[ Pobierz całość w formacie PDF ]
księciu przyrzekłam klucz od okratowanej furtki, który nie będzie mu potrzebny, bo jeśli będzie
przyjeżdżał, to tylko w dzień. Między nami mówiąc, myślę, że jest zachwycony tym kaprysem,
który oddali mnie od Paryża na jakiś czas, a jego rodzinie zamknie usta. Zapytał mnie jednak, jak
ja, która tak kocha Paryż, mogłam się zdecydować na zagrzebanie się na wsi. Odpowiedziałam, że
jestem chora i że wyjeżdżam, aby odpocząć. Niezupełnie, zdaje mi się, uwierzył, biedny staruszek
ciągle coś węszy. Musimy więc być bardzo ostrożni, kochany Armandzie, bo książę gotów mnie
tam pilnować a ważne jest nie tylko to, że wynajął dom, ale również i to, aby zapłacił moje długi,
których niestety, mam sporo. Czy to wszystko odpowiada panu?
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
- Tak - odrzekłem usiłując zagłuszyć skrupuły, jakie te sprawy budziły we mnie od czasu do
czasu.
- Obejrzeliśmy dom z całą dokładnością, będzie nam cudownie. Książę zajmował się
wszystkim. Ach, mój drogi - dodała całując mnie - nie jesteś nieszczęśliwy, milioner ściele ci
gniazdko.
- A kiedy się pani przeprowadza? - zapytała Prudencja.
- Jak najprędzej.
- Zabiera pani ze sobą powóz i konie?
- Zabieram całą służbę. A pani zaopiekuje się mieszkaniem podczas mojej nieobecności.
W tydzień pózniej Małgorzata objęła w posiadanie dom wiejski, a ja zamieszkałem w
Jutrzence.
I zaczęło się życie, które z trudem będę mógł opisać.
W pierwszym okresie pobytu w Bougival Małgorzata nie mogła jeszcze całkiem zerwać ze
swoimi zwyczajami: odwiedzały ją wszystkie przyjaciółki, w domu ucztowano bez przerwy. Przez
pierwszy miesiąc nie było dnia, w którym do stołu nie siadałoby osiem albo dziewięć osób.
Prudencja ze swej strony sprowadzała wszystkich swych znajomków i czyniła honory domu, jakby
była jego gospodynią.
Wszystko to, jak się pan domyśla, opłacał książę, a mimo to zdarzało się niekiedy, że
Prudencja prosiła mnie o tysiąc franków, niby w imieniu Małgorzaty. Wie pan, że dawałem
Prudencji to, o co za jej pośrednictwem prosiła Małgorzata. W obawie jednak, by jej potrzeby nie
przekroczyły tego, co posiadałem, pożyczyłem sobie w Paryżu sumę równą tej, jaką pożyczyłem
już kiedyś a którą oddałem bardzo punktualnie.
Byłem więc znowu posiadaczem dziesięciu tysięcy franków, nie licząc pensji.
Jednakże przyjemność goszczenia przyjaciółek przygasła nieco wobec wydatków, jakie to
za sobą pociągało, a zwłaszcza wobec tego, że Małgorzata musiała niekiedy prosić mnie o
pieniądze. Książę, który wynajął dla niej ten dom jako miejsce odpoczynku, nie pojawiał się tu z
obawy, by nie natknąć się na liczne i wesołe towarzystwo, przez które nie chciał być widziany. Bo
też przyjechawszy któregoś dnia, aby zjeść kolację sam na sam z Małgorzatą, trafił akurat na obiad,
w którym uczestniczyło piętnaście osób i kiedy nie był jeszcze skończony w chwili, gdy zamierzał
siąść do kolacji. Kiedy, nie domyślając się niczego, otworzył drzwi jadalni, powitał go ogólny
śmiech. Musiał się szybko wycofać wobec rozpasanej wesołości kilkunastu kobiet.
Małgorzata wstała od stołu, odnalazła księcia w sąsiednim pokoju i próbowała go jakoś
ułagodzić, ale starszy pan, dotknięty do żywego, nie wyzbył się urazy. Oznajmił szorstko biednej
dziewczynie, że ma dość opłacania szaleństw kobiety, która nie umie nawet u siebie w domu
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
nakazać dlań szacunku, i wyszedł bardzo rozgniewany.
Od tego dnia książę przestał bywać w Bougival. Małgorzata pozbywa się wprawdzie swych
codziennych gości i zmieniła przyzwyczajenia, książę jednak nie dawał znaku życia. Zyskałem na
tym tyle, że moja przyjaciółka, należała bardziej do mnie, i to, o czym marzyłem, przybierało
nareszcie realne kształty. Małgorzata nie mogła się obyć beze mnie. Nie dbając już o nic,
afiszowała się publicznie naszym związkiem, doszło w końcu do tego, że nie opuszczałem już jej
domu. Służba nazywała mnie monsieur i traktowała oficjalnie jako swego pana.
Prudencja, zaniepokojona zmianą trybu życia Małgorzaty, prawiła jej nieraz morały.. Ale
dziewczyna odpowiadała, że kocha mnie, i nie może żyć beze mnie, i że cokolwiek miałoby się
stać, nie wyrzeknie się już szczęścia codziennego obcowania ze mną, dodając w końcu, że ci,
którym to się nie podoba, mogą więcej nie przyjeżdżać. Słyszałem to wszystko dnia, kiedy
Prudencja oświadczyła Małgorzacie, że ma jej coś ważnego do powiedzenia. Podsłuchiwałem pod
drzwiami pokoju, w którym się obie zamknęły.
Po jakimś czasie Prudencja znów się zjawiła.
Wchodząc, nie spostrzegła mnie, gdyż byłem w głębi ogrodu. Ze sposobu, w jaki
Małgorzata wyszła jej na spotkanie, domyśliłem się, że zanosi się na rozmowę podobną do tej, jaką
raz podsłuchałem. Chciałem ją usłyszeć i tym razem.
Obie kobiety zamknęły się w buduarze, a ja stanąłem pod drzwiami.
- No i co? - zapytała Małgorzata.
- No więc, widziałam się z księciem.
- I co powiedział?
- %7łe chętnie wybaczy pani pierwszy afront, ale dowiedział się, że żyje pani z panem
Armandem Duval, a tego już wybaczyć nie może. Niechaj Małgorzata zerwie z tym młodym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]