[ Pobierz całość w formacie PDF ]
siedzącego przy ich nogach psa. Spojrzał na niego z nagłym zainteresowaniem, wychylił się
nawet ze swego fotela, przez chwilę jakby coś sobie przypomniał, po czym uśmiechnął się
lekko, machnął ręką, oddał im paszporty i czym prędzej polecił się usunąć, nie zdradzając
najmniejszej chęci oglądania któregokolwiek z wymienionych przedmiotów. Pani Krystyna,
ze swoją jedną walizką, wzbudziła znacznie więcej podejrzeń. Musiała ją otworzyć i pokazać
zawartość.
Po drugiej stronie czekali już ciotka Monika, wujek Andrzej i Rafał. Rafał, dumny
niezmiernie, przyjechał samochodem przyjaciela. Zabrał Pawełka i wszystkie bagaże, wujek
Andrzej zabrał swoją żonę, panią Krystynę, Janeczkę i Chabra. Razem dojechali do domu.
Jak tu zimno! mówiła z zachwytem pani Krystyną. Jak tu zielono! Jak tu czysto!
Afrykańskie słońce padło ci na mózg? zainteresowała się ciotka Monika.
%7ładne śmieci nie leżą rozwłóczone po ulicy! %7ładne szmaty nie powiewają dookoła
domów! Nikt nigdzie nie siedzi w kucki! I trawa rośnie& !
Bardzo oryginalne wrażenia przywiozłaś z tej Algierii stwierdził wujek Andrzej.
Czy przywiozłaś równie oryginalne przedmioty?
Owszem powiedziała z satysfakcją Janeczka. Wszystko wam w domu pokażemy.
A jak przeszły ametysty? przypomniała sobie nagle pani Krystyna. Czyście je
ukryli?
Wcale nie. Powiedzieliśmy, że mamy minerały z kamieniołomu. Nikt ich nie chciał
oglądać.
Ametysty! wykrzyknęła ciotka Monika. Cudownie! Ale chyba wolałabym,
żebyście przywiezli żarówki! %7łarówki można kupić tylko za makulaturę i już nie mamy
żadnego zapasu&
Nie ma sprawy, moje dzieci załatwią to bezproblemowo uspokoiła ją pani Krystyna.
Moje dzieci załatwią wszystko.
A właśnie, reszta waszej makulatury leży w piwnicy pod schodami powiedział wujek
Andrzej. Robiłem tam wczoraj generalne porządki i pozbierałem na kupkę. Na żarówki
trzeba będzie jeszcze niezle dołożyć&
Babcia i dziadek czekali, wyglądając co chwilę na ulicę. Wszyscy chcieli od razu wszystko
wiedzieć i wszystko zobaczyć. Pani Krystyna od razu zaczęła dzwonić do osób, dla których
przywiozła listy, i część tych osób przyjechała jeszcze tego samego wieczora. Rafał uparł się
spróbować jadalnych żołędzi i w kuchni zaczęły się rozlegać straszliwe huki, ponieważ
żołędzie piekło się tak samo jak kasztany. Ciotka Monika, mimo gadania o żarówkach, nie
mogła oderwać się od garści ametystów.
Dopiero nazajutrz można było wrócić do normalnego życia. Szkoła rozpoczynała się
dopiero za trzy dni i w ciągu tych trzech dni Janeczka i Pawełek dla świętego spokoju
postanowili załatwić także sprawę makulatury i żarówek. Pawełek zszedł do piwnicy.
Okazuje się, że nam tu trochę tego zleciało! zawołał z dołu. Niedużo co prawda,
ale też się przyda!
Może znów trafimy na jakąś informację o skarbach powiedziała zgryzliwie
przechylona przez poręcz Janeczka.
Pawełek wyszedł na górę, niosąc w rękach mizerny plik papierów.
Dlaczego nie? Widzę, że zleciały właśnie listy. O, znaczek! Trzeba wyciąć&
Dołóż do tych gazet i przynieś nożyczki poleciła Janeczka i zaczęła przeglądać
resztki z piwnicy.
Kiedy Pawełek wrócił z nożyczkami, ujrzał, iż jego siostra stoi w bezruchu, ze
zmarszczonymi brwiami, obracając w rękach kawałek poszarpanej kartki papieru.
Zainteresował się.
Co masz? Znalazłaś nową tajemnicę?
Przynieś tamten list powiedziała Janeczka. Nie jestem pewna, ale coś mi się
zdaje&
Pawełek zostawił nożyczki i znów poszedł do swojego pokoju. Nie było go długą chwilę.
Cud, że zdążyłem oznajmił. Matka już to pchała do pralki. Zapomniałem
przedtem wyjąć z kieszeni. No? Co tam masz?
Zdaje się, że resztę listu o skarbach. Trzeba to złożyć razem. Popatrz&
Pawełek poczuł dreszcz emocji. Rozprostował dwa pogniecione skrawki. Ułożyli je na
podłodze i przypasowali do doklejonego kawałka, wyjętego ze szczątka koperty. Przystawały
do siebie idealnie i pokryte były tym samym, równym, drobnym pismem.
Cały list brzmiał następująco:
Kochana Marysiu!
W ostatniej chwili muszę Cię jeszcze zawiadomić o najważniejszych sprawach. Tu są
prawdziwe skarby i powiem Ci, jak je zdobyć. Tę miękką wełnę kupisz na suku wMahdii,
potem pojedziesz do Sougeur, tam farbują, widok wprost fenomenalny, wręcz nie do wiary. Do
Tiaretu radzę Ci jechać przez Wąwóz Małp, bo inaczej nie zdołasz go zobaczyć. Osiedle jest
po lewej stronie drogi na zaporę. Musisz obejrzeć także inne nieprawdopodobne wręcz cuda.
Dzielnica bonzów jest tam, gdzie jest ten kamieniołom czy kopalnia żwiru, czy piasku,
mieszanina. Czegoś podobnego nie możesz sobie nawet wyobrazić. Okolice zdołasz odwalić
bez wielkiego wysiłku w jeden dzień. W czwartek bądz w Mahdii, tam znajdziesz także te
tajemnicze przyprawy i bawełnę. Bawełnę! Wiesz, %7łe to są bezcenne rzeczy! Spróbuję Ci
narysować planik.
Piszę chaotycznie, bo w pośpiechu. Jutro bardzo wcześnie rano wyjeżdżamy na prom. Nie
wiem, gdzie i kiedy się zatrzymamy dłużej. Nie pisz więcej na ten adres, poczekaj na
wiadomość. %7ływię nadzieję, że ten list cię zastanie i że Twój były mąż go nie zaprzepaści. W
końcu będziesz tu tylko tydzień! Ewentualnie możesz pisać na poste restante. Zacznij zaraz.
Poczta Główna Toronto. Poczta główna jest wszędzie!
Całuję
Twoja Beata
Janeczka i Pawełek przeczytali tę korespondencję trzy razy. Trwało to dość długo. W
końcu podnieśli głowy i popatrzyli na siebie.
A cóż to za jakaś piekielnie głupia baba! powiedział z rozgoryczeniem z lekka
oszołomiony Pawełek i usiadł na podłodze obok poukładanych strzępków. W życiu nie
widziałem tak idiotycznego listu! Wełna, bawełna i przyprawy& !
Janeczka usiadła obok po turecku.
Matka też wykrzykiwała, że to skarby przypomniała w zamyśleniu.
Ale żeby to jakoś napisała rozumnie i z sensem! Kompletny melanż! I jak kretyńsko
podarła& !
To nie ona podarła. Wygląda na to, że to ten mąż.
%7łeby on pękł!
I dlatego koperta była zaklejona. Wyjął pewnie ze skrzynki i podarł od razu, specjalnie.
Pewnie się rozwodzą.
Półgłówek. Tyle roboty nam dowalił& ! Ja chyba napiszę do tej baby, poczta główna w
Toronto! Napiszę jej, co ja o niej myślę!
Janeczka patrzyła przez chwilę na pomstującego i zirytowanego Pawełka. Popatrzyła na
poskładany list.
Głupi jesteś powiedziała nagle z wielką stanowczością.
Pawełek zamilkł w pół słowa. Z ciężką urazą spojrzał na siostrę.
Jak to& ?
Głupi jesteś jak próchno. Ja bym też napisała do tej baby, żeby jej złożyć
podziękowania i inne. takie, wyrazy.
Zwariowałaś! Chyba że tylko wyrazy& Dużo jest takich wyrazów, które bym jej
napisał!
Toteż mówię, że jesteś głupi. Co z tego, że chodziło o wełnę i przyprawy? Gdzie byśmy
byli bez tych jej przypraw?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]