedzi te-
raz?
Jonathan pokręcił głową i popatrzył na Beth. Dostrzegł, że jej opór słabnie. Czuł,
że jeśli da jej czas do namysłu, to nie wszystko straci.
- Jeśli chce pani usłyszeć moją odpowiedz, zanim cokolwiek pani powie, będziesz
musiała jutro odbyć ze mną przejażdżkę. To co, umowa stoi?
Dość długo Beth siedziała nieruchomo, wpatrując się w przestrzeń przed sobą. Jo-
nathan czekał. Wiedział, że im dłużej ona będzie się zastanawiała, tym większe są jego
szanse. Czekałby i do nocy, gdyby to mogło pomóc jego sprawie. Nagle Beth wstała z
ławki, wdzięcznie i z gracją, jak na damę przystało. Tym razem nie próbowała go po-
wstrzymać, kiedy ruszył za nią po ścieżce.
- Może wejdziemy do domu? - zaproponowała pozornie beztroskim głosem. - Robi
się nieco chłodno, a ciocia Caro na pewno się o nas niepokoi.
Nie czekając na zaproszenie, wzięła go pod ramię i ruszyli do domu.
- Miejmy nadzieję, że ta piękna pogoda potrwa jeszcze przez kilka dni. - Zerknęła
na niebo. - Wszystko na to wskazuje. - Z uśmiechem popatrzyła mu w oczy. - O której
godzinie pan hrabia zamierza jutro po mnie przyjechać?
R
L
T
Beth wędrowała po niewielkiej przestrzeni między łóżkiem a oknem z widokiem
na ogród.  Nietknięta". To słowo rozbrzmiewało w jej głowie niczym werbel.  Nietknię-
ta". Skąd Jonathan mógł to wiedzieć? Przecież mógł się mylić. Czy na pewno miało to
znaczenie, skoro chciał się z nią ożenić i jej potrzebował? Myliła się, sądząc, że kochał
Alicię. Okazało się, że jego pierwsze małżeństwo było porażką. Nie doczekał się dziecka
i, co wyczuła, był w tym związku bardzo samotny. Bardziej pragnął towarzyszki i przy-
jaciółki niż żony. Tylko czy ona mogła stać się dla niego kimś takim?
Nie chciała skazywać Jonathana na samotność, ale kolejne nieudane małżeństwo
byłoby gorsze od braku towarzyszki życia. Beth wiedziała, że Jonathan darzy ją szcze-
rym szacunkiem. Twierdził, że nie mogła zrobić nic złego w przeszłości, że zna ją na tyle
dobrze, by mieć co do tego pewność. Wydawał się tak przekonany, że zaczęła mu wie-
rzyć. Tylko czy nie za mało go poznała?
Cóż, niewątpliwie był dobrym człowiekiem, porządnym właścicielem ziemskim,
który dbał o dzierżawców. Po powrocie z Hiszpanii odkrył, co jego brat zrobił z Frat-
combe, i natychmiast zabrał się do naprawiania szkód. Zarządził generalny remont, pra-
cownicy zaczęli dostawać godziwe wynagrodzenie, ponadto opłacił naukę dzieci. Ten
przyzwoity mężczyzna niewątpliwie potrzebował spadkobiercy. Gdyby się nie ożenił i
nie sprowadził na świat syna, dziedzicem zostałby jego młodszy brat, człowiek, który,
nie oglądając się na nic, usiłował wycisnąć z rodzinnych posiadłości ostatniego pensa.
Gdy hrabia się oświadczył, odmowa wydawała się Beth oczywista. Sytuacja jednak
się skomplikowała. Już nie była pewna, czy faktycznie jest jedyną kobietą, którą Jona-
than pragnął poślubić. Na odpowiedz musiała poczekać do jutra. A gdyby powiedział, że
rzeczywiście jest jedyna, czy skłoniłoby ją to do przyjęcia oświadczyn? Jonathan był
światowym mężczyzną i wiedział, że musi się ożenić. Na pewno znalazłby sobie kogoś
innego - nie debiutantkę, ale nieco starszą i bardziej obytą damę, na przykład wdowę.
Beth przystanęła i wyjrzała przez okno. Słońce zachodziło, czerwonozłote światło
padało na lśniące niczym bursztyny liście olbrzymiego buku. Zbliżała się zima, za kilka
tygodni gałęzie będą całkiem nagie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • metta16.htw.pl
  •