[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wrażenie, że tunel się kurczy i zaraz ściśnie ją w imadle ścian. Spróbowała się
wycofać, lecz panika ją obezwładniła i ciało nie reagowało na polecenia, jakie
mu wysyłała. Słyszała błagalne wołanie demona, który prosił ją, żeby
podpełzła dalej i pozwoliła mu wejść do tunelu; coraz bardziej zdesperowany
przypominał jej, że właz zaraz zostanie zamknięty. Alexa zmusiła swą dłoń,
by przesunęła się do przodu, a gdy znowu się na niej oparła, poczuła coś
miękkiego i elastycznego, co pękło pod naciskiem jej ręki, roztaczając jeszcze
inny rodzaj smrodu. Do czarodziejki jak przez mgłę docierało to, że ashnon
wisi uczepiony krawędzi włazu i wolną ręką nerwowo popycha jej stopy,
ponaglając, by przesunęła się do przodu. Jego ostry zdesperowany głos
wypełniał tunel. Mówił coś o wylocie i o tym, że dalej pójdzie bez niego. Aż
wreszcie jego słowa naprawdę do niej dotarły. Zrozumiała, że jeśli się nie
ruszy, utknie w tym piekle... sama. Pokręciła głową i spróbowała
przezwyciężyć strach. Musiała się zmobilizować.
Coś zazgrzytało za plecami dziewczyny. Okrągły otwór kurczył się coraz
bardziej, aż została tylko jasna kropka, lecz i ona zgasła, kiedy właz zamknął
się do końca.
Alexa pogrążyła się w ciemności. Sama.
Absolutna ciemność. Nic. Nawet najmniejsza smużka światła nie płynęła z
głębi tunelu, a jedynymi odgłosami było kapanie czegoś z góry i jej urywany
oddech. Coś uderzyło we właz, aż czarodziejka podskoczyła przestraszona.
Odwróciła lekko głowę - tylko tyle mogła zrobić - i zaczęła nasłuchiwać.
- Alexo! - krzyczał ashnon; jego słowa dochodziły do niej stłumione przez
oddzielający ich gruby metal. - Alexo, słyszysz mnie?!
- Słyszę! - zawołała i aż zamrugała, ogłuszona własnym głosem
rozbrzmiewającym w ciasnym tunelu.
- Alexo, musisz iść dalej. Tunel jest regularnie wypróżniany. Nie
chciałabyś tam być, gdy znowu go otworzą. Musisz dojść do końca. - Demon
zamilkł na chwilę. - Poszukam innej drogi do twierdzy i cię odnajdę. - Przez
dłuższą chwilę czekał na odpowiedz, aż wreszcie zawołał: - Alexo?!
Nie chciała więcej krzyczeć, ponieważ hałas przypominał jej, w jak
ciasnym pomieszczeniu się znalazła. Skupiła się więc i zamknąwszy oczy,
wypowiedziała zaklęcie, by przesłać słowa prosto do głowy demona.
- Mam awersję do małych pomieszczeń. Wiem, ze powinnam była ci o
tym powiedzieć, ale myślałam, że dam sobie radę. Przepraszam.
- Uda ci się! - zawołał po chwili ashnon zza żelaznego włazu. - Przejdziesz
przez tunel. - Rozległ się odgłos uderzenia, jakby demon podskoczył i uderzył
ręką w metal. - Spotkamy się na drugim końcu.
- Mówiłeś, że nie ma innej drogi. Ze nie da się obejść Bramy Duszków.
- Zmienię postać, ale tam będę. Ruszaj!
Czarodziejka wzięła głęboki oddech, nie zważając na smród, jaki wypełniał
jej płuca. Przesunęła rękę do przodu, potem kolana i znowu rękę; w ten
sposób rozpoczęła długą wędrówkę przez tunel.
14
Szkarłatny mrok, który spowił wszystko, nadał cieniom wysokich murów
dziwnie krwawy odcień, przez co trudno było cokolwiek zobaczyć. Mimo to
Trey zorientował się, że forteca została zbudowana na klasycznym planie
zamków, jakie oglądał podczas szkolnych wycieczek: dziedziniec
zewnętrzny, przez który teraz przechodzili, był otoczony głównym murem
obronnym z wieżyczkami strażniczymi i łucznikami. Trey i Bubel kierowali
się do muru wewnętrznego, za którym znajdowała się twierdza i Wielka Sala.
Chłopak dziwił się, gdy nie zauważył żadnych strażników po tej stronie
murów. Jedyna istota cienia, jaką spotkali - coś mamroczącego, powłóczącego
nogami i pokrytego od stóp do głów długimi czarnymi kolcami - była
najwyrazniej tak pijana, że ledwo trzymała się na nogach i nie byłaby w
stanie nawet ich zapytać, co tu robią.
Kiedy podeszli do muru wewnętrznego, Trey zobaczył, że znajduje się w
nim kilka pomieszczeń. W trzech lub czterech wciąż paliły się światła,
których upiorny blask wylewał się oknami na dziedziniec. Dochodziły z nich
krzyki, śmiech, kłótnie i śpiewy, co wskazywało na to, że są to tamtejsze
gospody. Sądząc po hałasie, cieszyły się sporym powodzeniem. Ukryci w
cieniu dwaj wędrowcy zbliżyli się do sklepionego przejścia w murze.
- Pod Szkarłatnym Kłem - rzekł Bubel i pokazał na jedną z gospód. -
Głośniej tam dziś niż zwykle.
Trey położył dłoń na ramieniu ognistego impa i odwrócił go w swoją
stronę.
- Byłeś tu? W zamku?
Bubel wzruszył ramionami i znowu stanął tyłem do chłopaka.
- Lubię czasem tu przyjść się napić.
Ton ognistego impa sugerował, że chętnie by się przyłączył do
biesiadujących. Trey trochę się zdziwił, że towarzysz tak dobrze zna teren
zamku. Miał już go o to zapytać, gdy niespodziewanie drzwi gospody po ich
lewej stronie otworzyły się na oścież i wyleciała z nich istota o świńskim
ryju, która runęła jak długa na ziemię rzucona przez ogromnego
muskularnego demona o paskudnych ustach.
- I już tu zostań! - zawołał wielki podobny do świni demon i splunął w
kierunku leżącego. - Jeśli tu wrócisz, to urwę ci ten śmierdzący pysk i cię nim
nakarmię. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • metta16.htw.pl
  •