[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rozmawiać - kiedy wraca do domu, muszę bombardować go pytaniami jak Zwięta Inkwizycja,
bo w przeciwnym wypadku w ogóle byśmy się do siebie nie odzywali. Nasze rozmowy
wyglądają teraz w ten sposób, że ja zadaję mu nieskończoną ilość pytań na temat tego, co
robił w ciągu dnia, a on odpowiada: Po co mnie o to wszystko pytasz? Odkąd został szefem
działu wiadomości, żyje w ciągłym stresie i z coraz większym trudem przychodzi mu
zostawiać pracę za drzwiami po powrocie do domu. Wieczorem telefon ciągle dzwoni, i
nierzadko, kiedy budzę się o drugiej nad ranem, Mike leży i czyta, bo nie może zasnąć.
Muszę być w jego oczach prawdziwą jędzą. Ale to ja noszę w głowie całe listy rzeczy
do załatwienia, i to ja muszę pamiętać, że skończyło się masło, a Rebeka musi wziąć dzisiaj
magnetofon do szkoły. Często w pracy siedzę na naradzie dotyczącej jutrzejszego wydania
wiadomości, a jakaś część mojego umysłu zastanawia się nad tym, czy mamy w domu dość
parówek na kolację. Mike przynajmniej może nastawić swój umysł jednotorowo, a nie w
trzydziestu różnych kierunkach, jak ja.
Ale dzisiaj cudownie było widzieć go, jak śmieje się beztrosko, bierze Rebekę na
barana i biega z nią po alejkach, doprowadzając ją do ataków histerycznego śmiechu. Ona
naprawdę go uwielbia. Mężczyzni z dziećmi są tacy sexy, prawda? Wydaje im się, że kobiety
pragną mężczyzn o wielkich penisach, podczas kiedy naprawdę pragniemy mężczyzn, którzy
kochają dzieci. Na widok Mike a przytulającego Rebekę i całującego ją ukradkiem w głowę,
kiedy zaśmiewała się z jego małpich sztuczek, zatęskniłam gwałtownie do dawnych czasów,
tuż po jej urodzeniu, kiedy byliśmy mniej bogaci (to znaczy, mniej przytłoczeni rzeczami i
ratami hipotecznymi), mieliśmy mniej wymagającą pracę i więcej czasu, żeby spędzać go
razem. Czuliśmy się wtedy prawdziwą rodziną, o wiele bardziej niż teraz. Wracaliśmy do
domu o szóstej i weekendy były wolne od pracy. Chodziliśmy nawet razem na zakupy do
supermarketów, zanim stały się strefą oficjalnie zarezerwowaną dla mnie. Teraz Mike o wiele
za często wpada w soboty do redakcji, a wieczorami i w niedziele łączy się naszym
domowym komputerem z serwerem redakcyjnym albo śledzi konkurencję w telewizji,
Granica między naszą pracą a życiem domowym coraz bardziej się zaciera,
pomyślałam, i radzimy sobie, oddając nasze dzieci pod opiekę obcej osobie, której za to
płacimy. Ale pózniej otrząsnęłam się i powiedziałam sobie stanowczo, że wszyscy idą do
przodu, wszystko w życiu się zmienia, trzeba po prostu umieć się przystosować i zadowolić
tym, co jest.
Po zoo, bardzo dzielnie poszliśmy jeszcze na podwieczorek do jednego z tych
szykownych, małych hotelików w Burford, pełnego czerstwych starszych panów w blezerach
z żonami w tweedach i naszyjnikach z pereł. To zdumiewające, jak szybko można wytworzyć
wokół siebie pustą przestrzeń, kiedy jest się z umorusanym małym dzieckiem i z hałaśliwą,
podekscytowaną sześciolatką. Usiadłam jak najdalej od Toma, żeby to Mike musiał zająć się
lepkimi rączkami i wylanymi napojami. Dlaczego dzieci tak lubią się paćkać? Rebeka
siedziała na brzeżku krzesła, starając się wyglądać bardzo dostojnie, i patrzyła na Toma z
dezaprobatą. Zwykle traktu jego jak kłopotliwą konieczność - myślę, że miała nam mocno za
złe obdarowanie jej bratem w wieku lat pięciu - ale poza domem, w obecności innych ludzi,
strasznie się za niego wstydzi.
- Mamo - syknęła. - On wziął torebkę z cukrem.
- Nie szkodzi - uspokoiłam ją. - Nie będzie w stanie jej otworzyć. - Szelest
rozdzieranego papieru. - No cóż, to go przez chwilę zabawi - dodałam, patrząc jak Tom maże
łapką wielkie koła w rozsypanym cukrze, rozlanym soku pomarańczowym i resztkach po
kanapce z jajkiem i majonezem. Po naszym wyjściu personel będzie musiał zmyć wszystko
gumowym wężem.
Wracaliśmy powoli w cichym zmierzchu, słuchając w radiu Spice Girls, żeby zrobić
przyjemność Rebece, i choć raz jutrzejsza praca nie wisiała nad nami jak złowrogi cień.
Zroda, 18 lutego
- Wiesz, w czym leży twój problem? - powiedziała Kate, dłubiąc w sałacie podczas
lunchu, który jadłyśmy w modnej kafejce niedaleko redakcji. - Powinnaś znalezć sobie jakieś
hobby.
Przez ostatnią godzinę wyżalałam się jej, że nie mam ani odrobiny czasu dla siebie.
Oczywiście, gdybym była rozsądna, zatrzymałabym Claire jeszcze pół godziny po swoim
powrocie z pracy, żeby zrzucić z siebie stres, wykąpać się czy przejrzeć gazetę, i kazała bym
jej przychodzić o wiele wcześniej rano. Ale mam straszne poczucie winy, że zostawiam
dzieci, wobec czego staram się oddawać jej na wpół ubranego Toma w ostatniej chwili, jak
pałeczkę w biegu sztafetowym, i po raz ostatni krzycząc na Rebekę, żeby wychodziła z
łazienki, wypadam z domu. Wieczorem, kiedy wracam, natychmiast chcę mieć dzieci
wyłącznie dla siebie. A poza tym... cóż, muszę to sama przed sobą przyznać - Claire mnie
irytuje. Wygłasza takie niby niewinne uwagi, które - jak doskonale wiem - są zawoalowaną
formą krytyki mnie, mojego stylu życia i sposobu, w jaki prowadzę dom. Stosunki z nianią są
[ Pobierz całość w formacie PDF ]